↷ 널 어쩌면 좋을까?
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Cisza przeszywała całe pomieszczenie, w którym się znajdował.
Słyszał tylko tykanie wiszącego na ścianie zegara oraz ciche ćwierkanie ptaków za oknem.
— Może zaczniemy od początku, co?
Był w gabinecie dyrektora, po raz kolejny w tym tygodniu.
Był znudzony tym, że znowu musiał tam siedzieć i wysłuchiwać tego ględzenia, które i tak go nie obchodziło.
— Powiedziałem, co chciałem powiedzieć i nic więcej nie mam do dodania — Uciął wymianę zdań ze starszym mężczyzną, przeciągając się leniwie na krześle.
Chytry uśmieszek wyszedł na jego twarz, gdy tylko zauważył jak pan Choi robił się coraz to bardziej czerwony ze złości.
Wyglądało to całkiem zabawnie, jeśli miał być szczery.
Gdy się złościł, na jego czole wyskakiwała ogromna żyła, która pulsowała, niczym tykająca bomba.
— Wyrzuciłeś kogoś z okna Jooheon, to nie jest śmieszne — Wykrzyknął, odrobinę za głośno, z czego zdał sobie sprawę dopiero po kilku sekundach. Zestresowany poprawił garnitur, przełykając głośno ślinę.
Miał dość użerania się z tym dzieciakiem i gdyby nie fakt, że jego rodzice hojnie sponsorowali szkołę, to dawno by się go pozbył.
— Ale muszę przyznać, że śmiesznie wyglądał, gdy prosił, bym go nie wyrzucał — Zaśmiał się pusto, a dyrektor Choi ze strachem mógł stwierdzić, że chłopak zdawał się być tym nie wzruszony, a w jego oczach nie dało się wychwycić jakichkolwiek emocji.
— Twoi rodzice to prawnicy, którzy hojnie obdarowują naszą szkołę — Zaczął powoli — Bez nich nasza szkoła byłaby bardzo biedna i liczę się z tym, jednak nie możesz pozostać bezkarny w tej sytuacji...
— Wisi mi to, moi rodzice to załatwią, zresztą jak zawsze
— Rozmawiałem już z twoim ojcem, zanim tu przyszedłeś i razem doszliśmy do wniosku, że potrzebujesz kary, która pomoże ci zrozumieć, że to, co zrobiłeś było złe i niestosowne...
— Co powiedział mój ojciec? — Wstał z tak ogromnym impetem, że krzesło na którym siedział odskoczyło do tyłu.
Jak jego ojciec śmiał w ogóle się wtrącać?
I od kiedy niby obchodzi go jego własny syn, że postanawia decydować o jego karach?
To niedorzeczne i śmieszne
— Pora, byś się zmienił Jooheon. Stałeś się zbyt niebezpieczny dla ludzi, musisz się opanować, zanim kogoś zabijesz. To nie jest rozwiązanie, jesteś jeszcze młody, masz czas, by się ogarnąć.
— NIE POTRZEBUJE SIĘ ZMIENIĆ! NIE JEST MI TO DO NICZEGO POTRZEBNE
Potrzebował półtorej godziny by się uspokoić po tym, co powiedział mu dyrektor.
Jego ojciec kazał mu uczęszczać na specjalne zajęcia z trudnymi dzieciakami, oraz pomagać w weekendy w douczaniu słabszych uczniów.
Przecież był to niedorzeczny pomysł i na dłuższą metę nie mógł się udać.
Był pozbawiony uczuć i nie zależało mu kompletnie na niczym innym, jak na własnych przyjemnościach.
Plusem mogłoby być to, że pozna nowe osoby, które będzie mógł zastraszać i męczyć.
Niczym prywatne zabawki.
— Jesteśmy już prawie na miejscu — Poinformował go pan Choi, gdy stali przed dużymi drzwami, które prowadziły na samo poddasze szkoły
— Że niby co? Zamknie mnie pan na strychu? To taki nowy kink, huh? — Prychnął z rozbawieniem — Tatuś przechodzi sam siebie, jak widzę
Dyrektor nie powiedział już nic więcej, tylko otworzył drzwi do pomieszczenia, w którym znajdowały się obrazy.
Pełno obrazów.
Niektóre nieskończone, inne zaś okaleczone i pociętę, bądź całkowicie zasłonięte.
Na samym końcu pomieszczenia siedział chłopak, który zacięcie malował palące się lilie.
A przynajmniej tyle mógł się domyślić z obrazu, który widział na oczy.
Chwilę zajęło mu przetworzenie informacji, ale gdy w końcu to zrozumiał, aż się w nim zagotowało.
— To mają być jakieś jaja? Mam zacząć malować pierdolone obrazy?
CZYTASZ
astroworld | l.jh + i.ck
Fanfiction↳❝everything we've created is an art, but some of them weren't pretty❞↲ ▪ gdzie changkyun w oczach jooheona był tylko dziwnym chłopcem w okularach, który zbyt mocno kochał sztukę