1 - 10 - Butelka wina, notatnik i ołówek

600 26 44
                                    

Następne dni były cichsze niż zwykle albo przynajmniej takie mi się zdawały. Starałam nie zamykać się w sobie, jednak ciągła walka z myślami dawała za wygraną. Wszystko zaczęło zlewać mi się w jedno, a zaplanowane rozmowy przestały mnie interesować. Co wieczór w łóżku patrzyłam się na kasetę od Billy'ego i zastanawiałam się czy nie lepiej byłoby z nim tego wyjaśnić - tamtą noc i jego rekompensatę.

Od tamtego czasu z nim nie rozmawiałam. Co prawda widywałam go raz dziennie, ponieważ odbierał Max mniej więcej w tym samym czasie co ja Dustina, jednak gdy tylko nasze spojrzenia łączyły się w jedno to uciekałam. Dla własnego dobra zaczęłam słuchać się rady Steve'a. Trzymałam się od niego z daleka.

- Ziemia do Margaret. - powiedział Dustin. Odkleiłam wzrok od szklanki, w którą byłam zapatrzona. Ociężałym wzrokiem spojrzałam na brata, który wyglądał na zaniepokojonego. - Wszystko z tobą dobrze? Jesteś jakaś nieswoja od spotkania ze Stevem. - gdyby tylko wiedział.

- Wszystko dobrze. - skłamałam i powtórzyłam. - Wszystko jest w najlepszym porządku.

- Mam nadzieje. - odparł. - Więc zgadzasz się? - zapytał wracając do swojego tematu.

- Na co się zgadzam?

- Zawieziesz mnie tam? - wciąż nie wiedziałam. - Do Max? - wyjaśnił uśmiechając się przy tym szeroko i robiąc błagalny wzrok.

- Jeśli muszę. - podniosłam się z krzesła od niechcenia. - Zapraszam do limuzyny. - powiedziałam kpiąco.

Złapałam za kluczyki od auta jak i od domu. Dustin w podskokach wybiegł z mieszkania i niecierpliwy stanął pod moim samochodem.

Kiedy wsiedliśmy do środka włączyłam muzykę i ruszyłam. Dustin przez całą drogę śpiewał graną w radio melodie co spowodowało, że zaczęłam się głośno z niego śmiać.

Ten dzieciak niewyobrażalnie poprawiał mi humor.

Pod jego namową dołączyłam do jego popisowej zwrotki. Otwierając okna krzyczeliśmy słowa piosenki na cały głos i zachowywaliśmy się jakby tekst był o nas.

Wraz z bisem utworu dojechaliśmy pod dom Mad Max. Ściszyłam radio, przymknęłam okna i wyłączyłam silnik. Brunet podziękował mi i wybiegł z samochodu. Podobnie jak pierwszego dnia tutaj odprowadziłam go wzrokiem pod same drzwi. Podniosłam szybko kąciki ust na kształt słabego uśmiechu i z myślą ruszenia odpaliłam silnik. Ostatni raz spojrzałam się na dom. Wszystko wydawało się spokojne i na swoim miejscu, do momentu, aż żółte drzwi nie zaczęły się uchylać. Już po chwili w ich progu stanął blondyn, który jeszcze stając plecami do mnie mówił coś do osób wewnątrz domu. Nim zdążył spojrzeć w moim kierunku, szybko odwróciłam głowę w stronę jezdni, nacisnęłam na gaz i bezczelnie uciekłam spod podjazdu zostawiajac za sobą tylko kurz.

***

- Tak po prostu uciekłaś? - zapytałam samą siebie. - Ile jeszcze chcesz tak uciekać? Zaraz szkoła. Będziesz go widzieć codziennie. - spojrzałam na kalendarz na ścianie obok mnie. - Trzy dni Margaret, trzy dni... Trzeba się ogarnąć. Trzeba to ogarnąć. Trzeba podjąć męską decyzje. - przygryzłam dolną wargę. - Dobra, dasz radę. Następnym razem jak go zobaczysz to z nim pogadasz i wszystko z nim wyjaśnisz.

- Podać coś jeszcze? - zapytał kelner. Spojrzałam na niego z lekkim osłupieniem, po czym zdałam sobie sprawę, że przez ten cały czas byłam w miejscu, w którym ostatni raz byłam ze Stevem.

- Nie. - odparłam. - Poprosiłabym już rachunek.

Kelner kiwnął głową i już po chwili w ręce trzymał tackę z rachunkiem. Położył ją na stole i odszedł z powrotem za ladę. Z kurtki wyciągnęłam drobniaki, przeliczyłam, po czym położyłam na tacy wraz z napiwkiem.

