Przedmiot rozmowy: Album Hotel Kalifornia by Hollywood Undead
Utwory na płycie:
1. CHAOS ○
2. World War Me
3. Ruin My Life
4. Hourglass
5. Go to War
6. Alone at the Top
7. Wild in These Streets ○
8. Dangerous
9. Lion Eyes
10. Trap God ○
11. Happy When I Die
12. Reclaim
13. City of the Dead ○
14. Alright
We won, HU nation! WE WON!
Wiec w końcu sie doczekaliśmy. Właściwie to album wyszedł już kilka dni temu, ale ja jak zwykle zwlekam. Ech, w takich momentach boli mnie dupa najbardziej, że muszę jutro jechać wydać stówę na przegląd samochodu, a nie na nowy album HU. Nic nie poradzę na bycie biednym studentem.
Pomijając moja sytuacje finansowa...
Hotel Kalifornia to czadzior! Ciężko się oderwać. Choć niektóre piosenki są dla mnie mid, to reszta cały czas gra mi w głowie. Fani HU z pewnością się nie zawiedli.
Szczególnie przypadł mi do gustu kawałek Happy when I Die oraz Lion Eyes. W tym pierwszym Funny man śpiewa mniej goofy kwestie niż zwykle, co jest zaskakujące, a w tym drugim Danny daje czadu razem z Charliem.
Ruin my life totalnie relatable. Im gonna ruin my life. Nikt mnie nie powstrzyma.
Największą popularnością (oczywiście oprócz piosenek wydanych przed albumem) zdaje się cieszyć Hourglass, co mnie osobiście zaskoczyło, ale widzę czemu ta piosenka może się podobać.
Chciałam pisać o każdej wychodzącej piosence w momencie gdy wychodziła, ale życie mnie zdewastowało. Zresztą to i tak był słaby pomysł. Nie znam sie na muzyce. Chyba przestałam wierzyć w siebie, a może to i dobrze.
Z ręką na sercu polecam Hotel Kalifornia każdemu kto lubi alternatywne rockowe brzmienia.
CZYTASZ
Recenzje (Wszystko)
RandomZrecenzuję wszystko co wpadnie mi w ręce. Głównie szeroko pojętą kulturę - książki, filmy, seriale, anime... Nie zawaham się jednak zrecenzować syna koleżanki twojej starej.