Nie oglądając się za siebie weszłam do domu. Przed telewizorem siedział Dustin z Lucasem, a w kuchni stała mama, która podgrzewała nam wszystkim obiad. Wymalowując na swojej twarzy uśmiech przywitałam się z osobami w domu i usiadłam obok Dustina na kanapie.
- I jak młodzi pierwszy dzień w szkole? - spojrzałam na nich, jednak oni byli całkowicie zapatrzeni w kreskówkę. Czekając bez końca na odpowiedź odepchnęłam się od oparcia i zanim się zorientowali złapałam za pilot i wyłączyłam telewizor.
- Ej! - krzyknęli na raz. - Oglądaliśmy to!
- Więc jak minął pierwszy dzień? - ponowiłam swoje pytanie.
- Dobrze. - odburknął Dusty i nim zdążył jeszcze coś dodać przerwał mu głos z kuchni.
- Dzieciaki chodźcie. - powiedziała nasza mama.
Jak na zawołanie, bez żadnego sprzeciwu podnieśliśmy się z kanapy i podeszliśmy do blatu przejąć talerze z ciepłym obiadem.
Mama była naprawdę szczęśliwa, kiedy zaczęła jeść z naszą trójką obiad. Śmiała się i rozmawiała z nami - czy to o szkole, czy o tym co dzieje się poza nią.
Raz na jakiś czas wyciągała mnie z zamyślenia odnośnie rozmowy ze Stevem. W głowie niczym w pętli powtarzałam sobie jego kroki, furię i słowa, które wypowiedział. Jednak najwięcej zastawiałam się nad drugim pytaniem jakie mi zadał: czy zamierzałam mu w ogóle powiedzieć?
Kiedy zjedliśmy Dustin z Lucasem pobiegli na dwór pojeździć po okolicy, a ja zaczęłam pomagać mamie w ogarnięciu kuchni po obiedzie.
- Mamo? - zaczęłam. Kobieta zaprzestając mycie naczyń spojrzała się w moją stronę.
- O co chodzi skarbie? - jej głos był bardzo sympatyczny. Ciepły, miły i przyjazny, idealny do opowiadania bajek na dobranoc czy śpiewania kołysanek.
- Czy jeśli ktoś bliski by cię przed czymś ostrzegał, jednak ty i tak byś to zrobiła w pełni świadoma swojej decyzji... - zatrzymałam się myśląc czy to co powiedziałam ma sens. - Powiedziałabyś mu o tym?
Mama spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem próbując zrozumieć drugie dno pytania.
- A coś się stało Marguś?
- Nie, nie, nie. Skądże. - zanegowałam na jednym wdechu. - Pytanie czysto hipotetyczne. - zmrużyła oczy.
- Skoro jest to bliska mi osoba, to myśle, że mimo wszystko bym jej o tym powiedziała.
- A co jeśli ta bliska osoba, dowiedziałaby się o tym od kogoś innego. Wiesz przed tym jakbyś jej powiedziała?
- Zaczynasz mnie martwić Margaret. - przekręciła głową czekając aż powiem jej prawdę, ale ja dalej brnęłam.
- Dobra powiem ci... - uśmiechnęła się. - Dostaliśmy na lekcji zadanie na myślenie i to było pytanie. - zaczęłam wycierać pierwszy talerz. - A nie mam pojęcia co bym zrobiła, dlatego pytam. No wiesz, żeby zobaczyć inny punkt widzenia niż ten w swojej głowie.
- No dobrze... - powiedziała wierząc w moje słowa i włączyła wodę kontynuując mycie naczyń. - Myśle, że bym z nią porozmawiała, wiesz z tą bliską osobą i przeprosiła, że o tym wszystkim nie dowiedziała się ode mnie. - kiwnęłam jej głową na podziękowanie i czekałam na kolejne talerze. - Poradzę sobie słonko. - uśmiechała się ciepło.
- Na pewno? - nie chciałam wyjść na niemiłą. Naprawdę chciałam jej pomóc, ale skoro wyganiała mnie ze swojego azylu to nie będę się jej sprzeciwiać.
- Sto procent. Idź odpocznij po szkole.
Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Udałam się do swojego pokoju i wybrałam numer na telefonie. Może i Steve wiedział o całej tej sytuacji, to jednak wciąż była druga, podobnie bliska mi osoba, która powinna dowiedzieć się tego ode mnie, a nie ze szkoły.
CZYTASZ
Memories || Billy Hargrove
FanfictionPo siedemnastych urodzinach Margaret wszystko miało stać się łatwiejsze. Przyjazd do Hawkins czy poznanie nowych, wspaniałych ludzi wyglądało jak rozpoczęcie nowego etapu życia, z którego dziewczyna nie będzie chciała zrezygnować. Co trzeba przyznać...