↷ 널 어쩌면 좋을까?
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』
Gdy Kihyun przyjechał do Changkyuna się nim zająć miał on wysoką gorączkę, drgawki i był bladszy o co najmniej dwa odcienie.
Siedział na kanapie, w stercie wysmarkanych chusteczek i opatulony kocem, wyglądając jak siedem nieszczęść, kaszląc głośno i mamrotając pod nosem niezrozumiałe słowa.
Było z nim dość ciężko, dlatego do pomocy został wezwany również Hyungwon, który pomógł mu zanieść chłopaka do łazienki, gdzie zrobili mu zimną kąpiel na zbicie temperatury, podali leki i położyli na rozpalonej twarzy okłady, wcześniej smarując go obficie maścią z mentolem i aloesem, by mógł swobodniej oddychać.
Dopiero po pięciu godzinach, gdy stan Ima nieco się unormował, postanowili pójść do pobliskiego marketu w celu ugotowania czegoś pożywnego i gorącego, co postawi go nieco szybciej na nogi niż naszprycowane chemią leki, których reklamówkę znalazł tuż obok niego, gdy podnosili go z kanapy.
- Jestem ciekawy, gdzie on się tak załatwił - Mruczał pod nosem zdenerwowany Yoo, przebierający w koszu pełnym imbiru, szukając tego najodpowiedniejszego, co chwile zerkając na Hyungwona, siedzącego na telefonie i piszącego z kimś zawzięcie - Odłóż ten telefon i zabierz się za szukanie suszonego czerwonego żeńszenia, bo potrzebuje go do wywaru odpornościowego
- On ma wyzdrowieć jak najszybciej, a nie zostać otruty przez jeden z eksperymentów twojej ciotki szamanki - Skomentował z przekąsem Chae, podchodząc do pierwszej lepszej półki, z której wziął wspomniany wcześniej żeńszeń i skierował się z koszykiem w ręku na sekcje z nabiałem, gdzie było zapisane na ich liście zakupów duże opakowanie tofu.
Kątem oka zerknął na przyjaciela nerwowo przechadzającego się między półkami, co przypominało mu nieco chomika krążącego wokół swojego labiryntu w klatce, gdzie miał zastanowić się czy woli spanie czy zabawę w labiryncie.
Ubrany w niebieskie dżinsowe ogrodniczki, na które narzucił szarą bluzę nieco poplamioną żółtą farbą, a na jego szyi wisiały zaczepione na koralikowym łańcuszku okulary, które potrzebne mu były do czytania.
Wyglądał jak przechodząca kryzys wieku średniego samotna matka dwójki dzieci, gdy łapiąc się co jakiś czas za głowę, recytował z pamięci co musi kupić i zrobić.
Ignorował Hyungwona, co nie przeszkadzało mu ani trochę - to właśnie on był tym nadopiekuńczym z ich trójki i zawsze zajmował się chorymi przyjaciółmi, karmił ich, zabierał do kina czy na wycieczki na wieś, gdzie malowali zachód słońca i jedli jabłka ukradzione komuś z ogródka - i taki układ im pasował, gdyż wiedzieli jak bardzo mu na tym zależy (jego rodzice pracowali za granicą i mieszkał praktycznie sam, co jakiś czas będąc odwiedzanym przez sąsiadkę z piętra niżej).
CZYTASZ
astroworld | l.jh + i.ck
Fanfiction↳❝everything we've created is an art, but some of them weren't pretty❞↲ ▪ gdzie changkyun w oczach jooheona był tylko dziwnym chłopcem w okularach, który zbyt mocno kochał sztukę