Rozdział 11

119 9 0
                                    

- Severusie, Albus chciał żebym dowiedziała się dlaczego nie ma jeszcze na jego biurku eliksiru dla Remusa. - powiedziała profesor McGonagall wchodząc do sali eliksirów. - Wielkie nieba co tutaj się stało?! - dodała nauczycielka rozglądajac się po pomieszczeniu.

- To tylko mały wypadek, w rozumowaniu Granger. - powiedział Snape, wykrzywiając usta w bardzo charakterystyczny dla niego sposób.

- Słyszałam, że takie wypadki zdarzają się tylko Finniganowi. Nigdy bym nie pomyślała, że dotyczą one też waszej dwójki. Jesteście cali? Zawiadomić Poppy?

- Zdaje się, że Poppy będzie tu zbędna. Dam Granger jakieś eliksiry na wzmocnienie, to wystarczy. - wtrącił Snape i zerknął na Hermionę chcąc ogólnikowo zobaczyć jej stan.

- Pani profesor to naprawdę nie było celowo! Chwila dezorientacji i boom.

- Boom. Idealnie określiłaś Hermiono stan tej klasy.. Nie będziecie w stanie pracować w takich warunkach. Albus nie będzie zadowolony, wiesz o tym? - McGonagall zwróciła się do Snape'a.

- Wiem dlatego dam ci resztę eliksiru, który mi został i zabieramy się z Granger za sprzątanie.

- Naprawdę chce pan to teraz sprzątać?- zapytała gryfonka, dotykając ręką świeżej rany na czole.

- Nie dotykaj jej! Tak i ty mi w tym pomożesz. Idę po eliksir. - powiedział i zniknął za drzwiami.

Hermiona została sam na sam z profesor McGonagall. Nie wiedziała dlaczego ale pierwszy raz w życiu poczuła się przy niej niezręcznie, jakoś inaczej niż zwykle. Czuła się  niepewna tego jak powinna się zachować i jak zachowa się druga strona. Na jej szczęście wicedyrektorka sama zaczęła rozmowę.

- Nie sądziłam, że tworzycie razem z Severusem taki bombowy duet.

- Wie pani, że ja też nigdy bym tak nie pomyślała.. a tu proszę. Dziwne, że jeszcze wogóle żyje biorąc pod uwagę charakter profesora Snape'a. Przyjął to dosyć spokojnie co mnie bardzo zdziwiło. Myślałam, że będzie się wydzierał jak to zawsze robił a on tylko... Może uderzył się w głowę?

- Lepiej będzie jak to sprawdzisz moja droga, w końcu nie można lekceważyć takich objawów a  Severus pewnie będzie się przed tym bronił i zapewniał że wszystko jest dobrze.

- Ma pani rację, pani profesor. Dziwne tylko, że nikt nie słyszał tego wybuchu...

- Zamek ma grube ściany a lochy znajdują się prawie na najniższym jego poziomie..Nie mam pojęcia dlaczego nikt nie zareagował ale mniejsza z tym, powiedz mi lepiej jak ty się czujesz?

- Boli mnie trochę noga i czuję lekkie zawroty głowy ale poza tym wszystko jest w porządku.

- Myślę, że powinnaś później udać się do Poppy.

- Nic mi nie będzie pani profesor ale dziękuję za troskę.

Drzwi magazynku otworzyły się i obok nich pojawił się Snape z eliksirem w dłoni.

- Powiedz Albusowi, że przyjdę do niego jak posprzątamy ten bałagan. Reszta eliksirów będzie na czas tak jak się z nim umówiłem.

- Nie zdążycie do wieczora, mogę z nim negocjować! - rzekła stanowczym tonem McGonagall.

- Nie ma takiej potrzeby.

- To chociaż pozwól, żebym przysłała tu Filcha albo kogoś do pomocy..

- Damy sobie radę sami. Nie chciałbym cię wyganiać ale chyba już na ciebie czas Minerwo. Sama rozumiesz jeśli mamy się z tym wyrobić.

- Tak, tak już sobie idę. Macie oboje pójść wieczorem do Poppy. Osobiście sprawdzę to czy u niej byliście!

Ostatnie życzenie - SS/HGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz