Rozdział 15 - Może mieszkać u nas

30 2 0
                                    

08.07.2021r

Wstałam rano bez humoru, nie wiedziałam, czy to odczucia z wczorajszego dnia czy zbliżający się okres, wiedziałam jedno, że za 1,5 miesiąca wracam do Stanów, rozpocząć nowe życie.
-Matt mówiłam ci abyś dał mi spokój czego nie rozumiesz- warknęłam, zakrywając twarz poduszką.
- Dobra już nic nie chcę od ciebie - warknął także, co za bezczelny gówniarz.
- Hej Luna - przywitałam, godzinę później moją przyjaciółkę która była podekscytowana.
- Nie uwierzysz kogo poznałam... - zaczęła mi opowiadać o chłopaku, którego poznała, na imprezie zapoznawczej.
- Przyjęli cię? - spytałam, na co ona pisnęła szczęśliwa
- Tak Davidson College jest nasze - krzyczała z radości.
- Nie wiem czy sie dostałam - wyjaśniłam drapiąc się po karku.
- Mama nie otworzyła twoich listów? - spytała zdziwiona.
- Nie, zabroniłam jej - wyjaśniłam, łapiąc się za głowę.
- Dobrze się czujesz? - spytała mnie Luna.
- Tak, znaczy średnio - wyjaśniłam.
- Jak tam Niall? - spytała.
- Nie mam z nim kontaktu - podrapałam się po czole.
- Powinnaś z nim porozmawiać nie możesz go winić za coś co nie jest jego winą - poprosiła.
- Powinnaś iść na psychologię - zaśmiałam się.
- Oh spadaj - udała że zamyka swojego laptopa
- Idę zapalić - wyjaśniłam, co skutkowało tym że kończę rozmowę. Ubrałam bluzkę sięgającą mi do pępka, a także białe spodenki w kwiatki, schowałam wszystkie potrzebne rzeczy do kieszeni spodenek.
- Wychodzisz gdzieś ?- usłyszałam od razu, jak tylko założyłam buty. Olga była na tyle natrętna, że jakby mogła by zaglądała komuś do toalety, w jaki sposób się załatwia.

 Olga była na tyle natrętna, że jakby mogła by zaglądała komuś do toalety, w jaki sposób się załatwia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Masz karę - karę, ale za co?
- Dlaczego? - spytałam.
- Twoja matka cię nie wychowała, to ja Ciebie wychowam, nie pozwolę sobie abyś obrażała ojca- wyjaśniła, podchodząc do mnie, czy ona czasai siebie słyszy.
- Może gdybym miał ojca twoim zdaniem, bym lepiej została lepiej wychowana - wyjaśniłam, za co zostałam spoliczkowana, standardowo. Chwyciłam drzwi, chcąc uciec od niej, lecz zamknęła mi drzwi przed oczami, popychając na drzwi.
- Nigdzie nie wyjdziesz - warknęła do mnie.
- Gówno mnie obchodzisz co masz mi do powiedzenia - warknęłam, za co znowu mnie spoliczkowała
- Olga! - warknął dziadek.
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem - pogroziła mi palcem.
- Możesz mnie bić ile chcesz, lecz to nie zmieni faktu, że w końcu umrzesz i wszyscy będą szczęśliwi - wyjaśniłam, kobieta chciała kolejny raz podnieść na mnie rękę, lecz dziadek zatrzymał jej dłoń.
- Puść mnie Frank, nie pozwolę aby ta gówniara się tak mnie odzywała - warknęła, tym razem w kierunku dziadka.
- Zostaw ją w spokoju - odezwał się dziadek, machając mi ręką abym wyszła.
- Jesteś mordercą przez to wasz ojciec od was odszedł, to twoja wina- krzyknęła na odchodne, czułam jak moja twarz przed budynkiem zalała się łzami. Szłam lecz nie wiedziałam, gdzie mam iść.
- Samantha - usłyszałam jakiś głos, więc odwróciłam głowę w tam tym kierunku.
- Dzień dobry - odpowiedziałam przez łzy.
- Wszystko w porządku? - spytała mama Nialla, pokiwałam głową, lecz prawda była taka, że nie było. W mojej głowie pojawiło się dużo pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
- Chodź do domu - przyciągnęła mnie do siebie, obejmując mnie ramieniem.
- Zrobię ci coś do picia- zaprowadziła mnie do salonu, po czym po chwili wróciła ze szklanką wody.
- Dziękuję - spojrzałam na nią przez łzy.
- Zaraz wrócę - powiedziała do mnie, na co pokiwałam głową, lecz nie widziała tego, bo poszła, tylko po to by wrócić z chusteczkami, na co pokiwałam głową, w geście podziękowania.
- Co się stało, możesz mi powiedzieć zachowam to dla siebie - wyjaśniła, obejmując mnie ramieniem, i  dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tęsknię za mamą, Luna a nawet Christine, która jest bardzo wspaniałą osobą.
- Kłótnia z Olgą - wyjaśniłam.
- Twoja babcia jest bardzo dominującą osobą - zaśmiała się pocieszająco.
-Bardzo - dodałam, przecierając nos.
- Bardzo przypominasz mamę - dodała pani Horan.
-Znała Pani moją mamę? - spytałam.
- Jeszcze gdy byli z twoim ojcem przyjeżdżali tutaj, lecz twoja babcia niezbyt za nią przepadała - wyjaśniła, akurat mi to nie nowość
-Często się kłóciły przez co przestała przyjeżdżać - dodała.
- To miały być moje wakacje, za miesiąc idę do Colleg'u - zaśmiałam się smutno.
- Masz jeszcze miesiąc - starała się mnie zachęcić.
- Chce wrócić szybciej, nie chcę tutaj być - dodałam, serio jak ma to wyglądać tak codziennie, to nie chcę tutaj być.
- Co ty na to abyśmy się wybrały jutro na zakupy? - spytała, zmieniając temat.
- Pani chce ze mną iść na zakupy? - spytałam, delikatnie się uśmiechając.
- Zakupy zawsze pomagają - zaśmiała się ciszo.
- Bardzo chętnie - odpowiedziałam uśmiechając się. Pani Horan, opowiedziała mi o tym jak za młodego, także kłóciła się z mamą, to zawsze po kłótni szły na zakupy. Jej historię przerwało trzaśnięcie drzwiami.
- Sam co się stało? - spytał Niall, który był w szoku widząc mnie.
- Przyszła do mnie - wyjaśniła Pani Horan.
-Co ci się stało- podszedł do mnie, po czym kucnął, spoglądając na moją twarz.
- Pójdę po lód- mama Nialla, wstała otrzepując ręce, jakby na nich zgromadził sie kurz.

