Asahi uśmiechnął się do śpiącego przyjaciela. Nishinoya, po raz kolejny skulony w swoich skrzydłach, spał spokojnie w swoim łóżku.
- Noya... Noya obudź się... - Asahi szepnął i oparł ciepłą dłoń na trzepoczących skrzydłach Noyi, które natychmiast rozsunęły się i wystrzelił ogólnie sennego Nishinoyę.
- H-huh?! Co?!
- Dobrze, obudziłeś się. Chodźmy, inni czekają. Znowu zasnąłeś!
Asahi zachichotał i z piskiem całkowitej świadomości libero potknął się, by wydostać się z pościeli i ubrał się.
- Haaah?! O-o cholera! Przepraszam Asahi!! Zasnąłem!!
- Nie przejmuj się, nie przejmuj się! Nie czekaliśmy zbyt długo!
Hinata wpadł na najlepszy pomysł, o jaki mogli prosić. Stworzenia versus ludzie w meczu siatkówki, i żeby było śmieszniej, postanowili spotkać się w skoczni.
Nie mogli zaprosić dużo ludzi, ale na koniec połowa drużyny Nekomy, większość Karasuno i dwóch graczy z Fukurodani zdecydowało się przyjść.
Ku zaskoczeniu wszystkich (a potem Suga sprawdził go czy ma gorączkę), Tsukishima był pierwszą osobą, który zapisał się na ten mecz.
- Nie możesz oczekiwać, że odmówię szansy na dalsze badania nad nimi. – to był jego komentarz na temat jego wyboru, a Yamaguchi zachichotał za nim.
Cały park był zarezerwowany dla siatkarzy, a pracownikom zabroniono wchodzenia na teren skoku, aby zapobiec jakimkolwiek szczęśliwym odkryciom.
Hinata nigdy nie czuł się taki gotowy. Dwoje środkowych blokujących, dwoje atakujących, jeden libero i jeden rozgrywający.
Kenma wyglądał na szczerze oszołomionego, gdy zobaczył Aone po raz pierwszy i prawie ukrył się za Hinatą, który go uspokoił. Prawdę mówiąc, ten kot nie lubił widoku dzikiego psa przed nim.
Bokuto przez cały czas robił salta, gdy tylko weszli w obszar skoku i krzyczał „Hey hey hey!!". Akaashi wyglądał na absolutnie skończonego ze swoim gównem, ale w rzeczywistości ten wyraz twarzy stał się jego normalną twarzą, ilekroć ktoś go widział.
- Jak tam wasz skład?! Kto zamierza grać?!
Hinata krążył nad graczami, jego gardło wibrowało od odgłosów podekscytowania. Kto z ludzi nawet przyszedł? Krucze oczy Hinaty zeskanowały cały obszar.
Fukurodani: Akaashi.
Nekoma: Yaku, Lev, Kuroo, Inuoka, Yamamoto.
Karasuno: Suga, Daichi, Tsukishima, Kageyama, Tanaka, Asahi.
Inni byli wystarczająco zajęci, aby uczuć się do zbliżających się finałów lub mieli inne plany. Szczególnie Yamaguchi był smutny, że nie mógł uczestniczyć, ale był zbyt skupiony na nadchodzącym teście, by cenny czas na naukę umknął.
Dwie pomieszane drużyny zajęły ich pozycje, motywacja przelatuje im przez oczy. Przód przejęli Lev, Kageyama i Kuroo, tył Yaku, Daichi i Asahi. Reszta postanowiła podzielić się między drużyny, aby być sprawiedliwym.
Po przeciwnej stronie siatki dominowały gatunki specjalne: Hinata, Kenma i Aone zajęli front kiedy Bokuto, Nishinoya i Fukunaga zostali w tyle.
- Daj nam twoje najwyższe podanie, Kenma!! – Hinata pisnął, a Bokuto skinął głową i uśmiechnął się.
- Hey hey hey~! Rozwalimy was, chłopacy!!
Tsukishima nie mógł być pod większym wrażeniem, nawet jeśli jego wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił. Oglądając, jak Nishinoya skacze ze swoim Rolling Thunderem i jest w stanie zobaczyć, jak używa swoich skrzydeł, obserwując Bokuto i Hinatę jak wzbijają się wysoko w powietrze, by zdobyć atak-
To było cudowne. Jeśli mógłby, Tsukishima robiłby notatki ze wszystkiego, co się wydarzyło. Imponujący był również Aone, który skoczył z bestialskim warczeniem w kierunku Kuroo i zablokował jego atak niczym Żelazny Mur, którym był.
