5||Następny zawodnik

271 21 12
                                    


Pov. Sapnap.

-I co teraz? -Zapytałem Karla gdy Moi przyjaciele odjechali. -O czym chciałeś pogadać?

-O zakładzie. -Odpowiedział niewzruszony. -Wilbur zrobił ze mnie kolejnego zawodnika tej chorej gry.

Bardzo się zdziwiłem. Czyżby William wysłał mi pomoc?

-Zdaje się to dobrym pomysłem. -Powiedziałem. -Wyobraź sobie. Koniec ciągłych bójek między nimi i my u władzy na placu.

-Dla mnie to i tak jest dziwne. -Rzekł. -Czemu zaczął się tym przejmować?

-Nie chcę stracić władzy. -Odpowiedziałem i dopiero teraz zrozumiałem. Skoro chce pilnować swojego stanowiska czemu chce je nam oddać?

-Nie doszedłeś jeszcze do tego? -Powiedział Karl. -Chce z nas zrobić swoich podwładnych. Wybrał jednych z najsilniejszych, żeby mieć mniej do roboty. Będzie nam rozkazywał. Każdy będzie myślał, że my jesteśmy u władzy, ale tak na prawdę to on będzie pociągał za sznurki.

Mówił bardzo mądrze, ale zdaje mi się, że mnie Wilbur mówili coś innego. Może przez alkochol pamiętam trochę mniej niż mówił.

-Zdaje mi się, że mnie zaproponował tajemną władzę. -Powiedziałem moje myśli.

-Jak to tajemne? -Zapytał chłopak.

-No... Tajemne. -Odpowiedziałem. -Trochę więcej luzu. Więcej szacunku do nas. Tak mi się zdaje.

-To podejrzane. -Rzekł. -Mnie mówił o nieograniczonej władzy.

-Dziwne. -Mówiłem. -Ale tak łatwo się z tego nie wyplączemy.

-Tak. -Zgodził się. -Ale musimy postarać się wykonać ten zakład. Dla dobra naszej czwórki.

-Masz rację. -Powiedziałem. -To idziemy gdzieś?

Starałem odciągnąć na chwilę moje myśli od zakładu. Karl był dla mnie na prawdę bliskim przyjacielem. Chciałem spędzić z nim czas.

-Dobry pomysł. To może najpierw do Dealza? -Zapytał.

-Chętnie. -Odpowiedziałem.

Wstaliśmy z ławki i pomału pojechaliśmy do galerii, w której znajdował się sklep.

<<Time Skip>>
<<3 godziny>>

Pov. Still Sapnap.

Siedzieliśmy koło stawu popijając frugo. Spędziliśmy bardzo przyjemne 3 godziny. Przestałem myśleć już o propozycji Wilbur. Teraz liczył się tylko chłopak.

-Daj spróbować. -Poprosił szatyn wskazując na moje zielone frugo w puszce. -Dam ci swój.

-Nie trzeba. -Powiedziałem podając mu mój napój. -Piłem już czarnego.

Przyjaciel napił się i ocenił:

-Dla mnie trochę za słodkie. 9/10.

-Zwijamy się do domu? -Zapytał. -Jest już 24.00,a jutro więzienie dla nastolatków. (Czytaj :szkoła)

-Moi rodzice i tak pozwalają mi siedzieć z kumplami tylko do 1.00.-Odpowiedziałem.

-Przecież masz już 18 lat. -Zdziwił się.

-Ale surowych rodziców. -Powiedziałem.

-Ja mogę spędzić z kumplami całą noc, ale zdrowy rozsądek mnie powtrzymuje. -Mówił.

Wstałem z ziemi i pożegnałem się:
-Do jutra!

-Narka.

Wskoczyłem na deskę i pojechałem w stronę mojego domu.

Przez cały ten czas nie zastanawiałem się nad zakładem. Teraz jednak jest czas żeby znów wziąć się do roboty.

Mamy przecież następnego zawodnika.

The Past|||DNF|||18+|||zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz