Minęło ponad pół roku od całego zgiełku, który dział się w pierwsze tygodnie szkoły. Od naszej szczerej rozmowy z Billy'm zaczęliśmy być w oficjalnym związku albo przynajmniej zaczęliśmy bardziej się ze sobą odnosić. Od tego też czasu mój kontakt ze Stevem znacząco się pogorszył, podobnie zreszta jak z Nancy. Nie mówię, że zaczęli mnie unikać czy przestali ze mną rozmawiać, jednak było ich w moim życiu druzgocąco mniej.
Mama powoli zaczęła akceptować Billy'ego w szczególności kiedy na święta przyniósł pyszne ciasto jabłkowe. Po prostu tym jednym gestem skradł jej całe serce. Dustin zaś nie mógł zrozumieć dlaczego wybrałam taką osobę w swoim życiu, jednak starał się udawać szczęśliwego przy naszej dwójce, aż w końcu jego kłamstwo zaczęło stawać się faktem. Podobnie jak mama przekonał się do blondyna. Spędzał z nami normalnie czas bez grymasów czy narzekania.
Całe moje szczęścia zamknięte w jednej osobie było cały czas przy mnie. Z mojej twarzy praktycznie nie schodził uśmiech, a większość moich zachowań było robione pod wpływem chwili. Oczywiście jak w każdym związku były kłótnie, które odbijały się echem w całej szkole - wciąż nie wiem jakim cudem - jednak wszelkie konflikty i niedogodności kończyły się najpóźniej po trzech dniach.
Kto by się spodziewał, że to piękne pół roku skończy się wraz z jednym telefonem?
***
Telefon nieprzerwanie wydzwaniał z pokoju Dustina od blisko pięciu minut. Będąc pewna, że Dusty siedzi grzecznie w swoim pokoju czekałam, aż łaskawie podniesie telefon i zakończy głośny dźwięk. Gdy dzwonek zawył po raz dziesiąty wstałam z kanapy i bez pukania weszłam do jego pomieszczenia. W pokoju poza brakiem żywej duszy zastałam tylko otwarte na oścież okno i harmider na całej długości podłogi.
- Billy! - krzyknęłam. Chłopak momentalnie do mnie podbiegł. - Nie ma go tutaj.
Z przerażeniem podeszłam do telefonu i podniosłam słuchawkę cały czas rozglądając się po pokoju starając się znaleźć logiczne wyjaśnienie na to co mogło tutaj się stać.
- Halo? - powiedziałam rozglądając się po podłodze i spoglądając od czasu do czasu na blondyna ze strachem w oczach.
- Margaret! - krzyknął uradowany głos mojego brata. Połączenie było bardzo niestabilne. - Margaret dzięki Bogu! - powtórzył.
- Nie mieszaj jej w to. - usłyszałam z tyłu „doroślejszy" głos. - Margaret zostań w domu. - zdanie było skierowane w moją stronę.
- Potrzebujemy jej pomocy. - powiedział ponownie Dustin, ale tym razem nie do mnie. Jego głos był cichszy najprawdopodobniej przez zakryty głośnik.
- Dusty o czym ty mówisz? Dlaczego w twoim poko... - nie skończyłam. Chłopak mi przerwał.
- Musisz tu przyjechać. Teraz. - powiedział. - Do fabryki Brimborna i weź na wszelki wypadek strzelbę. Jest w rzeczach taty.
- Dustin co robisz w fabryce? - powiedziałam zaniepokojona. - I strzelbę? W co ty się wmieszałeś? - z głośnika dobiegł jednostajny kłujący w uszy dźwięk. - Dustin?!
W słuchawce jedyne co usłyszałam to pusty, głośny sygnał. Znaczyło to tylko jedno - połączenie zostało przerwane.
Zaczęłam bić się z własnymi myślami. Co robić? Jechać czy zostać? Czy mieszać się w to wszystko czy odpuścić? Ale w końcu był tam mój brat, który potrzebował mojej pomocy.
CZYTASZ
Memories || Billy Hargrove
FanficPo siedemnastych urodzinach Margaret wszystko miało stać się łatwiejsze. Przyjazd do Hawkins czy poznanie nowych, wspaniałych ludzi wyglądało jak rozpoczęcie nowego etapu życia, z którego dziewczyna nie będzie chciała zrezygnować. Co trzeba przyznać...