Instynkt był wiodącą rolą w jego życiu, instynkt kazał mu chronić swoje terytorium i na miłość boską ta pieprzona siatkówka nie dotknie ziemi po jego stronie.
Kenma i Fukunaga obserwowali i zatrzymali w idealnym momencie, wyrachowane spojrzenie w ich oczach zapewniło im wspaniały widok na grę i obaj byli w stanie przewidzieć następne ruchy.
Odbywały się mecze za meczem, drużyny mieszały się w kółko, aż w końcu, gdy mieli odejść, nawet Hinata był zbyt wyczerpany, by chodzić, nie mówiąc nawet o lataniu. Dyszący Kageyama złapał swoje skrzydłowe dziecko i położył pomarańczowowłosego środkowego blokera przez ramię, aby wynieść go na zewnątrz.
Zaklęcia zostały zebrane i wszyscy, jak zwykli ludzie, opuścili skocznię. Hinata był zmęczony ale szczęśliwy.
- M-my... P-powinniśmy zrobić to znowu...! – przecisnął się miedzy oddechami i Sugawarą, ledwo utrzymując się na chwiejnych nogach.
-T-to było zabawne.
Kageyama niósł Hinatę w kierunku autobusu, a Asahi w pobliżu nie mógł się powstrzymać od gapienia się w miejsce, gdzie ręka rozgrywającego trzymała środkowego blokera. Kageyama sprawiał wrażenie, że nawet tego nie zauważył, a Hinaty też to nie obchodziło.
- Kageyama...! – Asahi krzyknął cicho i wskazał na rękę rozgrywającego. Brwi Kageyamy zwęziły się, niebieskie oczy skierowały w stronę chibi, który wisiał jak worek na ziemniaki na jego ramieniu i natychmiast się zaczerwienił.
Trzymał Hinatę za jego tyłek.
O Boże.
- Droga do Waszej Wysokości~ - Tsukishima dokuczał, a Kageyama odwrócił się, powodując, że Hinata pisnął i wymachiwał rękami.
- BAKAGEYAMA P-PRZESTAŃ!! Z-ZARAZ SIĘ PORZYGAM-!
Kageyama zbladł i wzruszył ramionami Hinaty z okrzykiem.
- Nie na mnie, idioto!!
Hinata był trochę zielony wokół nosa, ale udału się mu utrzymać wszystko w dół. Pokonany i wkurzony Kageyama wycofał się do autobusu, a Asahi usiadł obok niego.
- Przepraszam Kageyama.
- N-nie, nie, to w porządku, lepszy ty niż Tsukishima czy Sugawara... - Kageyama mruknął i odprężył się na swoim miejscu z głębokim westchnieniem. – Cholerny Saltyshima...
Asahi zerknął na swojego libero, który z zapałem rozmawiał z Tanaką, a na jego twarzy pojawił się smutek.
- Sposób do zrujnowania momentu, huh...?
- Tak. Nie mogę uwierzyć że dotknąłem jego... u-ugh... i-i nawet nie zauważyłem.
Zdenerwowani dwaj członkowie Karasuno wciąż wpatrywali się w swoje ukochane sympatie, ale brzęczący telefon Asahiego zakłócił tęskną ciszę.
Iwaizumi: Co ty robisz? Pomóż mi, Crappykawa mnie ciągle denerwuje!
Asahi: W drodze do domu po dłuuuuugim meczu. Zamieniliśmy się drużynami. Powinieneś zobaczyć Bokuto z podaniem Kageyamy albo Aone z Hinatą. To było naprawdę świetne.
Iwaizumi: Dlaczego nie zaprosiliście Seijoh?!
Asahi: Chyba... Chyba trochę zapomnieliśmy...? I teraz, kiedy o tym myślę, czy Oikawa-san w ogóle by się zgodził?
Iwaizumi: Dobry punkt. Ale policz mnie następnym razem, rozumiesz?
Asahi uśmiechnął się do telefonu i Kageyama zmrużył brwi; dostrzegł przebłysk poprzedniej rozmowy.
- Coś jest ostatnio nie tak z Iwaizumim-senpaiem. Zachowuje się... inaczej.
Rozgrywający mruknął cicho. Asahi zamrugał dwa razy i spojrzał z Kageyamy z powrotem na wyświetlacz swojego telefonu.
-... Naprawdę?
***
984 słów

CZYTASZ
With Wings of Black (Kagehina/Asanoya)
FanfictionJa tu tylko tłumaczę! Okładka, tytuł jak i całe opowiadanie należy do @NoraHanson1