Wszyscy troje weszli do szkoły. Idąc na lekcje natknęli się na wychodzącą z gabinetu dyrektora Dolores Umbridge - jedną z osób, której nie mieli ochoty oglądać. Wyglądała na tak samo zadowoloną jak Snape i Malfoyowie stojący przed zamkiem. Coś było na rzeczy tylko jeszcze nie wiedzieli co. Kiedy ich zobaczyła stanęła przed nimi zagradzając im przejście.
— Jest dziesięć minut po dzwonku dlaczego nie ma was jeszcze w klasie?! Co za głupota! Dumbledore jest głupcem pozwalając wam przebywać poza terenem Hogwartu i to w trakcie lekcji!
Umbridge bez uprzedzenia zaczęła swoje wywody. Harry tak nie znosił tej różowej ropuchy, że nie wytrzymał i warknął:
— To nie pani interes. Niech nie wtrąca pani swojego nosa w cudze sprawy.
I kiedy chciał odejść wraz ze swoimi przyjaciółmi, stało się coś czego się nie spodziewał. Umbridge złapała go za przód szaty i spojrzała prosto w jego oczy z czystą nienawiścią. Jej nienawiść była może trochę mniejsza niż ta, którą żywił do niego Snape ale Harry o to nie dbał.
— Zważaj na język Potter i zwracaj się do mnie z należytym szacunkiem chyba, że mam Ci przypomnieć przed kim teraz stoisz.
— Myślę, że Harry doskonale sobie zdaje z tego sprawę pani podsekretarz. — wtrąciła dziarskim tonem Hermiona. — Jeśli pani pozwoli pójdziemy na lekcje bo i tak jesteśmy już spóźnieni.
— Uważaj, Potter. Następnym razem może nie być tak miło. Idźcie już nie chcę was widzieć.
Po tej dziwnej sytuacji udali się do klasy. Lekcje minęły im dość szybko. Nim się obejrzeli ruszali w stronę Wielkiej Sali na kolację. Wielka Sala była pięknie ozdobiona na Boże Narodzenie. W każdym jej kącie stały ubrane choinki pod którymi leżały zapewne puste pudełka na prezenty. Wszędzie wisiały migające światełka, z sufitu padał zaczarowany śnieg a w tle leciała świąteczna muzyka. Przy drzwiach stał Święty Mikołaj, który rozdawał cukierki i lizaki.
— Hermiono zostajesz w tym roku na święta w Hogwarcie? — zapytał Ron siadając przy stole gryfonów.
— Zależy co powiedzą na spotkaniu Zakonu. Jeśli będę potrzebna zostanę.
— Moja mama organizuje Wigilię i chciała żebyście do nas przyszli. Ty i Harry. Inni też będą nawet Dumbledore powiedział, że przyjdzie.
— Powiedz twojej mamie, że to bardzo miłe z jej strony i jeśli będę w Hogwarcie to z chęcią wpadnę. — odpowiedziała Hermiona uśmiechając się lekko.
— Ja też się zjawię.
— Będzie super zabawa! — powiedział uradowany Ron.
— Hej Dean dasz poczytać Proroka jak skończysz? — Harry zwrócił się do kolegi siedzącego obok.
— Jasne Harry.
— Jak myślicie o co chodzi z Umbridge i Malfoyami? — szepnął Harry do swoich przyjaciół.
— Nie wiem ale ich dobry humor nie wróży nic dobrego. Mam nadzieję, że powiedzą coś więcej na spotkaniu. Patrzcie Dumbledore idzie.
Drzwi otworzyły się i wszedł dyrektor. Nauczyciele siedzieli już na swoich miejscach. Dumbledore poszedł na środek i zaczął swoje przemówienie:
— Moi drodzy uczniowie właśnie zaczynacie świąteczną przerwę. Mam nadzieję, że przez ten wolny czas odpoczniecie i nabierzecie sił na dalszą naukę. Jak wiecie profesor Lupin musiał nas opuścić na jakiś czas z powodów prywatnych dlatego od przyszłego semestru obrony przed czarną magią będzie was uczył profesor Snape. — Dumbledore zrobił krótką pauzę dzięki której można było usłyszeć okrzyki sprzeciwu i zrezygnowania. — Cisza! Moja decyzja jest ostateczna. Eliksirów będzie was uczył profesor Slughorn, który przybędzie do naszej szkoły po świętach. Po kolacji zapraszam członków Zakonu Feniksa na spotkanie w Norze i proszę o punktualność. To wszystko, możemy zaczynać biesiadę. Smacznego! — skończył przemowę i usiadł za stołem nauczycielskim pogrążając się w rozmowie z profesor McGonagall.
CZYTASZ
Ostatnie życzenie - SS/HG
FanfictionSiedziała po jego lewej stronie. Po lewej stronie samego cholernego Lorda Voldemorta. Stojący w drzwiach Severus Snape po raz pierwszy w życiu poczuł się niepewnie. - Spóźniłeś się Snape - warknęła Bellatrix. - Daj spokój, Bello. Siadaj Severus...