↷ 널 어쩌면 좋을까?
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
— Dlaczego nie odpisywałeś na nasze wiadomości?Chciałby móc powiedzieć swoim przyjaciołom prawdę, iż malował Minhyukowi paznokcie do późna, słuchał historii Wonho o tym, jak nie poleca jeść sushi o drugiej w nocy, przy okazji doradzając Shownu wzór jego nowego tatuażu.
Był u obcych ludzi, w zupełnie obcym mu miejscu, zostając zmuszonym, by wpasować się w klimat, który nie był dla niego za komfortowy.
Starał się zachować miło i przytakiwać, gdy wymagała tego sytuacja, podczas, gdy tak naprawdę cały trząsł się w środku.
Ci ludzie byli źli, dało się to wyczuć.
Ich aura aż krzyczała negatywizmem i złem, tak ciemnym, że przypominał on słomę, która nawet w słoneczny dzień nie zmieniała swojej czerni.
Słyszał plotki, iż Hoseok bawił się ludzkimi uczuciami, jak zabawkami.
Lubował się w krótkich znajomościach bez zobowiązań i jako człowiek powinien go za to potępić.
Społeczeństwo kazało by mu okazać pogardę dla jego zachowań, ale Changkyun wolał tego nie komentować.
Gdy wczorajszego wieczora chłopak jako jedyny próbował nawiązać z nim minimalną rozmowę, by nie czuł się zbyt niezręcznie, on to docenił.
Bo pokazał mu znacznie inną personę, niż tą, która króluje w ich szkole.
Minhyuk go przerażał.
Choć bardziej jego oziębłość dla ludzi i charakter divy.
Patrzył na innych z góry, był wyrachowanym bucem bez zahamowań.
Do tej pory nie mógł wywnioskować, czy paznokcie, które chłopakowi zrobił podobały mu się, czy wręcz przeciwnie.
Nie powiedział mu ani słowa, w zamian kiwając głową.
Zresztą to nie było jego towarzystwo.
Przyjechał tam tylko dlatego, iż dostał kolejnego ataku szału.
Jooheon przyłapał go na malowaniu jego portretu i poczuł się wtedy, jak małe dziecko, które zrobiło coś złego.
A on tylko chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
Pragnął wryć sobie w pamięć to, jak wyglądają poszczególni ludzie.
Nawet tacy, jak Lee Jooheon, którzy nie byli ulubieńcami większości osób.
— Byłem zmęczony, poszedłem się położyć — Odpowiedział wymijająco, nie patrząc Kihyunowi w oczy, gdy siedzieli razem z Hyungwonem w szkolnej stołówce.
Była to naciągana odpowiedź i obydwoje o tym wiedzieli.
Im rzadko kładł się spać wcześniej, niż przed trzecią w nocy, gdyż lubował się w oglądaniu gwiazd przebijających się przez chmury, czy w słuchaniu jak krople deszczu odbijają się z echem od szyby w jego oknie.
Dwa lata temu sen był jego drogą ucieczki od problemów, z jakimi mierzył się typowy nastolatek, w okresie dorastania.
Teraz zamienił się we wroga, którego unikał przy większości okazji.
Chcąc przerwać niezręczną ciszę, która zaczęła się tworzyć, zmienił temat.
— Ki, mógłbyś dzisiaj poćwiczyć ze mną malowanie kwiatów? — Uważnie dobierał słowa, by zdanie, które wypowiedział trafiło w jego czuły punkt i nie pozwoliło mu na odmowę.
Yoo lubił kwiaty, zwłaszcza te, które mogły rosnąć dziko na łące.
W każdej wersji podobały mu się tak samo, dla tego zgodził się, nie wyzbywając się dziwnego uczucia podejrzliwości.
Znał Kyuna nie od dziś i czuł z daleka, gdy ten kłamał.
Predzej, czy później dowie się, co leżało mu na duszy, używając lekkiej manipulacji.
Tak, było to okropne, ale robił to dla większego dobra.
— Nie ma problemu, daj tylko znać
o której ci pasuje — Odpowiedział, chwytając swój termos z kawą, by upić z niego kilka drobnych łyków.Hyungwon tylko cicho siedział i słuchał tej wymiany zdań między swoimi przyjaciółmi.
Myślami wybiegał już do końca lekcji i powrót do domu, gdzie czekały na niego nowe komiksy, kupione dzień temu.
— Możemy się przysiąść?
Cała trójka podniosła wzrok do góry, widząc osoby, których nigdy nie wyobrażała się zobaczyć naprzeciwko siebie.
Minhyuk, który nie krył się ze swoją niechęcią do ich towarzystwa, tym bardziej do Kihyuna, którego świdrował morderczym spojrzeniem.
Wonho, patrzący ukradkiem na Hyungwona oraz Hyunwoo, uśmiechający się lekko do Changkyuna.
Brakowało tylko jednej osoby - Jooheona.
Zastanawiał się, gdzie on mógł pójść.
Próbował przypomnieć sobie, czy widział go dzisiaj na korytarzu, ale jego pamięć nie wychwyciła takiej sytuacji.
Jeśli nie przestanie go to męczyć, to zapyta o to Shownu.
Wydawał się z tej czwórki najbardziej ludzki.
— Proszę — Odpowiedział Im cicho, przenosząc swój wzrok na podręcznik do koreańskiego, który leżał na jego stole, tuż obok jego lewej ręki.
— Nie przeszkadzamy zbytnio w rozmowie, co Changkyun? — Zapytał Son, czując wyczuwalną w powietrzu przerwaną rozmowę, która mogła dotyczyć czegoś ważnego, bądź też wręcz przeciwnie.
— Mam skłamać, czy odpowiedzieć zgodnie z tym, co myślę?— Ton Kihyuna aż ociekał jadem i nie ukrywaną niechęcią do siedzących naprzeciw chłopaków.
— Nikogo nie interesuje to, co myślisz, także się zamknij — Odciął Minhyuk, przerywając przeglądanie social mediów, by posłać mu kolejne gardzące spojrzenie.
Przyszedł do nich nie z własnej woli i nie miał ochoty już na starcie słyszeć tego irytującego głosu, brzmiącego jak gwóźdź, którym ktoś jeździł po szkle, rysując jego powłokę
Finalną odpowiedzią ze strony nastoletniego fotografa był dźwięk odsuwanego krzesła i środkowy palec, który mu pokazał, gdy wściekły wychodził ze szkolnej stołówki.
CZYTASZ
astroworld | l.jh + i.ck
Fanfiction↳❝everything we've created is an art, but some of them weren't pretty❞↲ ▪ gdzie changkyun w oczach jooheona był tylko dziwnym chłopcem w okularach, który zbyt mocno kochał sztukę