Popchnęłam drzwi wychodząc z budynku. Nawet nie oglądając się dookoła pognałam w stronę swojego auta, które zostawiłam na parkingu centralnie przed kawiarnią. Na moje nieszczęście na masce samochodu z założonymi rękami na piersi ktoś na mnie czekał.

- Czy ty mnie przypadkiem nie unikasz kochanie? - uśmiechnął się tak jak zawsze. - Masz mi za złe tamtą noc, prawda?

- Śledzisz mnie Billy? - zignorowałam jego pytania i ruszyłam w stronę drzwi kierowcy. Czułam jak wbijał we mnie swój wzrok nawet po tym jak go wyminęłam.

- Unikasz mnie. - sam sobie odpowiedział.

- To nieistotne.

- Może i racja, ale istotne jest to - zszedł z maski i wciąż nie odrywał ode mnie oczu. - co masz w głowie, po tym... - podszedł i złapał mnie za rękę. Zaczął robić te same, w tej samej kolejności ruchy co ostatnio.

- Przestań. - odparłam i wyrwałam dłoń. - Po prostu przestań.

- Nie podobało ci się? - wypuściłam głośno powietrze przez usta.

- Zachowujesz się irracjonalnie. - rzuciłam ignorując jego pytanie.

- A jednak wtedy mnie wpuściłaś do środka. - uśmiechnął się zadziornie. Zaczęłam wchodzić do samochodu. Gdy tylko usiadłam i złapałam za rączkę, chłopak złapał za karoserie auta uniemożliwiając mi tym samym zamknięcie drzwi. - Powiedz mi tylko jedno i stąd pójdę. - spojrzałam na niego spode łba. - Wpuściłabyś mnie drugi raz?

- Do widzenia Billy.

Blondyn puścił drzwi i się odsunął. Wciąż na twarzy miał wymalowany uśmiech, jakby doskonale wiedział co bym zrobiła.

Odpaliłam silnik i wrzuciłam wsteczny, a następnie pojechałam jak najdalej od niego.

- Świetnie Ci poszło. Plan idealny. - powiedziałam do siebie z sarkazmem. - Nie dość, że znowu uciekłaś to jeszcze nie odpowiedziałaś na... a zresztą. - poprawiłam chwyt na kierownicy i pojechałam do domu.

***

Położyłam się na kanapę jak to zwykle bywa kiedy jestem sama w domu i leżałam. Nie chciało mi się nawet włączyć telewizora. Po prostu wpatrywałam się w czarny ekran i znowu myślałam. Tym razem nad tym co działo się przed chwilą.

Mijały tak sekundy, minuty, aż w końcu godziny, a ja bez zmian leżałam na kanapie. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie myśląc o tym kto to może być, po prostu zignorowałam fakt, że stoi przed drzwiami i czeka na jakakolwiek reakcje z mojej strony - jednak on się nie poddawał. Cały czas pukał do drzwi, aż w końcu spowodował, że z irytacją wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi.

- Wiedziałam, że jesteś w domu. - powiedziała.

Tuż przede mną stała Nancy, która wymijając mnie weszła do środka. Ze zdziwieniem zamknęłam drzwi i nie robiąc żadnych kroków w żadną ze stron patrzyłam się na nią z ciekawością. Dziewczyna nawet nie zerkając na mnie zaczęła wypakowywać rzeczy ze swojej torby. Na stół kuchenny położyła butelkę wina, notatnik i ołówek.

- Albo mi powiesz - pokazała na butelkę. - albo napiszesz. - pokazała na notatnik. - Ty pomogłaś mi, ja pomogę tobie, więc teraz mów co się z tobą dzieje.

- Co?

- Dustin powiedział Mike'owi, a Mike przypadkowo się wygadał. - odparła, a ja lekko parsknęłam. Młody nigdy nie potrafił milczeć.

- A co dokładnie ci powiedział, jeśli można wiedzieć? - zapytałam z czystą ciekawością.

- Że po wyjściu ze Stevem, o którym swoją drogą też musimy pogadać, masz inny humor i jesteś dziwnie nieobecna. - nim zdążyłam coś powiedzieć dodała. - Chociaż osobiście myśle, że nie chodzi tutaj o Steve'a, a o kogoś innego, więc... - pokazała ponownie na przyniesione rzeczy. - Co wybierasz?

Zamknęłam drzwi na klucz i wymijając ją weszłam do kuchni wyciągając z szafki dwa kieliszki, które postawiłam na stole obok butelki. Spojrzałam na Nancy, która lekko się uśmiechnęła i usiadła na jednym z krzeseł czekając na moją spowiedź.

Memories || Billy HargroveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz