— O rany, co to było? — usłyszała Hermiona w oddali, jakby przez mgłę.
— Voldemort zaatakował dużo wcześniej niż się tego spodziewaliśmy i tym razem nie była to wioska mugoli..
— Ale jak to... Dlaczego? — zapytał pierwszy głos.
— Tego nie wiem, zostaliśmy powiadomieni w ostatniej chwili. Co z nią?
— Hermiono? Słyszysz mnie? Jesteś cała? Odezwij się...
— Ja... — wyjąkała, otwierając powoli oczy.
Zajęło jej kilka minut, zanim obraz stał się zupełnie wyraźny, tak że mogła poznać osoby przebywające z nią w pokoju. Ron Weasley stał nad nią z wyraźną ulgą wypisaną na twarzy gdy otworzyła oczy a obok niego stał Dumbledore, który głośno odetchnął na jej nagłe przebudzenie.
— Jest pani cała, panno Granger? — zapytał Dumbledore.
— Ta.. - chrząknęła. — Tak.
— Wspaniale. — odpowiedział sprowadzając ciszę do pomieszczenia.
Po kilku minutach starszy czarodziej kaszlnął odwracając się w kierunku Harry'ego, który stał obok Faweksa.
— Och Harry, nie zauważyłam Cię.. Jak dobrze, że byłeś w zamku.. Naprawdę, nie wiem co bym zrobiła jakby coś ci się stało.. — powiedziała Hermiona powoli wstając i nabierając sił.
Ron podał jej swoje ramię, aby nie upadła. Chwyciła się go jak koła ratunkowego, jednocześnie spoglądając na swoich przyjaciół.
— Dobrze, że chociaż raz cię posłuchałem.. — mruknął Harry, spoglądając na Feniksa. — Co nie oznacza, że jestem zadowolony z tego co przeżyliście razem z Ronem...
— O nas się nie martw, stary. — wtrącił Ron.
— Ważne, że ty jesteś cały. Tak właściwie to co tu robisz? — zapytała.
— Harry, miał wizję gdzie zobaczył Voldemorta, który przygotowywał się do napaści na Hogsmeade. W zasadzie widział jego ludzi, którzy się na to szykowali a nas uprzedził ktoś inny i nie. Nie powiem wam kto. — dodał ostrym tonem Dumbledore, spoglądając na całą trójkę z poważnym wyrazem twarzy.
— Harry.. Tak mi przykro. Jak się czujesz?
— Bywało gorzej, poza tym to ja powinienem zapytać o to Ciebie, Hermiono.. więc jak się czujesz?
— Czuję się tak jakbym wypiła jakieś wyjątkowo paskudne eliksiry ale spokojnie wyliżę się.. prawda, profesorze?
— Och, tak. Oczywiście, że tak. Potrzebujesz trochę czasu, skrzydła szpitalnego i profesora Snape'a.
— Po co mi profesor Snape? — mruknęła dziewczyna wiedząc, że w normalnym stanie nie zadałaby tak głupiego pytania.
— Musi podać ci kilka eliksirów, które poprawią twój stan. Najpierw pójdziesz do skrzydła szpitalnego ponieważ profesor Snape jest chwilowo bardzo zajęty. — mówiąc to dyrektor skierował swoje niebieskie oczy w jej kierunku, zapewne chcąc zobaczyć jej reakcje.
Nie odpowiedziała nic tylko kiwnęła lekko głową. Wiedziała co robił Snape tej nocy ale nie mogła nikomu o tym powiedzieć. W szczególności Harry'emu i Ronowi. Owszem byli w Zakonie ale czuła, że dyrektor myśli tak samo jak ona.
— Panie Weasley, proszę aby odprowadził pan, pannę Granger do skrzydła szpitalnego, tam czeka na nią pani Promfey. Ja muszę zamienić jeszcze słówko z Harrym. Niech pani wraca szybko do zdrowia, panno Granger.
CZYTASZ
Ostatnie życzenie - SS/HG
FanfictionSiedziała po jego lewej stronie. Po lewej stronie samego cholernego Lorda Voldemorta. Stojący w drzwiach Severus Snape po raz pierwszy w życiu poczuł się niepewnie. - Spóźniłeś się Snape - warknęła Bellatrix. - Daj spokój, Bello. Siadaj Severus...