↷ 널 어쩌면 좋을까?
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Malował już trzy godziny.
W głowie ciągle przewijał mu się ten sam obraz, który tak zaciekle próbował przelać na płótno.
Większość jego prawego policzka pokrywała zaschnięta farba, która przenosiła się z jego rąk, za każdym razem, gdy pocierał nimi o ciepłą skórę na twarzy.
Okulary powoli zsuwały się z jego twarzy, jednak zawsze poprawiał je szybko, od niechcenia, będąc skupionym na tym, co robi.
Nie zauważył nawet chłopaka o ciemnych, farbowanych włosach, który patrzył na niego lekceważącym wzrokiem, nie będącym w ogóle zainteresowanym tym, co widzi.
Wszystko było dla niego bez znaczenia, gdyż czuł, że marnował tam tylko swój czas.
Gdy usłyszał słabe, niepewne chrząknięcie, dopuścił do siebie, że w pomieszczeniu znajduje się jeszcze jedna osoba - dyrektor.
— Changkyun — Zaczął powoli, szukając właściwych słów, by powiedzieć to, co miał na myśli.
Zdawał sobie sprawę z tego, iż jego uczeń był dość specyficzną osobą, która nie zawsze pasowała do schematu typowego nastolatka.
Momentami miał wrażenie, iż jest w nim zamknięta dusza starszego mężczyzny - artysty, która widziała i czuła zbyt wiele.
Jego obrazy były przepełnione emocjami, które były zbyt silne jak na jego wiek i mocno akcentowały negatywizm przedstawiony przez autora.
Słowa, jakie wypowiadał były wyważone, nawet, jeśli próbował komuś ubliżyć.
Był szczerą zagadką, której jeszcze nikomu nie udało się zgłębić.
Nie był typem osoby, która kochała towarzystwo ludzi i ich zachowania.
Zaobserwował, z jaką łatwością ten odtrącał każdego, kto chciał się do niego zbliżyć, wybierając samotność.
Typowe dla specyficznych malarzy, do których tak bardzo starał się przynależeć.
— Mam dla ciebie pewną informację, która może ci się nie spodobać — Wiedział, że ten go słyszy, nawet, jeśli nie powiedział ani słowa.
Rozumiał to, co się działo wokół niego, tylko nie chciał na to reagować.
Pozostawał obojętny na otaczające go wydarzenia, pozwalając, by cisza przemawiała za niego.
— Bez sensu się do niego odzywać, przecież on nawet nie reaguje — Głos należący do chłopaka o czarnych włosach był zachrypnięty i niski, jednak nie był to jego naturalny ton głosu.
Był stworzony na potrzebę jego persony.
Im czuł to naprawdę mocno i powiedziałby to nawet na głos, gdyby nie fakt, że próbował skończyć malować coś, co nieustannie paliło jego umysł, raniąc go coraz mocniej.
— Przestań się tak odnośnić w stosunku do swojego kolegi ze szkoły, to niegrzeczne.
— Nie jesteśmy kolegami, nie znam nawet tego dziwaka — Parsknął śmiechem, krzyżując ręce na piersi.
Pierwszy raz widział go na oczy i jeśli miał być szczery, to nie wiedział nawet kim on jest.
Nie obchodzili go ludzie, którzy uczyli się razem z nim.
Był zapatrzony w siebie i liczył się tylko on, nikt więcej.
Przeciwnie do Changkyuna, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż za nim stał sam Lee Jooheon - szkolny postrach większości nastolatków.
Modelowy przykład człowieka o tysiącu twarzach, z czego żadna nie była prawdziwa.
Otoczony zepsutymi ludźmi jego pokroju, chodził po szkole, zachowując się jak obca osoba, która za nic ma to, co inni mają do powiedzenia.
Łamiąc zasady na każdym kroku, pyskując do nauczycieli i będąc chodzącą agresją, próbował udowodnić każdemu, jak potężnym człowiekiem jest.
Gdy tak naprawdę tylko Kyun potrafił określić, co takiego jest z nim nie tak.
W końcu kiedyś też był taki sam.
Kłamał, by zachować pozory.
— To zapoznasz, czy tego chcesz, czy też nie — Zakomunikował, patrząc na chłopaka zdecydowanym wzrokiem — Zachowałeś się tragicznie i musisz ponieść tego konsekwencję.
— Ale....
— Skończyłem. Nauczysz się, jak to jest być po prostu dobrym człowiekiem, który nikomu nie wadzi i służy ludziom dobrą radą
— Mam być nudziarzem? — Oburzył się, wyglądając przy tym jak przerysowana karykatura, która zbyt mocno wczuła się w swoje odgrywanie swojej postaci
— Masz być normalny do cholery jasnej — Zakomunikował ostrym tonem, poprawiając krawat.
Miarka się przebrała i pora było w końcu nauczyć Lee odrobinę pokory.
Miał przeczucie, że ta dwójka jest sobie bardzo potrzebna i wkrótce się o tym przekona.
Dlatego kilka sekund później wyszedł, tłumacząc się robotą papierkową, której nigdy nie zaczął nawet robić.
Od tego w tej szkole były sekretarki.
Niezręczna cisza wypełniała pomieszczenie, mieszając się z intensywnym zapachem farby i rozpuszczalnika.
Przestępując z nogi na nogę, Lee starał się powiedzieć coś, co mogłoby w pewien sposób go zranić/zdenerwować.
Miał do czynienia ze szkolnym dziwadłem, które nigdy nie odzywa się do obcych.
Unika konfrontacji z innymi osobami, spędzając całe dnie na mowalniu tych swoich durnych obrazów.
Był kimś, kogo nie zapamiętałby z własnej woli.
Nie był w jego typie zainteresowań.
— Słuchaj mnie, no... — Zaczął powoli, nie wiedząc co tak naprawdę chce powiedzieć.
Nie miał żadnego punktu zaczepienia, który pozwoliłby mu w zaczęciu rozmowy na jego zasadach.
Nie myślał o tym zbyt długo, gdyż zanim zdążył się odezwać po raz kolejny, ten wyszedł z pomieszczenia, odrzucając wcześniej krzesło, na którym siedział.
Obraz nad którym tak pracował, leżał teraz na podłodze.
Zaciekawiony, podniósł go z ziemi, by zobaczyć przepiękny zachód słońca nad czymś w rodzaju jeziora, oraz duże plamy koloru słomkowej żółci, które pokrywały jego znaczną część.
Był to już szósty obraz w tym tygodniu, który zniszczył i szósty raz, gdy jego psychika znowu zaczynała się kruszyć.
Za każdym razem, gdy coś w jego życiu zaczynało się polepszać, to wystarczyła chwila, by wszystko runęło jak domek z kart.
CZYTASZ
astroworld | l.jh + i.ck
Fanfic↳❝everything we've created is an art, but some of them weren't pretty❞↲ ▪ gdzie changkyun w oczach jooheona był tylko dziwnym chłopcem w okularach, który zbyt mocno kochał sztukę