Rozdział 9

142 10 0
                                    

Czas po świętach mijał im bardzo szybko. Nim się obejrzeli już mieli wolne bo nadeszły ferie zimowe. Ron wyjechał z rodzicami do swojej babci, która mieszkała w Austrii natomiast Hermiona została w zamku z Harrym bo nadal miała zajęcia z eliksirów i nic nie wskazywało na to żeby w najbliższym czasie je zakończyła.

- Nadal chodzisz na te zajęcia do Snape'a? - zapytał kiedy byli razem w bibliotece.

- Tak i nie sądzę żeby to się zmieniło. Zadał mi dzisiaj zadanie domowe i stwierdził że mam wyszukać sobie w bibliotece podręcznik o najgroźniejszych eliksirach w świecie czarodziejów i ich zastosowaniu. Jakby sam nie mógł dać mi dostępu do swojej biblioteczki, ma tam wszystko..

- Po co Zakonowi najgroźniejsze eliksiry?

- Nie podoba mi się to ale chyba chodzi im o samoobronę..

- I co? Będą zabijać tylko dlatego, że muszą się bronić? Nie można tego zrobić w inny sposób?

- Myślę, że oni sami tego nie chcą Harry ale jest wojna i tak czy siak są do tego zmuszeni..

- To nie ma najmniejszego sensu.

- Wiem ale czy jest jakieś inne wyjście?

Hermiona po obiedzie udała się do gabinetu dyrektora. Dumbledore wysłał jej patronusa tuż przed śniadaniem z informacją o tym, że chce ją widzieć. Jak kazał dyrektor tak też zrobiła. Stojąc przed gargulcem zastanawiała się do czego tym razem ma się przydać. Nic nie przychodziło jej na myśl więc podała hasło i wspięła się na trzeci schodek. Gargulec przekręcił się blokując przy tym wejście a schody natychmiast podniosły się w górę. Przed Hermioną ukazały się duże mosiężne drzwi, tak dobrze jej już znane bo odkąd zaczęła pracować ze Snape'm pojawiała się w tym gabinecie dosyć często. Zdziwił ją fakt, że drzwi były lekko uchylone. Podeszła bliżej i usłyszała dwa głosy dobiegające ze środka pomieszczenia. Pierwszy odezwał się głos wysoki, mocny i stanowczy przez który Hermiona poczuła dreszcze rozchodzące się po jej ciele.

- Jakim cudem ministerstwo ma wątpliwości co do twojego zarządzania Hogwartem?  Przecież Hogwart do tej pory nie miał lepszego dyrektora. - powiedział Snape.

- Zdaje się, że ministerstwo obawia się iż tworzę tutaj swoją własną armię. Myślą, że jestem przeciwko nim a mnie zależy tylko na pokonaniu Voldemorta.

- Ależ to oczywiste. Na czym mogłoby ci zależeć bardziej? Chyba nie na Potterze.. Dobrze wiem, że czekasz tylko na odpowiedni moment Albusie.

- Mylisz się Severusie. Zależy mi na nim ale on ma swoje zadanie do wykonania. Jest wybrańcem i nie możemy nic z tym zrobić. Musi stawić czoła złu. Tylko on ocali nasz świat.

- A co jeśli mu się nie uda? Jeśli się podda? Co wtedy zrobisz? Jesteś naiwny dyrektorze i nie myślisz logicznie...

- Wystarczy! Wierzę, że sobie poradzi. Jeśli nie będziemy martwić się tym później a teraz wracając do ministerstwa - Korneliusz przyśle do nas dwóch swoich pracowników na kontrolę po feriach.

Nastała cisza. Hermiona wypuściła powietrze z ust i oparła się o drzwi, co było złym pomysłem bo te lekko odchyliły się do przodu a dziewczyna ledwo co utrzymała równowagę. Drzwi gabinetu dyrektora otworzyły się z silną mocą a przed nią pojawił się nie kto inny jak Severus Snape. Zły Snape.

- Granger! Co ty tutaj robisz?! - zapytał poirytowany patrząc na nią.

- Och panna Granger, czekałem na panią. - wtrącił Dumbledore.

- Tak, ja właściwie..

- Wrócimy do tej rozmowy Severusie. Muszę porozmawiać z panną Granger w cztery oczy. Myślę, że wiesz gdzie jest wyjście prawda?

Ostatnie życzenie - SS/HGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz