Chapter 4

54 3 1
                                    

Asahi patrzył na Kageyamę ze zmarszczonymi brwiami, od dawna stracił poczucie czasu, ale był prawie pewien, że minęły godziny, odkąd zajęcia klubowe miały się skończyć. Była głęboka noc, a rozgrywający Karasuno nadal nie wyszedł z sali gimnastycznej. Ćwiczył jego serw.

- Ej! Kageyama-kun! – w końcu zawołał i nie był nawet zaskoczony, że Kageyama nie zadał sobie trudu, aby na niego spojrzeć.

- Tak? Azumane-san?

Kageyama wyrzucił piłkę wysoko w powietrze, rzucił się do przodu i skoczył wysoko w powietrze, aby rozbić ją po przeciwnej stronie siatki. Wzdychanie, Asahi wkroczył mu w drogę i chwycił nadgarstek Kageyamy; nie wiedział dlaczego nagle poczuł się tak pewny siebie i swoich działań wobec czarnowłosego rozgrywającego, ale w głębi duszy wiedział, że to właściwy wybór.

- Dość. Spójrz na siebie, ledwo możesz stać. Trenujesz od godzin. Idź do domu, Kageyama-kun.

- Nie mogę Azumane-san, potrzebuję-

- Wiem. Wiem że musisz ćwiczyć swoje serwy, musisz zaimponować Hinacie, nie chcesz aby stał się lepszy niż ty. Ale nie tak. Idź do domu Kageyama... Jest późno.

Asahi uśmiechnął się w taki sposób, w jaki Kageyama czuł się jak w świetle reflektorów. Pokonany i wreszcie pokazujący swoje wyczerpanie, jego ramię opadło, a rozgrywający zgodził się spakować swoje rzeczy.

- T-tak... Przepraszam.

- Nie bądź. Wiem, jak się czujesz. Potrzebuję dużo siły woli, żeby się nie przemęczać. Ale będę tam dla ciebie.

- J-ja też będę dla ciebie.

Powtórzenie tego kosztowało Kageyamę dużo pewności siebie, ale gdy te opuściły jego usta, ulga zalała jego żyły.

Nagle łatwiej było po prostu posprzątać i wyjść.

***

- Podaj do MNIE! – Hinata krzyknął i podskoczył bardzo blisko Kageyamy na tyle, by poczuł podmuch wiatru, gdy niewidzialne skrzydła Hinaty zrobiły jak zwykle dodatkową klapę, by unieść go wysoko nad siatkę. Czarnowłosy rozgrywający prawie przegapił swój sygnał, gdy delikatny wiatr łaskotał jego skórę i przypomniał sobie przytulne uczucie piór, gdy po raz pierwszy dotknął jego skrzydeł. Hinata uderzył piłkę zaledwie sekundę przed tym, jak Watari zdołał ją zdobyć. Kageyama patrzył z podziwem na swojego środkowego blokera, gdy z gracją wylądował na nogach.

- Ej Kageyama!! Weź się w garść!! – Daichi wrzasnął, a rozgrywający wzdrygnął się- prawda, nie był skoncentrowany przez cały mecz z Seijoh. Czy mógłby pomóc? Za każdym razem, gdy Hinata skakał, Kageyama stawał się bardzo świadomy wiatru w pobliżu. To wystarczyło, aby wywołać u niego gęsią skórkę- rzecz, której nie mógł w pełni zrozumieć. Dlaczego drżał za każdym razem, gdy to się dzieje?

Asahi zaakceptował podanie libero z uśmieszkiem bardziej niż typowym dla niego i zmiażdżył go-

Blisko Kyoutaniego, który go otrzymał, ale nie mógł już atakować.

- Dobra robota Asahi!! - Nishinoya krzyknął i poszedł odebrać piłkę od atakującego Iwaizumiego. Wreszcie Asahi znał sekret skakania (?) Nishinoyi, dlaczego skakał (?) o wiele dalej i przerażająco poziomo, niż jakikolwiek libero mógł. Nishinoya rzucił się przez kawałek powietrza ze swoimi niewidzialnymi skrzydłami jako pomoc i dzięki swoimi umiejętnościom otrzymał prawie każdy szpic lub zwód trzech przeciwników.

Oikawa nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył w sali gimnastycznej. Karasuno stało się tym, czym Seijoh był od dawna, aż do. Ale.... Lepiej. To było prawie tak, jakby każda z osób utworzyła więź głębszą niż cokolwiek innego, nikt nie miał tajemnic i rozumieli się bez słów. Hinata skakał wyżej i łatwiej, Kageyama podawał wyżej i szybciej, Nishinoya skakał (?) dalej i bardziej poziomo, Asahi atakował mocniej i agresywniej, Daichi przyjmował i ochraniał bardziej uparty, Tsukishima kalkulował i skuteczniej blokował, Tanaka był spokojniejszy i trudniej było go prowokować i tak dalej.

With Wings of Black (Kagehina/Asanoya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz