Rozdział 10

62 5 16
                                    


Na pokładzie panował wielki ruch.

Skandianie sprawdzali czy mają cały potrzebny sprzęt, a zwiadowcy i reszta upewniali się czy wszystko wzięli i dopracowywali szczegóły całego planu ratunkowego.

Halt przez cały ten czas ukradkiem obserwował zachowanie Willa. Odkąd przybył na zamek chłopak ani razu do niego nie podszedł. Zupełnie tak jakby go nie znał. Teraz na statku było identycznie. Will go cały czas ignorował. Zwiadowca zauważył, że przez te dwa tygodnie chłopak nieźle urósł, a już szczególnie, kiedy był w wilczej postaci. Łapy mu się wydłużyły  i tułów tak, że zaczynał powoli przypominać dorosłego wilka.

Kiedy Halt zebrał się w końcu w sobie, żeby porozmawiać ze swoim ( jak ze smutkiem stwierdził) byłym uczniem i podszedł do niego, Will to zauważył i odwrócił się do niego plecami żeby odejść.

- Will zaczekaj!- krzyknął za nim Halt.

- Wal się!- odpowiedział mu wściekły Will i przyspieszył kroku.

- Willu...- podjął Halt jeszcze jedną desperacką próbę.

- Wal się powiedziałem!- krzyknął jeszcze raz chłopak, potem wyskoczył do góry i już w formie wilka wylądował na deskach pokładu i pobiegł przed siebie do swojego małego pokoiku, dzielącego z Horaceyem.

 - Problemy z młodym?- dobiegł go głos zza pleców.

Halt odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Crowleyem.

- Na to wygląda. - westchnął Halt.- On się chyba jeszcze z tym nie pogodził i w dodatku to go zmieniło. Jest mu wszystko obojętne i te jeszcze jego odzywki... brak mu już w ogóle pohamowania się, chociażby ze względu na starszych. Martwię się, co on może zrobić w Arydii.

Jego rudowłosy przyjaciel położył mu rękę na ramieniu :

- To prawda, nie pogodził się z tym i nie sądzę, że to w ogóle zrobi. Jest mu ciężko z myślą, że go porzuciłeś i oddałeś mi pod naukę.

- Przecież nie zrobiłem tego z własnej woli! Zrobiłem to dla jego bezpieczeństwa.- powiedział oburzony Halt.

- Owszem, ale on tego jeszcze nie rozumie. Czuje się porzucony. A ignoruje cię z racji tego, że wewnątrz siebie przeżywa bunt i dlatego, że sam chciałeś, aby podczas podróży się do ciebie nie zbliżał. A właśnie, jak sobie radzisz z opanowywaniem twojej wilczej natury?- spytał się go Crowley.

- Trochę lepiej niż ostatnio. Raz odzyskuję kontrolę, a raz ją tracę całkowicie. Ale nie sądzę, żebym opanował to zanim Will ukończy termin. Raczej już nie wezmę go z powrotem.- odpowiedział Halt.

- W takim razie, nie sądzę aby Will ci wybaczył. Przykro mi Halt, ale taka prawda. Zostanie zwiadowcą, ale na zlotach z tego co widzę, to będzie cię raczej omijał. Naprawdę mi przykro.- powiedział współczująco do niego Crowley.

Halt machnął ręką :

- E tam. Mówi się trudno.- potem zamienił się w wilka i ułożył się na podłodze obok wielkiego stosu lin.

Na pokład weszła Cassandra, która się spytała :

- Czy wszyscy już tutaj są?

Crowley skinął głową, a wtedy księżniczka krzyknęła do Svengala :

- W takim razie odpływamy!

Niedługo później odbili od brzegu.

---------------------------------------------------->

W pokoju Willa i Horaceya...

Kiedy Will wszedł do pokoju, zamienił się w człowieka i położył się na łóżku.

Horace, gdy go zobaczył usiadł na łóżku i spytał się przyjaciela :

- Hej, a co ty taki najeżony?

- Nieważne.- odburknął Will.

- A uśmiechniesz się kiedyś? Już dawno nie widziałem u ciebie jakieś uśmiechu.- próbował rozładować napięcie Horace.

- Nie i już nigdy go u mnie więcej nie zobaczysz.- odpowiedział wypranym z emocji głosem Will.

- A jak tam termin u Crowleya?

Will chwilę milczał i Horace myślał, że już mu nie odpowie, gdy nagle Will się odezwał :

- Jakoś ujdzie. Czy możesz łaskawie nie wtrącać nosa w nieswoje sprawy?

Jego głos brzmiał jakoś tak dziko. Jak warknięcie u wilka.

- Hej spokojnie, tylko pytałem.- bronił się Horace.

Zachowanie Willa go zaskoczyło.

- To nie pytaj.

- Zmieniłeś się. Nie takiego Willa zapamiętałem.- odpowiedział Horace i odwrócił się twarzą do ściany.

Masz rację. Tamten Will umarł dwa tygodnie temu. Teraz narodził się inny, lepszy i dzikszy.- pomyślał Will.

I co najdziwniejsze. Ta jego dzikość i mroczna strona wcale mu nie przeszkadzała. On ją nawet polubił i pokochał. Swoją powściągliwością i gniewem opatulił się jak murem, aby nikt nigdy więcej nie mógł go zranić. 

Od tej pory postanowił zostać samotnym wilkiem bez swojej watahy.

Uwielbiał swoją mroczną stronę i nie zamierzał się przed niczym cofnąć.

W nocy śniło mu się jak napada na obce stado wilków i zabije je wszystkie po kolei rozszarpując je na kawałki. I to mu sprawiało jakąś dziką i niebezpieczną radość.

C.D.N.


Szpiego-zwiadowca 3  [ ODWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz