(Rozdział nie sprawdzony)
Szła sama w ciemnościach pod peleryną niewidką. Wiedziała gdzie ON będzie tej nocy ponieważ przypadkiem podsłuchała rozmowę Snape'a z Malfoyem. Mówili o tym, że Czarny Pan przebywa obecnie w Malfoy Maron. To było celem jej podróży. Wiedziała, że nie będzie łatwo ale miała nadzieję. Może i jej nadzieja była głupia ale tylko ona jej została. Po pewnym czasie wędrówki stanęła przed dworem Malfoyów. Wiedziała, że Malfoyowie są bogaci ale nie przypuszczała że aż tak. Weszła na posesję i udała się prosto do głównych drzwi. Jako że była nieproszonym gościem, nie zadzwoniła dzwonkiem. Nacisnęła klamkę a drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Przedstawienie czas zacząć...
*
Była sobota, wieczór. Harry i Ron od razu zgłosili zaginięcie Hermiony dyrektorowi, który wrócił tego samego dnia do zamku. Byli pewni, że coś jej się stało bo przecież ich przyjaciółka od zawsze była rozważna i odpowiedzialna. Bali się o nią. Widzieli, że ostatnio w jej zachowaniu coś się zmieniło ale nie wiedzieli co i dlaczego.
- Profesorze niech pan zaczekać!! - krzyknął Harry widząc jak Dumbledore zmierza w kierunku swojego gabinetu.
- Co? Och, Harry mój drogi. Dobrze cię widzieć. Coś się stało?
- Tak. Widzi pan ostatnio Hermiona jakoś dziwnie się zachowywała..
- A teraz nie ma jej w zamku! Musimy coś z tym zrobić! - dodał przejęty Ron.
- Jak to nie ma jej w zamku? - zapytał.
- Po prostu, nie ma jej. Była wczoraj po lekcjach u Snape'a a później gdy wróciła rozdzieliliśmy się w pokoju wspólnym i od tamtej pory nigdzie jej nie widzieliśmy. Sam zna pan Hermionę dyrektorze. Jedyne miejsce, które mogła odwiedzić to biblioteka ewentualnie chatka Hagrida ale nie zostałaby tam tak długo. Poza tym sprawdzaliśmy już wszystkie jej kryjówki i nie ma po niej ani śladu.
- To nie jest normalne.. Co jeśli ten nietoperz z lochów jej coś zrobił?
- Ma pan na myśli profesora Snape'a, panie Weasley? - zapytał Dumbledore patrząc na Rona znad swoich okularów połówek.
- Tak. Mam wrażenie, że Hermiona przez niego tak dziwnie się zachowywała.
- Co to znaczy dziwnie?
- No wie pan.. Często chodziła zamyślona, mało mówiła, nawet na lekcjach nie była tak aktywna jak kiedyś.
- Raz byłem świadkiem jej wizji podrzuconej przez Voldemorta. - wtrącił Harry.
- Tak wiem o tym że panna Granger miewała takie wizje jak ty Harry.
- Co? Jak to? Powiedziała panu?
- Tak. Niestety nic nie mogłem zrobić w tej sytuacji.
- Musimy ją znaleźć panie profesorze zanim będzie za późno..
- Oczywiście. Zwołam zebranie zakonu i zrobię wszystko co w mojej mocy by ją tu sprowadzić z powrotem a teraz idźcie spać. Będę informował was na bieżąco. Dobranoc. - powiedział i wszedł na podest schodków, które od razu poszybowały w górę.
- Myślisz, że Dumbledore ją znajdzie? - zapytał Ron kiedy wracali z Harrym do dormitorium.
- Mam taką nadzieję bo jeśli nie to sam to zrobię.
- A co jeśli to sprawka Snape'a?
- Chyba nie mówisz poważnie? Owszem, nie cierpię go ale jest nauczycielem a ich też obowiązują pewne zasady..
CZYTASZ
Ostatnie życzenie - SS/HG
FanfictionSiedziała po jego lewej stronie. Po lewej stronie samego cholernego Lorda Voldemorta. Stojący w drzwiach Severus Snape po raz pierwszy w życiu poczuł się niepewnie. - Spóźniłeś się Snape - warknęła Bellatrix. - Daj spokój, Bello. Siadaj Severus...