Rozdział 6

173 10 0
                                    

—  O rany, co to było?  —  usłyszała Hermiona w oddali, jakby przez mgłę.

—  Voldemort zaatakował dużo wcześniej niż się tego spodziewaliśmy i tym razem nie była to wioska mugoli..

—  Ale jak to... Dlaczego?  —  zapytał pierwszy głos.

  —  Tego nie wiem, zostaliśmy powiadomieni w ostatniej chwili. Co z nią?

—  Hermiono? Słyszysz mnie? Jesteś cała? Odezwij się...

—  Ja...  —  wyjąkała, otwierając powoli oczy.

Zajęło jej kilka minut, zanim obraz stał się zupełnie wyraźny, tak że mogła poznać osoby przebywające z nią w pokoju. Ron Weasley stał nad nią z wyraźną ulgą wypisaną na twarzy gdy otworzyła oczy a obok niego stał Dumbledore, który głośno odetchnął na jej nagłe przebudzenie.

—  Jest pani cała, panno Granger? — zapytał Dumbledore.

—  Ta.. - chrząknęła. —  Tak.

—  Wspaniale.  —  odpowiedział sprowadzając ciszę do pomieszczenia.

Po kilku minutach starszy czarodziej kaszlnął odwracając się w kierunku Harry'ego, który stał obok Faweksa.

  —  Och Harry, nie zauważyłam Cię.. Jak dobrze, że byłeś w zamku.. Naprawdę, nie wiem co bym zrobiła jakby coś ci się stało..  —  powiedziała Hermiona powoli wstając i nabierając sił.

Ron podał jej swoje ramię, aby nie upadła. Chwyciła się go jak koła ratunkowego, jednocześnie spoglądając na swoich przyjaciół.

  — Dobrze, że chociaż raz cię posłuchałem..  —  mruknął Harry, spoglądając na Feniksa. — Co nie oznacza, że jestem zadowolony z tego co przeżyliście razem z Ronem...

  —  O nas się nie martw, stary.  —  wtrącił Ron.

  —  Ważne, że ty jesteś cały. Tak właściwie to co tu robisz? —  zapytała.

  —  Harry, miał wizję gdzie zobaczył Voldemorta, który przygotowywał się do napaści na Hogsmeade. W zasadzie widział jego ludzi, którzy się na to szykowali a nas uprzedził ktoś inny i nie. Nie powiem wam kto.  —  dodał ostrym tonem Dumbledore, spoglądając na całą trójkę z poważnym wyrazem twarzy.

—  Harry.. Tak mi przykro. Jak się czujesz?

—  Bywało gorzej, poza tym to ja powinienem zapytać o to Ciebie, Hermiono.. więc jak się czujesz?

  —  Czuję się tak jakbym wypiła jakieś wyjątkowo paskudne eliksiry ale spokojnie wyliżę się.. prawda, profesorze?

  —  Och, tak. Oczywiście, że tak. Potrzebujesz trochę czasu, skrzydła szpitalnego i profesora Snape'a.

  — Po co mi profesor Snape?  —   mruknęła dziewczyna wiedząc, że w normalnym stanie nie zadałaby tak głupiego pytania.

   — Musi podać ci kilka eliksirów, które poprawią twój stan. Najpierw pójdziesz do skrzydła szpitalnego ponieważ profesor Snape jest chwilowo bardzo zajęty.  — mówiąc to dyrektor skierował swoje niebieskie oczy w jej kierunku, zapewne chcąc zobaczyć jej reakcje.

Nie odpowiedziała nic tylko kiwnęła lekko głową. Wiedziała co robił Snape tej nocy ale nie mogła nikomu o tym powiedzieć. W szczególności Harry'emu i Ronowi. Owszem byli w Zakonie ale czuła, że dyrektor myśli tak samo jak ona.

  —  Panie Weasley, proszę aby odprowadził pan, pannę Granger do skrzydła szpitalnego, tam czeka na nią pani Promfey. Ja muszę zamienić jeszcze słówko z Harrym. Niech pani wraca szybko do zdrowia, panno Granger.

Ostatnie życzenie - SS/HGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz