Pov. Dream
-Do kogo to było? -Zapytałem mojego wroga.
-Do ciebie śmieciu. -Odezwał się NotFound podchodząc do mnie.
-Jestem na Skateparku z moim przyjacielem. -Odpowiedziałem z uśmiechem. -Dzięki, że pytasz.
-Awww. -Powiedział z wyczuwalną ironią w głosie. -Nie musiałeś dziękować.
George wszedł na swoją deskę i rzucił mi wyzywające spojrzenie.
-Nie bijcie się tu tylko. -Rzekł drwiąco Karl na co Sapnap widocznie się zarumienił.
Kiedy to zobaczyłem postanowiłem pokazać Nickowi, że to ja jestem lepszy. Lubię Karla, ale zdecydowanie nie chcę żeby był z czarnowłosym. Moim zdaniem nie był by dla niego wystarczający.
Na widok rumieńcy Sapnapa George też się lekko pod denerwował.
-Nie będziemy się bić Karl. -Powiedział chłopak przede mną. -Zrobimy turniej trików na desce.
-A potem? -Zapytał Jacobs.
-Zrobimy tak. -Mówił brunet. -Wygrany zabiera całą paczkę ze sobą, a przegrany jedzie do domu. Chyba, że wymiękasz Dream.
-Nigdy.-Odpowiedziałem pewnie.
-Tylko bez żadnych oszustw. -Powiedział Karl. -Ja z Sapnapem będziemy sędziami. Każdy pokazuje jeden trik, a ten, który zrobi lepszy dostaje punkt.
-Do ilu? -Dopytał Nick.
-10. -Odpowiedział za szatyna George.
-Dobra.
Sędziowie poszli na pobliską ławkę z widokiem na cały skatepark.
-Wolę żebyś nie zbliżał się do moich przyjaciół. -Mruknął George przejeżdzając koło mnie. -Bo może ich skrzywdzisz jak mnie.
Stanąłem jak wryty. Pewnie chce mi narobić mętlik w głowie. Tak na pewno. Nie mogę tego słuchać. To nie była moja wina. To była nasza wina. Nie mogę o tym myśleć. To było kiedyś. Ogarnij się albo George sprzątnie przyjaciół sprzed nosa.
Spokuj.
Wziąłem głęboki wdech i pojechałem za chłopakiem.
-Kto pierwszy? -Zapytał się Davidson.
-Panie przodem. -Zakpiłem.
-Nie, bo szmaty bez jaj przodem. -Zripostował.
Chętnie bym mu przywalił, ale zasady. Przegrałbym wtedy niegodnie i niehonorowo.
-Gogy zacznij może. -Rzucił Sapnap z ławki.
-Patrz na to. -Rzekł.
Pojechał w stronę jednej z ławek. Rozpędził się i skoczył na nią.
Nie wiedziałem co robi rozpędził się na czołówkę z ławką i na nią skoczył? Nie ma przecież miejsca na zeskok. Chyba, że...
Nagle złapał się oparcia rękoma. Nogi z deską poleciały w górę. Stał tak przez chwilę, ale potem wygiął się jeszcze bardziej i rzucił deskę pod ławkę. Wziął nogi trochę wyżej i skoczył szczelinę po między oparciem, a siedzeniem. Trafił idealnie w deskę. Przystanął na niej i podjechał do mnie.
Nasi sędziowie zaczęli klaskać.
-Widziałem podobny trik. -Powiedziałem nie wzruszony. Na prawdę byłem oszołomiony gipkością chłopaka. -Sapnap zrobił podobny trik, ale deskę przerzucił pod głową.
-Myślisz, że kto go nauczył. -Zachichotał rywal. -Twoja kolej durniu.
Nic nie mówiąc dojechałem w stronę średniej rampy. Większość osób woli iść na największą, ale średnia ma swoje plusy. Skocznia jest z czterech stron, a na największej jedna. Po środku średniej jest małe miejsce gdzie można się zatrzymać, a na dużej ogromne. Dlatego wybrałem średnią.
Rozpędziłem się. Wjechałem na rampę i skoczyłem. W powietrzu zrobiłem podwójne salto i zaraz wylądowałem.
Podjechałem do mojego konkurenta.
-I co, koteczku? -Zapytałem.
Milczał.
-Chodźcie tutaj! -Wrzasnął Karl z ławki.
Mój konkurent przejeżdzając koło mnie dodał:
-5 listopada. Za szkołą. -I odjechał.
Ciekawe czego chce. Ale nie teraz jest czas na martwienie się o to.
-I kto jest lepszy? -Zapytałem Sapnapa I szatyna (Karl) gdy do nich dojechałem.
-Postanowilśmy, że zagracie w papier, kamień, nożyce. -Odpowiedział Nick.
-Bo? -Dopytał George.
-Zanim zrobicie 10 trików minie pół nocy, a jutro buda. Po prostu będzie szybciej. -Wyjaśnił Karl.
-No niech będzie. -Powiedział NotFound wyciągając rękę w moją stronę.
-Niech będzie. -Rzekłem robiąc to samo co on.
-Pa-pier, ka-mień, no-ży-ce! -Wykrzyczał Sapnap.
Zamknąłem oczy. Wybrałem nożyce. Po chwili je otworzyłem. Gogy patrzył się na mnie poddenerwowany. On także wybrał nożyce.
-To jeszcze raz... -Powiedział zrezygnowany rywal.
-Nie. -Odpowiedział Jacobs.
-To koniec. -Rzekł Sapnap.
-Ale żaden z nas nie wygrał. -Zdziwiłem się.
-Robimy tak, albo idziecie z nami we dwójkę, albo idziecie do domu. -Sprecyzował szatyn.
-Wolę iść do domu zamiast siedzieć z tą zdradliwą szmatą. -Powiedział smutny George.
-Wzajemnie. -Odpowiedziałem.
-Uważasz, że to ja jestem zdradliwy? -Mruknął NotFound. -Jesteś większym idiotą niż myślałem.
I odjechał.
-Nara. -Rzekłem po czym dojechałem w stronę swojego domu.
-Do zobaczenia. -Odpowiedzieli moi przyjaciele.
Czuję, że zaraz dojdzie do tego czego najbardziej się bałem...Konfrontacja z przeszłością... Spłacenie rachunków...
CZYTASZ
The Past|||DNF|||18+|||zakończone
RomansaDream I George rywalizują że sobą od niepamiętnych czasów. Ale pewnego razu ich przyjaciel- Sapnap zakłada się. Żeby wykonać zakład musi dowiedzieć się o przyszłości obojga przyjaciół. Ale czy wszystkie sekrety muszą wyjść na jaw? (Nie mam pomysły...