Kageyama spojrzał w niebo, czując się wolny i szczęśliwy. Oto on, w drodze z Asahim, by złapać jedzenie i spotkać się z resztą drużyny.
Kageyama miał prawie wszystko, o co mógłby prosić. Przyjaciół, nie, rodzinę w jego klubie siatkarskim, Karasuno po raz kolejny zaliczał się do najlepszych drużyn siatkarskich, zmiażdżyli Shiratorizawę i nawiązał więź z tyloma nowymi ludźmi-
Kageyama nie czuł się dłużej samotny. Niezrozumiany, jak zaabsorbowany sobą i egocentryczny Król, którym był kiedyś. Być może pewnego dnia pogodzi się też z Kindaichim i Kunimim.
Aby pokazać światu swoje nowe ja, pokazać swoje osiągnięcia i zaprezentować im uśmiech.
- T-Tobio-kun przestań z tym wyrażeniem...! – Asahi sapnął obok niego, przerażony do szpiku kości. Cóź, że o uśmiechu; to było coś, co nadal musiał poćwiczyć.
Kageyama Tobio miał wszystko oprócz Hinaty Shouyo.
Jeszcze.
Własne szczęście Asahiego w jego związku z Nishinoyą dało mu pewność siebie i wiarę w siebie, by dogonić Hinatę i nigdy więcej nie wypuścić go z pazurów. Czy mógłby pomóc? Kageyama był krukiem, po prostu jak jego inni koledzy z drużyny.
- Yo Kageyama! – Tanaka przywitał się szerokim uśmiechem i pomachał do niego razem z NIshinoyą i resztą drużyny. Daichi zatrzymał się i zmrużył brwi.
- Gdzie jest Asahi? Czy on nie szedł z tobą?
- A-Asahi-kun?!
Kageyama odwrócił się, nie, Asahi odszedł.
- Co do cholery?! Był tutaj sekundę temu!! Wiem to!! – przeklnął, a Nishinoya wstał z ławki, na której się usadowił.
- Chodźmy go poszukać. Kto wie, jakie kłopoty znalazł teraz ponownie.
- Mówisz to ty, Noya.
- To właściwie prawdziwy problem, Asahi był proszony przez wiele osób, aby dołączył do ich gangu lub cos w tym rodzaju.
Suga zachichotał i postanowił podzielić drużynę, aby szukać i dzwonić, gdy go znajdą.
Kageyama powoli cofnął się o krok. Dlaczego Asahi zniknął? Jak on zniknął? Był tutaj minutę temu- albo czy Kageyama ma halucynacje? Nie, to byłoby śmieszne.
- Asahi-kun!!! – krzyknął, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Niedługo potem usłyszał krzyk rozpryskujący się w powietrzu i natychmiast po niego pobiegł.
Kageyama natknął się na scenę, której nie spodziewał się zobaczyć.
Iwaizumi miał wysokiego i szerokiego Asahiego przypiętego do ściany, Oikawa tuż obok zakorzenił się w ziemi z wyrazem całkowitego szoku na twarzy.
- POWIEDZ MI DO CHOLERY!! – Iwaizumi krzyknął i Asahi trząsł się jak liść.
- Iwaizumi-senpai?! – Kageyama wykrzyknął i pobiegł, by zepchnąć asa Seijoh z Asahiego, ale Oikawa złapał go za ramię i odciągnął do tyłu.
- N-nie. Przestań Tobio-chan. T-ty... Nie powinieneś go dotykać.
Kageyama szarpnął się w uścisku Oikawy, a nawet kopnął go, ale zamarł, gdy dostrzegł mignięcie jego twarzy. Niebieskie oko, zakrwawiony nos i zakrwawione usta. Iwaizumi wpadł w szał.
- N-nie m-mam pojęcia, co masz na myśli! – as Karasuno zaskrzeczał wysokim głosem, a Iwaizumi uderzył nim raz jeszcze o ścianę za nim, wydając przytłumiony, bolesny pisk.
- NIE WCISKAJ MI TEGO GÓWNA! Kim oni są?! KIM ONI DO CHOLERY SĄ?! SKRZYDŁOWE DZIECI, NEKOS, INUS!! WIEM, ŻE TY DO CHOLERY ICH SPOTKAŁEŚ!! I WIEM, ŻE JEDEN Z TWOJEJ PIEPRZONEJ DRUŻYNY JEST SKRZYDŁOWYM DZIECKIEM!!
Asahi był bliski omdlenia, zamrożony w każdej części swojego ciała, niezdolny do kontynuowania tego, co się stało.
- Skrzydłowe... Dzieci...? – Oikawa powoli powtarzał, nie mając pojęcia, zaniepokojony i przestraszony. Kageyama też nie mógł się ruszać, tak bardzo, jak chciał, ale Oikawa miał na nim bezlitosny uścisk. O co jego mózg walczył, aby zrozumieć: czy Oikawa chronił go przed wpadnięciem w bałagan przez Iwaizumiego? Czy też Oikawa chronił Iwaizumiego przed gniewem króla?
