4||Skate Park nocą

279 19 12
                                    

Pov. Dream

-Do kogo to było? -Zapytałem mojego wroga.

-Do ciebie śmieciu. -Odezwał się NotFound podchodząc do mnie.

-Jestem na Skateparku z moim przyjacielem. -Odpowiedziałem z uśmiechem. -Dzięki, że pytasz.

-Awww. -Powiedział z wyczuwalną ironią w głosie. -Nie musiałeś dziękować.

George wszedł na swoją deskę i rzucił mi wyzywające spojrzenie.

-Nie bijcie się tu tylko. -Rzekł drwiąco Karl na co Sapnap widocznie się zarumienił.

Kiedy to zobaczyłem postanowiłem pokazać Nickowi, że to ja jestem lepszy. Lubię Karla, ale zdecydowanie nie chcę żeby był z czarnowłosym. Moim zdaniem nie był by dla niego wystarczający.

Na widok rumieńcy Sapnapa George też się lekko pod denerwował.

-Nie będziemy się bić Karl. -Powiedział chłopak przede mną. -Zrobimy turniej trików na desce.

-A potem? -Zapytał Jacobs.

-Zrobimy tak. -Mówił brunet. -Wygrany zabiera całą paczkę ze sobą, a przegrany jedzie do domu. Chyba, że wymiękasz Dream.

-Nigdy.-Odpowiedziałem pewnie.

-Tylko bez żadnych oszustw. -Powiedział Karl. -Ja z Sapnapem będziemy sędziami. Każdy pokazuje jeden trik, a ten, który zrobi lepszy dostaje punkt.

-Do ilu? -Dopytał Nick.

-10. -Odpowiedział za szatyna George.

-Dobra.

Sędziowie poszli na pobliską ławkę z widokiem na cały skatepark.

-Wolę żebyś nie zbliżał się do moich przyjaciół. -Mruknął George przejeżdzając koło mnie. -Bo może ich skrzywdzisz jak mnie.

Stanąłem jak wryty. Pewnie chce mi narobić mętlik w głowie. Tak na pewno. Nie mogę tego słuchać. To nie była moja wina. To była nasza wina. Nie mogę o tym myśleć. To było kiedyś. Ogarnij się albo George sprzątnie przyjaciół sprzed nosa.

Spokuj.

Wziąłem głęboki wdech i pojechałem za chłopakiem.

-Kto pierwszy? -Zapytał się Davidson.

-Panie przodem. -Zakpiłem.

-Nie, bo szmaty bez jaj przodem. -Zripostował.

Chętnie bym mu przywalił, ale zasady. Przegrałbym wtedy niegodnie i niehonorowo.

-Gogy zacznij może. -Rzucił Sapnap z ławki.

-Patrz na to. -Rzekł.

Pojechał w stronę jednej z ławek. Rozpędził się i skoczył na nią.

Nie wiedziałem co robi rozpędził się na czołówkę z ławką i na nią skoczył? Nie ma przecież miejsca na zeskok. Chyba, że...

Nagle złapał się oparcia rękoma. Nogi z deską poleciały w górę. Stał tak przez chwilę, ale potem wygiął się jeszcze bardziej i rzucił deskę pod ławkę. Wziął nogi trochę wyżej i skoczył szczelinę po między oparciem, a siedzeniem. Trafił idealnie w deskę. Przystanął na niej i podjechał do mnie.

Nasi sędziowie zaczęli klaskać.

-Widziałem podobny trik. -Powiedziałem nie wzruszony. Na prawdę byłem oszołomiony gipkością chłopaka. -Sapnap zrobił podobny trik, ale deskę przerzucił pod głową.

-Myślisz, że kto go nauczył. -Zachichotał rywal. -Twoja kolej durniu.

Nic nie mówiąc dojechałem w stronę średniej rampy. Większość osób woli iść na największą, ale średnia ma swoje plusy. Skocznia jest z czterech stron, a na największej jedna. Po środku średniej jest małe miejsce gdzie można się zatrzymać, a na dużej ogromne. Dlatego wybrałem średnią.

Rozpędziłem się. Wjechałem na rampę i skoczyłem. W powietrzu zrobiłem podwójne salto i zaraz wylądowałem.

Podjechałem do mojego konkurenta.

-I co, koteczku? -Zapytałem.

Milczał.

-Chodźcie tutaj! -Wrzasnął Karl z ławki.

Mój konkurent przejeżdzając koło mnie dodał:

-5 listopada. Za szkołą. -I odjechał.

Ciekawe czego chce. Ale nie teraz jest czas na martwienie się o to.

-I kto jest lepszy? -Zapytałem Sapnapa I szatyna (Karl) gdy do nich dojechałem.

-Postanowilśmy, że zagracie w papier, kamień, nożyce. -Odpowiedział Nick.

-Bo? -Dopytał George.

-Zanim zrobicie 10 trików minie pół nocy, a jutro buda. Po prostu będzie szybciej. -Wyjaśnił Karl.

-No niech będzie. -Powiedział NotFound wyciągając rękę w moją stronę.

-Niech będzie. -Rzekłem robiąc to samo co on.

-Pa-pier, ka-mień, no-ży-ce! -Wykrzyczał Sapnap.

Zamknąłem oczy. Wybrałem nożyce. Po chwili je otworzyłem. Gogy patrzył się na mnie poddenerwowany. On także wybrał nożyce.

-To jeszcze raz... -Powiedział zrezygnowany rywal.

-Nie. -Odpowiedział Jacobs.

-To koniec. -Rzekł Sapnap.

-Ale żaden z nas nie wygrał. -Zdziwiłem się.

-Robimy tak, albo idziecie z nami we dwójkę, albo idziecie do domu. -Sprecyzował szatyn.

-Wolę iść do domu zamiast siedzieć z tą zdradliwą szmatą. -Powiedział smutny George.

-Wzajemnie. -Odpowiedziałem.

-Uważasz, że to ja jestem zdradliwy? -Mruknął NotFound. -Jesteś większym idiotą niż myślałem.

I odjechał.

-Nara. -Rzekłem po czym dojechałem w stronę swojego domu.

-Do zobaczenia. -Odpowiedzieli moi przyjaciele.

Czuję, że zaraz dojdzie do tego czego najbardziej się bałem...Konfrontacja z przeszłością... Spłacenie rachunków...

The Past|||DNF|||18+|||zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz