Wszyscy gwałtownie przenieśli wzrok na mnie. Czułam jak nogi same łamią się pod moim ciężarem, a świat zaczyna wirować, jednak mimo tego stałam. Utrzymałam się i starałam grać twardą. Biorąc głęboki wdech zerwałam swój wzrok ze ściany i spojrzałam ponownie na rudowłosą.
- Nie. - stwierdziłam. - Niemożliwe. Nie, nie i jeszcze raz nie. - mówiąc to przygryzłam dolną wargę.
- Też nie chce żeby to była prawda, ale...
- Nie ma „ale" Max. Wczoraj go widziałam. Wczoraj go widzieliśmy. Wszyscy. - powiedziałam pewna swego. - Był zdezorientowany, ale zachowywał się normalnie. - dziewczyna wtrąciła się zanim zaczęłam kontynuować swój monolog.
- Margaret on jest nieobecny. - powiedziała powodując, że ponownie skupiłam swój wzrok na niej.
- Minął tylko jeden dzień. To może być szok... - zamyśliłam się. - Nie Max. Nic mu nie... - przerwała mi.
- Nigdy się tak nie zachowywał i dobrze o tym wiesz. - zaczęłam strzelać palcami ze zdenerwowania. - A w szczególności nie zachowywał się tak odkąd poznał ciebie. - oderwała ze mnie wzrok. - To nie jest normalne. Okna otwarte na oścież, pustka w oczach...
Kiedy chciała wymieniać dalej zakryłam twarz dłońmi i usiadłam na kanapie. Liczyłam, że to zły sen, moja wyobraźnia lub cokolwiek innego, aniżeli to co powiedziała Max. Chciałam się obudzić i pobiec w jego ramiona jak gdyby nigdy nic.
- Łupieżca będzie udawać. Będzie grać. Tak jak było z Willem. Za to ty musisz grać tak jak on. - powiedział Steve dotykając swoją ręką moich pleców. - Musisz udawać, że nic nie wiesz. - spojrzałam na niego domagając się dalszych wyjaśnień. - Będziemy mieli czas, aby coś wymyśleć...
- Jak mu pomóc. - dokończył Dustin. - Jak go odzyskać. Odzyskasz go Margaret. - uśmiechnął się pod nosem. - Odzyskamy go tak jak odzyskaliśmy Willa.
Gwałtownie wstałam z miejsca i wciąż wypierając wszystkie fakty jak i słowa, które docierały do moich uszu i bez wahania odparłam.
- Nie będę grała Steve. - ponowiłam wypowiedź. - Nie będę grała, bo to nie jest prawda. Billy'ego nic nie opętało. Nic w nim do jasnej cholery nie siedzi. Nic! - powiedziałam o wiele za głośno jak na ton tej rozmowy. Wyminęłam wszystkich i włożyłam rękę do miski z kluczami wyciągając klucz od samochodu.
- Co ty robisz Henderson? - podbiegł do mnie Steve i złapał mnie za przedramię. Spojrzałam na niego z wielką wrogością w oczach.
- Nie wiem Harrington! - westchnęłam. - Chyba jadę wam udowodnić, że Billy jest Billy'm. - w oczach stopniowo gromadziły mi się łzy. - Bo jest, prawda? - zapytałam retorycznie z wielką nadzieją na twierdzącą odpowiedź, której się nie doczekałam. - Musi być.
Steve wciąż nie puszczając mojej ręki spojrzał na dzieciaki, które nie wiedziały co zrobić. W chwilowej nieuwadze bruneta wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i pognałam do auta. Oczywiście - w takim stanie w jakim byłam teraz - grupka od razu pobiegła za mną, aby mnie pilnować.
***
Kiedy dojechaliśmy pod dom zaczęłam zastanawiać się czy była to dobra decyzja. Wiedziałam, że Steve siedzący tuż obok mnie widział moje zawahanie, jednak nic nie powiedział. Jedynie pocierał palcami o swoją brodę tak jakby intensywnie myślał.
Wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki i powiedziałam wszystkim, aby zostali w aucie i pochylili się na wszelki wypadek. Nie oglądając się za siebie wyszłam z samochodu i skierowałam się pod same drzwi. Zapukałam o drewnianą płytę w taką samą melodie jak zawsze. Nie musiałam długi czekać. Już po chwili w drzwiach stanął blondyn, a na jego twarzy widniał strach nie do opisywania. Był zmęczony i praktycznie zapłakany.
CZYTASZ
Memories || Billy Hargrove
FanfictionPo siedemnastych urodzinach Margaret wszystko miało stać się łatwiejsze. Przyjazd do Hawkins czy poznanie nowych, wspaniałych ludzi wyglądało jak rozpoczęcie nowego etapu życia, z którego dziewczyna nie będzie chciała zrezygnować. Co trzeba przyznać...