- ... I-I... I-Iwa... I-Iwaizumi... san...
Kageyama zrobił przerażone i szerokie oczy, tak samo z Asahim. Cztery pary oczu rzuciły się na pomarańczowowłosego środkowego blokera Karasuno.
- H-Hinata... H-Hinata UCIEKAJ!! – Asahi krzyknął i oczy Iwaizumiego otworzył się szeroko ze świadomością.
- O-oczywiście!! Bwahahah!! Że sam nie doszedłem do tego wniosku!!
Parsknął zimno; Hinata odwrócił się do ucieczki, ale w ciągu sekundy Iwaizumi schwytał go na ziemi, siedząc na tyłku.
Asahi i Kageyama to stracili. Złapali Iwaizumiego z obu stron i usiłowali wyrwać go z ich cennego słońca, ale jedynie co udało im się zrobić, to zerwać jego kurtkę. To, co zobaczyli, było przerażające, cóż, przerażające dla Oikawy. Na ich oczach Iwaizumi się zmienił.
Jego zęby zamieniły się w kły.
Jego uszy stawały się coraz dłuższe, aż stały wysoko w powietrzu, pokrywając je futrem.
Długi ogon stał się widzialny.
Jego oczy stały się dzikie i bestialskie.
Iwaizumi nie zawracał sobie głowy zatrzymaniem się i wkrótce, po przeszukaniu kieszeni wymachującego Hinaty pod nim, znalazł amulet i rozerwał go na kawałki z triumfalnym okrzykiem. Kageyama drżał z adrenaliny.
- RĘCE PRECZ OD MOJEGO CHŁOPAKA!! – krzyknął i starał się odepchnąć Iwaizumiego, ale skrzydłowy atakujący nic z tego nie miał.
Gdy tylko pojawiły się gigantyczne skrzydła Hinaty, trzepoczące bezradne i wymachujące tak samo jak sam Hinata, Oikawa nie mógł już tego znieść.
To było za wiele dla niego.
- NARESZCIE ZŁAPAŁEM JEDNEGO!! – Iwaizumi roześmiał się maniakalnie, ale ku zaskoczeniu wszystkich, owinął ramiona wokół Hinaty i kilka łez uciekło mu z oczu, gdy wtulił się w kark. Hinata był tak przerażony, że wyglądał jak wymiotujący i bliski omdlenia, cóż, Oikawa przynajmniej zrobił to drugie przed nim.
Kageyama wpatrywał się w scenę, nie mogąc się poruszyć ani mówić. Z drugiej strony Asahi powoli się uspokoił.
-... I-inu. Iwaizumi jest i-inu. – szepnął i osunął się na ścianę, wyczerpany i pobity. Boże, to było za dużo dla wszystkich.
-H-Hinata... H-Hinata spokojnie, o-on nie zamierza c-cię zranić. – wymamrotał, nie spuszczając oczu z szerokiego pół-psa. Jaką rasą był? Wygląda na to, że rottweiler.
- J-jak możesz mu po prostu pozwolić?! On cie do cholery zaatakował!! A Oikawa-san! A Hinata!! – Kageyama splunął, w końcu odzyskując głos.
Asahi odrzucił to ze zmęczonym uśmiechem i obserwował parę wyjątkowych ras.
-... p-pamiętasz j-jak Aone z-zapytał nas o i-inne inus...? - mruknął poza zasięgiem Iwaizumiego. Kageyama zmrużył brwi, ale skinął głową.
-... A-Aone nadal ma jego matkę... jego paczkę. Ale Iwaizumi... Iwaizumi...
Kageyama zdał sobie sprawę z tego, o czym wspomniał Asahi, a jego gniewna mina opadła jak zasłona, zastąpiona litością.
-... Iwaizumi-senpai... nie ma nikogo... żadnej paczki... - Tobio dokończył za niego.
Iwaizumi zawsze był sam.
***
992 słów
Tak jak mówiłam, dziś wrzucę ostatni rozdział, ale to wieczorem
Dziś ostatni dzień wakacji, kto sie nie cieszy tak jak ja? xD nie no, jakkolwiek pociesza mnie fakt że w końcu będę mogła znajomych zobaczyć... chyba... a z resztą chuj z tym, kocham was nie zmieniajcie sie <3
Kolejny, jak i zarazem ostatni rozdział pojawi sie dziś koło 21? możliwe że 22, coś koło tego

CZYTASZ
With Wings of Black (Kagehina/Asanoya)
FanfictionJa tu tylko tłumaczę! Okładka, tytuł jak i całe opowiadanie należy do @NoraHanson1