- Co do kurwy nędzy się stało? - spytał blondyn.
Kłótnia z Olgą - wyjaśniłam, spoglądać w kolana. Chłopak to zauważył, po czym podniósł mój podbródek, tak abym na niego spojrzała.
- Nie może się tak kurwa zachowywać -  wyjaśnił, oglądając mój policzek.
- Co ty nie powiesz - zaśmiałam się smutno.
- Nie możesz tam wrócić - wyjaśnił, czy on się o mnie martwi.
- Wrócę szybciej do Stanów, czekam na telefon od mamy - wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
- Dasz jej za wygraną? - spytał, marszcząc brwi.
- Wojna jest wtedy, gdy walczycie zadając sobie ból fizyczny a nie psychiczny - wyjaśniłam.
- Co ci powiedziała? - spytał, łapiąc moją dłoń, przez co poczułam się bardzo niezręcznie.
- Ta dziewczynka, przeze mnie umarła, ojciec również przeze mnie odszedł - czułam jak łzy znowu mi, napływają do oczu.
- Wiesz że to nie prawda - przytulił mnie, to było coś czego akurat po Niallu się nie spodziewałam.
- Nie mam lodu, ale mam lody- zaśmiała się pani Horan, kładąc na stół, pucharek z lodami, uśmiechnęłam się  przez łzy.
- A gdzie dla mnie? - spytał Niall, puszczając mnie z uścisku.
- Masz dwie ręce i nogi, to sobie weź - wyjaśniła.
- Odbiorę - nagle przerwał telefon, więc mama Niall, poszła po telefon.
- To dla mnie - oburzyłam się, gdy chłopak zabrał mój pucharek.
- Podzielę się z tobą - spojrzał na mnie, oblizując łyżeczkę. Delikatnie przysunął się do mnie, łącząc nasze usta.  Słysząc kroki szybko przerwałam pocałunek, co rozśmieszyło niebieskookiego.
- Twój dziadek pytał czy cię nie widziałam, więc powiedziałam, że jesteś u nas - wyjaśniła pani Horan.
- Dziękuję - pokiwałam głową i podziękowałam, bo nie wiedziałam jak mam się zachować. Naszą niezręczna ciszę przerwało pukanie do drzwi. Pani Horan poszła otworzyć drzwi.
- Ja po wnuczkę -  usłyszałam znajomy głos.
- Tu jestem dziadku - wstałam z  kanapy, podchodząc do drzwi.
- Moje dziecko - dziadek od razu przy przytulił.
- Martwiłem się o Ciebie - powiedział mocniej mnie przytulając.
- Wróć do domu - poprosił, gdy mnie puścił z uścisku.
- Mówimy chyba o dwóch różnych domach - zaśmiałam się  smutno.
- Może mieszkać u nas - nagle wypalił Niall, przez co wszyscy na niego spojrzeli w szoku. Chłopak trochę się speszył, przez co podrapał się po karku, a także przegryzł kolczyk w wardze. Po chwili chyba zdał sobie sprawę z tego co powiedział, bo widać było jego zakłopotanie.  
- Niall to bardzo miłe z twojej strony, ale Sami przyleciała tutaj do dziadków - smutno się uśmiechnęła Pani Horan. Jak tylko wróciliśmy do domu, poszłam do swojego pokoju, zakładając od razu słuchawki do uszu. Usiadłam na parapecie odpalając papierosa.  Poczułam jak ktoś klepie mnie po ramieniu, więc pierwszym odruchem było zgaszenie papierosa, oraz odwrócenie się.
- To prawda? - spytał Matt, zmarszczyłam brwi.
- Tato odszedł przez Ciebie? - spytał zły.
- Wiesz że to nie prawda - próbowałam, go objąć lecz się odsunął.
- Znowu kłamiesz nie jestem dzieckiem - warknął wściekły, po czym wyszedł z mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
 słów: 1390 

Hejka jak wam się podoba taki zwrot akcji, a także jak wam mijają wakacje ?

Buziole Xx
















































Girl from Owensboro Kentucky ~ N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz