Asahi nie mógł uwierzyć w co się stało. Tam usiadł pod drzewem wiśniowym z książką w dłoniach, ciesząc się spokojną wiosenną bryzą na skórze i nagle Nishinoya usiadł obok niego.
- Co tam? – uśmiechnął się i rozpakował bento, radośnie przeglądając się ryżowi w środku. Asahi przyjął jego rysy z podziwem, Nishinoya był na tyle blisko, by go powąchać. Trzeba było samokontroli, aby zachować spokój w takiej sytuacji.
- Nic wielkiego. Co z tobą?
Jego spojrzenie wróciło do książki, ale Asahi zamarł, gdy poczuł, jak coś pierzastego prześlizguje się przez jego ramiona. Oszołomiony, as Karasuno machnął głową w kierunku Nishi- czy to był rumieniec?!
- H-Hinata mówił, że on robi to przez cały czas z Kageyamą i pomyślałem... nie wiem... możesz to polubić. Komfortowo, wiesz? Mniej... boisz się rzeczy.
Asahi nie mógł uwierzyć w jego uszy czy oczy, nie, on z pewnością śnił. Otwarty intymny kontakt Hinaty z Kageyamą, jedyna rzecz, o którą był zazdrosny, a teraz Nishinoya robił z nim to samo?!
Czuł się idealnie.
Miękka faktura niewidzianego skrzydła wokół niego, trzymająca go blisko, ogrzewająca go i chroniąca. Asahi chciał płakać ze szczęścia, w końcu osiągnął jeden ze swoich najsilniejszych celów.
Gdy niewidzialny uścisk zaczął tracić na silie wokół wysokiego asa, Asahi zdał sobie sprawę, że ignorował Nishinoyę zbyt długo, a libero doszedł do wniosku, że go nienawidzi.
- N-nie, nie, zostań proszę! – błagał i chwycił się w powietrze, chwycił skrzydło Nishinoyi i umieścił je z powrotem wokół siebie.
- To świetnie. Naprawdę. To sprawia, że czuję się lepiej. Dziękuje Noya...
Nishionya, z pewnością zarumieniony, ale z ulgą, uśmiechnął się do niego swoim najszerszym i najbardziej szczerym uśmiechem, a Asahi dosłownie słyszał motyle w brzuchu trzykrotnie.
- Świetnie, to działa!
Asahi zwrócił uwagę na swoja książkę, ale nie mógł się skoncentrować. Powąchał wodę kolońską Nishionyi, ostrą i pikantną jak sam libero, i poczuł, jak przenika do niego ciepło jego ciała. To było trudne do kontrolowania jego rumieńca, jakkolwiek, Asahi był jeszcze bardziej pochlebiony nutą czerwonego na policzkach Nishinoyi.
-... Ty... ł-ładnie wyglądasz, kiedy się rumienisz... - Asahi w końcu naparł i natychmiast pobiegł w przeciwnym kierunku, pozostawiając zdezorientowanego i jeszcze bardziej sfrustrowanego Nishinoyę. Co u licha w niego wstąpiło?! Dobra, zebrał wystarczająco dużo pewności siebie, by uczynić jego sympatię komplementem, ale dlaczego uciekł?!
Asahi opadł na tylną ścianę sali gimnastycznej i jęknął. Był tchórzem. Rzeczy mogły być mniej okropne kiedy mógł zostać na jego miejscu, raz zmierzyć się z jego uczuciami i mężczyzną. Asahi czuł się jak zawrotna nastolatka. Jakkolwiek, pomogło to, że Kageyama skręcał za róg do swojego zwykłego miejsca i zamarł, kiedy rozpoznał Azumane.
- Asahi-kun?
- Tobio-kun?
Wyższy poziom przyjaźni, baza imienia jeszcze z zwrotami grzecznościowymi. Tylko z Daichim nawiązał tak wyjątkową przyjaźń, aby pozostawić honory swojemu imieniu.
- Co tu robisz? – spytał rozgrywający inteligentnie i przesunął się, by usiąść obok swojego przygnębionego przyjaciela, niemniej jednak Asahi nie miał ochoty mówić o sobie.
- Co tu robisz? – zamiast tego odpowiedział, a Kageyama warknął cicho.
- Próbuję zebrać się na odwagę, by zaprosić Hinatę na randkę, a on kurwa nie odmówi mi, kiedy to zrobię!!
- Proszę, zrób to mniej agresywnie Tobio-kun, chcesz się umówić, a nie być jego właścicielem.
Kageyama otworzył usta, by zaprotestować, a Asahi sapnął z szeroko otwartymi oczami i jego powszechnym wyrazem Szczerze nie mogę ci uwierzyć.
- Nie! Nie będziesz go posiadał!... jak i tak zamierzasz zapytać?
Pusta twarz Tobio wróciła do klęski, a Asahi zrozumiał. Nie miał żadnego planu.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – przypomniał Kageyama, a Asahi wewnętrznie jęknął.
- Ja... Nie naprawdę nie chce o tym rozmawiać.
- Dlaczego nie?
- Po prostu nie, okey?! – Asahi warknął i w tej samej sekundzie przełożył rękę do ust. Kageyama odwzajemnił spojrzenie, szeroko otwarte oczy, szok i niedowierzenie wypisane na całej twarzy. Asahi nigdy nie warknął. Ale ku zaskoczeniu asa, twarz Tobio złagodniała i przysunął się tylko trochę bliżej.
- W porządku jest okazywać uczucia i je wypuszczać. To jest... To jest to co mi powiedziałeś, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy jak to. Proszę, powiedz mi Asahi-kun...
Mózg Azumane zamienił się w papkę na jego słowa i wyjąkał kilka niespójnych słów, oszołomiony. Nigdy nie czekał, ze wszystkich ludzi, Kageyama Tobio był tym, który podszedł do niego z powodu jego uczuć, a nie na odwrót.
- Ni... Nishinoya... Nishinoya zrobił tą samą rzecz, którą robi Hinata z tobą. Wiesz, to... Ochronne owijanie skrzydła. Powiedział, że to dlatego, że Hinata twierdził, że ci się podobało i pomyślał, że to pomoże nam poczuć się swobodniej. I...
Oddech Asahiego zamarł na chwilę, ale poczuł, że jego wątpliwości rozwiały się, gdy silne ramię Kageyamy owinęło się wokół jego ramion. Rzadko kiedy rozgrywający dotykał kogokolwiek, a Asahi szczerze czuł się zaszczycony liczeniem do tych, których Tobio dotykał tam i wtedy.
- On... był zażenowany. - Myślę. Ja, idiota, powiedziałem mu, że wygląda ładnie, kiedy się rumieni- zamiast zostać i czekać na jego reakcję, po prostu uciekłem i tak tu trafiłem. Zachowuje się jak zakochana uczennica!!
Kageyama przechylił głowę, myśli wyraźnie biegły mu w oczach. Do tej sytuacji, nie miał rady.
***
Trening był dla Asahiego nerwowy, głównie dlatego, że Nishinoya nie oszczędzał mu ani jednego spojrzenia, a as był pewien, że bez Tobio, potajemnie go wspierającego i pozostającego dziś bliżej niż to konieczne, rzuciłby się na swoje życie, gdyby tylko widział Nishinoyę.
- Stałeś się naprawdę blisko z Asahim, hm? – Daichi zapytał z aprobatą, a Kageyama tylko bezradnie skinął głową. Jak inaczej mógł odpowiedzieć?
- Dlaczego? To świetnie, że Asahi otworzył się do kogoś, ale jak to się zaczęło?
Tsukishima, który przeszedł obok nich, zatrzymał się i odwrócił.
- Czy to nie oczywiste, Sawamura-san? Jego Wysokość i Azumane-san jadą na tym samym wózku, zakochani w hiper i dziecinnych bachorach.
Kageyama powoli zmienia kolor na ciemnoczerwony, a Tsukishima parsknął, dość rozbawiony.
- Zamknij się Tsukishima! – rozgrywający syknął i skierował uwagę klubu na siebie. Jednak dzięki temu wszyscy zaczęli zwracać uwagę na otoczenie i gdy Nishinoya nagle wtoczył się na salę, podobnie jak w swoich rotujących przyjęć, twarz Tanaki rozjaśniła się, a jego rekini uśmiech skierował się na Asahiego.
Nishinoya zatrzymał się przed Asahim, wskoczył na jedno kolano i krzyknął:
- ROLLIIIING.... OŚWIADCZYNY!!
Nikt nie powiedział żadnego słowa, wszyscy po prostu patrzyli się na dwa kompletne przeciwieństwa i Nishinoya otworzył jego skrzydła aby odsłonić bukiet niebieskich kwiatów, najwyraźniej zebranych z terenu szkoły (wszyscy modlili się, aby wicedyrektor się nie dowiedział) w jego ramionach.
- Bardzo cie lubię, Asahi. Będziesz ze mną chodził?
***
1043 słów
Miałam wrzucić ten rozdział wczoraj ale i'm lazy i mi sie nie chciało wiec przepraszam, kolejny będzie później i think
no i jutro i w środe po rozdziale i to będzie koniec
CZYTASZ
With Wings of Black (Kagehina/Asanoya)
Hayran KurguJa tu tylko tłumaczę! Okładka, tytuł jak i całe opowiadanie należy do @NoraHanson1