°12°

118 4 2
                                    

Pov: Tobiasz

Kuba zaczął się strasznie dziwne zachowywać po tym jak Busz wyszedł z pokoju. Nie odwzajemnił przytulasa, szybko wybiegł do łazienki i siedział w niej ponad godzinę, jak się żegnaliśmy znowu nie odwzajemnił przytulasa, wydawał sie bardzo zamyślony i oschle sie pożegnał. Coś się z nim dzieje. Coś złego.

Chłopacy poszli do siebie a więc nie miałem co robić. Zacząłem się rozglądać po pokoju żeby znaleźć coś czym mógłbym się zająć. Spojrzałem na biurko na którym był mój komputer którego w sumie długo nie odpalałem. Wstałem z łóżka i włączyłem komputer. Postanowiłem że odpale Mc i pogram w bedwarsy na Hypixelu.

Time skip

Trochę sobie pograłem bo kiedy odpalałem kompa to była jakoś 14 a teraz jest prawie 19. Chyba już wystarczy mi grania na dziś. Wyłączyłem komputer i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Okazało się że nie ma za dużo rzeczy do jedzenia w lodówce więc postanowiłem że zamiast cos zamawiać to pójdę do żabki i kupie podstawowe rzeczy do jedzenia. Jak postanowiłem tak zrobiłem, już 5 min później byłem gotowy do wyjścia. Zabrałem klucze od mieszkania ze stolika i wyszedłem z mieszkania. 

Żabka nie była jakoś daleko ode mnie bo 5 min drogi pieszo. Wszedłem do żabki i kupiłem najpotrzebniejsze rzeczy do jedzenia, za wszystko zapłaciłem około 50 zł. Kiedy wychodziłem z żabki zauważyłem kogoś w parku na przeciwko żabki, normalnie bym się tym nie przejął gdybym usłyszał to jednego znajomego głosu. Wróciłem się do żabki i zapytałem się kasjerki czy mogę zostawić tu na chwile zakupy, zgodziła się a ja odrazu po odłożeniu zakupu ruszyłem w stronę parku.

Osoby zaczęły się przez chwile oddalać i iść głębiej w park ale nagle zatrzymały się na środku parku przy fontannie. Były tam 3 osoby, 2 z nich miały co najmniej 185 a druga była trochę niższa niż ja. Postanowiłem że podejdę jak najbliżej tylko mogę i posłucham o czym rozmawiają.

?1: I co teraz zrobisz? Już cię nikt nie obroni jak w poprzedniej szkole hahaha

?2: Ooo i co teraz zrobisz? Poryczysz się i pójdziesz się poskarżyć mamusi? A nie przepraszam przecież twoi starzy zostali w domu, jesteś tu kompletnie sam.

?3: Proszę przestańcie. Ja nie chce tego wszystkiego znowu przeżywać - kojarzyłem ten głos ale nie wiem skąd.

?2: Nie chcesz tego znowu przeżywać? Cóż, ja chce a więc powtórzmy to. - tych dwóch wyższych chłopaków zaczęli zbliżać się do tego niższego przez co zaczął się wycofywać  i się przewrócił i tak cofał się do tyłu aż dotarł pod lampę która oświetliła jego twarz. Wtedy odrazu przypomniałem sobie kogo to głos.

Ten chłopak to Kubir! 

Odrazu podbiegłem do nich i stanąłem pomiędzy nimi a Kubą tak aby nie mogli mu nic zrobić.

K: Tobiasz?

?1: A ty to kto? Kolejny bohater tego lamusa?

?2: Weź się nie wtrącaj w nie swoje sprawy chłopczyku.

T: Jeśli to sprawa wasza i Kuby to teraz jest też moja sprawa.

?1: Dobra weź spadaj - próbował mnie odepchnąć ale coś mu nie poszło i oj ups wylądował na ziemi.

Drugi odrazu rzucił się na mnie ale no cóż jemu też coś nie poszło bo tak jakby walnął głową o lampę. Stracił przytomność a ja szybko pociągnąłem Kubę za rękę żeby ten goryl na niego nie spadł. W ten czas ten pierwszy zdążył już wstać i się ogarnąć i gdyby nie Kuba dostał bym dosyć mocno w głowę. Kuba dosłownie chwilę przed tym jak ręka tego typa miała walnąć w moją głowę, przytrzymał ją i kopnął go w krocze. Ten typ upadł na ziemię a ja pociągiem Kubę za rękę i poniemieliśmy do żabki w której zostawiłem zakupy. Zabrałem zakupy i poszedłem z Kuba do mojego domu.

W domu Tobiasza

T: Powiesz mi co to byli za ludzie? - powiedziałem kiedy obydwoje usiedliśmy na kanapie w salonie.

K: ...

T: Kuba  mów mi w tej chwili co to byli za ludzie. - kuba obrócił głowę w drugą stronę.

Podszedłem do niego i spojrzałem mu prosto w oczy.

T: Mów. Co. To. Byli. Za. Ludzie. - kuba unikał mojego wzroku.

K: Nie chcę. - widziałem w jego oczach łzy.

T: Kuba proszę.

K: Nie teraz.

T: Teraz. To jest ważne. Oni chcieli cię pobić!

K: Nie pierwszy raz. - chłopak powiedział to szeptem ale i tak to usłyszałem.

T: Co? Co ma znaczyć "Nie pierwszy raz"? Kuba, słyszałem trochę waszej rozmowy i słyszałem też że nie chcesz tego powtarzać. Czy chodzi o bicie cię?

K: ...

T: Kuba.

K: Tak chodzi o to, zadowolony?

T: Kuba. Nie bądź na mnie zły, ja po prostu chce ci pomóc. Nie chcę żeby cię bili - usiadłem koło niego.

K: Nie potrzebuję pomocy.

T: Gdyby nie ja to byś prawdopodobnie teraz leżał gdzieś w krzakach nie przytomny.

K: Przepraszam.

T: Za co ty przepraszasz? Nic nie zrobiłeś.

K: Przepraszam za to że wpakowałeś się teraz w kłopoty przez mnie, przepraszam że musiałeś mnie bronić, przepraszam że ci przeszkadzam w życiu, przepraszam że zawracam ci głowę. Przepraszam że żyję. 

Zaniemówiłem. On zaczął mnie przepraszać za to że żyje. 

T: Kuba. Czemu ty mnie przepraszasz za to że żyjesz? Kuba wszystko dobrze?

Chłopak już się nie odezwał tylko pokiwał głową na "nie" po czym usiadł w tej samej pozycji co ja kilka godzin temu z nim w sypialni. Schował swoją twarz w zagłębienie mojej szyji mocno się przytulając do mnie i próbował nie płakać. Cały się trząsł i miał ciarki. Przytuliłem go i zacząłem jeździć ręką od jego pleców po głowę żeby się uspokoił lecz kiedy to nie zbyt skutkowało wstałem z nim z kanapy nie zmieniając jego pozycji i zacząłem chodzić po salonie i trochę nim bujałem. Wyglądało to jakbym usypiał małe dziecko ale nie miałem innego pomysłu co zrobić. 

Po jakimś czasie poczułem na szyji regularny oddech chłopaka, to znaczy że musiał zasnąć. Nie wiedziałem co mam zrobić bo nie wiem gdzie dokładnie mieszka a przecież teraz go nie obudzę i nie powiem mu "Hej, super że się przytulamy i że się uspokoiłeś ale idź już do swojego domu". Najwidoczniej będzie spał u mnie czy mu się to spodoba czy nie ale innego wyjścia nie widzę.

Poszedłem z chłopakiem do mojego pokoju, położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą po czym sam się położyłem koło niego i przytulając go do siebie zasnąłem.

Obudziłem się w nocy bo Kuba zaczął przewracać się z boku na bok i szybko oddychać tak jakby mu się coś złego śniło. Chłopak przez to wydostał się z mojego uścisku więc postanowiłem że tym razem bardziej go przytulę do siebie tak żeby nie mógł się wiercić. Przybliżyłem się do niego i przytuliłem go owijając swoje ręce wokół jego talii i przysuwając go bardzo blisko siebie tak żeby nie mógł się wydostać. Chłopak przez sen próbował jeszcze się wydostać ale nie dał rady. Zacząłem jeździć ręką po jego plecach bo żeby chociaż trochę uspokoić jego oddech bo cały czas oddychał jakby zaraz mu tego powietrza miało zabraknąć. Po dosyć długim czasie uspokoił się i mogłem pójść spać dalej.

*****************************

Mam nadzieję że się spodoba i przepraszam że ostatnio mało pisze rozdziałów.

Miłego dnia/wieczoru/nocy <3

Słowa: 1166

OLiwIX_

𝐓𝐨 𝐜𝐨𝐬́ 𝐢𝐧𝐧𝐞𝐠𝐨 𝐧𝐢𝐳̇ 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐳́𝐧́ || 𝐓𝐨𝐛𝐢𝐫 [=]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz