°11°

120 4 5
                                    

Pov: Kubir

Po zjedzonym śniadaniu nie mieliśmy co robić a więc każdy siedział w telefonie i coś tam przeglądał.

W pewnym momencie podszedł do mnie Tobiasz i stanął przede mną.

K: Hm?

T: Rozłóż ręce.

Zrobiłem to co chłopak kazał a on usiadł mi na kolana, przodem do mnie a głowe położył na moich włosach. Po dłuższej chwili żadnej reakcji z mojej strony Tobiasz podniósł głowę i spojrzał na mnie.

T: Coś nie tak?

K: N-nie, wszystko git

Chłopak już nic nie odpowiedział tylko wrócił do wcześniejszej pozycji za to ja postanowiłem że jedną rękę włożę w włosy Tobiasza a drugą będę gładzić jego plecy. I tak siedzieliśmy. Nie odzywaliśmy się ale nam to pasowało.

Tylko Ja, On i Cisza

Jednak wszystko nie może być idealne ponieważ nagle do pokoju wszedł Busz. Tobiasz nie wiedział i też chyba nie słyszał że ktoś wszedł do pokoju lecz ja tak i szybko zdjąłem chłopaka z moich kolan i posadziłem obok przez co był zdezorientowany ale kiedy zobaczył Busza odrazu oprzytomniał. Busz zrobił dwuznaczną minę i podszedł do szafki nocnej na której była ładowarka, odłączył ją od kontaktu po czym podszedł do drzwi staną w nich patrzał na nas po czym powiedział.

B: Już wam nie przeszkadzam gołąbeczki. - po czym wyszedł zamykając drzwi za sobą a ja z Tobiaszem siedzieliśmy cali zawstydzeni bez ruchu.

Po chwili usłyszeliśmy głośne śmiechy z salonu gdzie siedzieli chłopacy co oznaczało że najprawdopodobniej Busz opowiedział im co zobaczył kiedy wszedł do pokoju Tobiasza.

Tobiasz nie przejął się zbytnio śmiechami chłopaków i wrócił do pozycji w której był przed przyjściem Busza za to ja znowu nie wiedziałem jak się zachować. Siedziałem tak bez reakcji przez kilka minut aż Tobiasz odsunął się ode mnie i usiadł przede mną.

T: Co ci jest Kubuś?

K: N-nic.

T: Boisz mi tego co pomyślą o nas chłopacy?

K: A co mogą o nas pomyśleć?

T: No pomyśl, co na przykład pomyślał Busz kiedy zobaczył jego dwóch przyjacieli sam wiesz jak siedzących razem? 

K: Mógł dużo sobie wyobrazić co jest miedzy nami.

T: Ale przecież przyjaciele tak robią, co nie?

Przyjaciele, Przyjaciele, Przyjaciele. On nie uważa mnie za nikogo więcej niż jego przyjaciela. On jest tylko moim przyjacielem. On to robi bo jesteśmy przyjaciółmi. On nie robi tego na serio. On nic do mnie nie czuje. On się ze mną tylko przyjaźni. On nie chce niczego więcej niż przyjaźni. On woli dziewczyny. Nie jestem w jego typie. Nigdy nie byłem w jego typie. Nigdy nie będę w jego typie. Nigdy mu się nie spodobam. Nigdy nie dowie się co do niego czuje. Nigdy mnie nie pokocha.

T: Kubuś? Żyjesz?

K: Ymm, tak tak.

T: Wszystko dobrze?

K: Tak. 

T: Na pewno?

K: Tak, tak. Muszę iść do łazienki.

Jak najszybciej wstałem z miejsca i można powiedzieć że wręcz pobiegłem do łazienki. Nie chciałem żeby widział moje łzy. Wszedłem do łazienki i zakluczyłem się w niej, podszedłem do umywalki i przemyłem kilka razy twarz zimną wodą po czym spojrzałem w moje odbicie w lustrze.

Nie jestem w jego typie. Nigdy nie byłem w jego typie. Nigdy nie będę w jego typie. Nigdy mu się nie spodobam. Nigdy nie dowie się co do niego czuje. Nigdy mnie nie pokocha.

Cały czas te zdania chodziły mi po głowie. 


Nie wiem ile już siedzę w tej łazience ale ktoś zaczął pukać do drzwi.

T: Ej Kuba żyjesz? Wszystko dobrze? Nie ma cię już od ponad godziny!

Od godziny siedzę w łazience? To już minęła godzina? Kompletnie straciłem poczucie czasu. 

K: Tak żyje i wszystko dobrze. - było słychać że mój głos się lekko łamie. 

Wstałem z podłogi i podszedłem do umywalki przemyć twarz żeby nie wyglądał jakbym płakał. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem że mam lekko czerwone oczy. Przemyłem kilka razy twarz ale to nic nie dało, nadal były lekko czerwone. Cóż, nic nie zrobię. Od kluczyłem drzwi a za nimi stał sam Tobiasz. Głowę miałem lekko w dół żeby nie widział moich oczu.

T: Kuba? Na pewno wszystko dobrze?

K: Yhym

T: Chłopacy już poszli do siebie do domów. Zostałeś tylko ty.

K: Też już będę leciał do siebie. 

T: Oh, no dobrze. Myślałem że zostaniesz jeszcze trochę.

K: Nie, podziękuję. Muszę się jeszcze ogarnąć mieszkanie bo mam syf.

T: No dobrze. Jakby coś sie działo to możesz śmiało dzwonić lub ja przyjdę do ciebie albo ty do mnie i pogadamy okej?

K: Okej.- wyminąłem chłopaka i poszedłem do salonu po mój plecak po czym poszedłem do pokoju Tobiasza po mój telefon. Podszedłem do drzwi wyjściowych, ubrałem buty i kurtkę.

T: To do zobaczenia w szkole. - chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił lecz ja nie odwzajemniłem tego. Kiedy chłopak przestał mnie przytulać otworzyłem drzwi.

K: Ta, do zobaczenia w szkole.

Wyszedłem z domu Tobiasza i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. 

Muszę to wszystko przemyśleć.

***************************

Dzisiaj krótszy rozdział, przepraszam i przepraszam że była przerwa od pisania ale szkoła się zaczęła :(

Słowa: 777

OLiwIX_

𝐓𝐨 𝐜𝐨𝐬́ 𝐢𝐧𝐧𝐞𝐠𝐨 𝐧𝐢𝐳̇ 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐳́𝐧́ || 𝐓𝐨𝐛𝐢𝐫 [=]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz