1 - 8 - Baby Harrington

651 27 68
                                    

- Nie trzeba. Widzę, że masz towarzystwo. - spojrzałam na chłopaka, który jeszcze raz spojrzał na samochód, a potem na mnie, jednak nic nie odpowiedział. - Miłego Billy.

Zaczęłam od niego odchodzić i kierować się w stronę swojego domu. Nim przeszłam przez ulice zatrzymałam się, aby nadjeżdżający samochód mógł mnie ominąć, jednak ten zatrzymał się na mojej wysokości.

Wraz z wyłączeniem silnika drzwi pasażera otworzyły się, a z auta wyszła Max, która spojrzawszy na mnie ciepło się uśmiechnęła. Odwzajemniłam jej uśmiech i schyliłam się, aby przez okno zobaczyć, kto ją przywiózł. W tym czasie rudowłosa spojrzała na blondyna i ze złowrogą, wręcz oceniającą miną pobiegła do domu.

- Steve. - powiedziałam na przywitanie się z brunetem.

- Wsiadaj Henderson. - kiwnęłam głową i podeszłam bliżej otwartych drzwi.

- Margaret... - odparł blondyn po raz pierwszy od moich słów skierowanych w jego stronę. W tle jeszcze usłyszałam głos dziewczyny z jego samochodu, która go poganiała. Ignorując resztki jej głosu przeniosłam wzrok z blondynki na Hargrove'a. W jego oczach ujrzałam coś innego niż zwykle. Nie był to ten sam wzrok, który kusił swoim spojrzeniem, a wzrok, który prosił?

- Do zobaczenia Billy. Może innym razem. - odparłam i wsiadłam do auta.

Gdy tylko zamknęłam drzwi Steve odpalił silnik i ruszył. Nie oglądając się za siebie zapięłam pasy i zaczęłam przyglądać się drodze przed sobą.

- Mówiłem Ci, żebyś trzymała się od niego z daleka. - powiedział brunet.

- Steve naprawdę dziękuje za troskę, ale dam sobie radę.

- Domyślam się, ale on nie...

- Dziękuje, że mnie zabrałeś ze sobą. - przerwałam mu zmieniając temat na co on cicho parsknął. - Ta pogoda kompletnie nie jest dla mnie.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł.

Nastała znowu cisza. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu zabrałam głos. Postanowiłam nie pytać się chłopaka o to co dzieje się u Wheelerów, więc zapytałam się go o najgorszy dla niego temat. Dopiero później zdałam sobie sprawę z idiotyzmu tego pytania.

- Jak się trzymasz? - spojrzał na mnie zagadkowo. - Po Nancy. - dodałam, a on kiwnął głową z oczywistością.

- Jakoś leci. Wybrała to co chciała bardziej i tyle. Muszę się z tym po prostu pogodzić...

- Co powiesz na odciągnięcie myśli? - powiedziałam po chwili. - Oczywiście jeśli nie masz niczego w pla... - nie dokończyłam.

- Jestem za. - machnął ręką.

- Lemoniada?

- Pewnie. - powiedział i gwałtownie skręcił w inną uliczkę kierując się do jakieś kawiarenki w centrum miasta.

***

- Ja mówię serio. - powiedziałam cała zapłakana ze śmiechu. - On jest śliczny.

- Wyglada jakby zjadł go kot i wypluł go razem z futrem. - chłopak złapał swoje origami, które zrobił z chusteczki. - To nawet nie przypomina łabędzia.

- Brzydkie kaczątko. - powiedziałam złamanym głosem i zakryłam twarz, aby nie było widać łez i rozbawienia na mojej twarzy. Brunet wyrzucił chusteczkę w powietrze, a ja szybko ją złapałam. - Nie rzucaj Baby Harringtonem! - krzyknęłam cicho. - On jeszcze nie potrafi latać. Okaż mu trochę miłości.

Memories || Billy HargroveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz