┏━•❃°•°❀°•°❃•━┓
- Kurwa, Jake! - Syknąłem w stronę przyjaciela, kiedy ten jak gdyby nigdy nic wyrwał mi papierosa z ręki, zgniatając go butem o ziemię. - Wiesz ile to kosztuje?!
- Dlatego dziwię się, że zamiast rzucić nałóg wolisz pracować dodatkowo w pracy. Zaraz zabraknie ci na czynsz przez te papierosy.
Pokiwałem głową, gdyż wiedziałem, że chłopak ma rację. Była godzina 20, a on jak zwykle przyszedł do mnie do pracy, kiedy akurat kończyłem zmianę. Chłodny, jesienny wiatr wiał w naszą stronę, co pomagało mi nie zasnąć na stojąco.
- Masz coś do jedzenia w domu? - Spytał mój przyjaciel. - Moja mama na pewno nie pogniewa się jak zjesz z nami kolację.
Jake od zawsze starał się mi pomagać. Kiedy mieliśmy po 8 lat, zapraszał mnie często na obiad, gdyż u mnie w domu nigdy go nie było. Bronił mnie przed prześladowcami ze szkoły, gdyż ja byłem zbyt słaby, żeby samemu to zrobić. Kiedy moja matka zmarła, a ojciec trafił do więzienia, był jedną z niewielu osób, które przy mnie zostały. Był dla mnie jak starszy brat, chociaż byliśmy w tym samym wieku.
- Obiecałem ciotce, że dziś wrócę do domu jej pomóc. Wiesz jaka ona jest. - Odpowiedziałem, choć pyszny posiłek w domu Jake'a nie chciał opuścić mojej głowy. Chłopak tylko pokiwał głową.
- Jutro kończę wykłady szybciej, to gdzieś wyjdziemy na lunch. - Zaproponował z uśmiechem na twarzy. - Daj spokój, ja stawiam. - Dodał, widząc moją minę odmowy.
- Niech będzie, oddam ci jak dostanę wypłatę.
- Nie musisz, naprawdę. - Jake poklepał mnie po plecach i skręcił w lewo, kierując się w stronę swojego domu.
- Do jutra! - Krzyknąłem za nim i również udałem się w stronę mojego mieszkania.
Droga, którą musiałem przejść prowadziła przez labirynt ciasnych uliczek. Migocząca latarnia nie dawała wiele światła, co jeszcze bardziej potęgowało mój strach. Wziąłem dwa wdechy i ruszyłem przed siebie. Idąc dość szybko, udało mi się dotrzeć pod blok w niecałe 4 minuty.
Podszedłem do demofonu i pospiesznie wystukałem kod do klatki, oglądając się przy tym na boki. Usłyszałem charakterystyczne piknięcie i sprawnie pociągnąłem za drzwi, chcąc jak najszybciej wejść do środka.
- Z kolegą się nie przywitasz? - Głos mężczyzny w jednej chwili zablokował wszystkie moje kończyny. Nie miałem odwagi obejrzeć się za siebie.
- Nie mam tych pieniędzy, Coups. Miesiąc się jeszcze nie skończył. Nie mam wypłaty. - Odparłem najspokojniej jak tylko mogłem.
- Wiesz, jak mało mnie to obchodzi? Woo chce pełną kwotę do końca miesiąca.
- Połowa. - Wiedziałem, że Choi przyszedł sam, więc nie obawiałem się agresji z jego strony.
Długo odpowiadała mi tylko cisza. Bałem się, że powiedziałem słowo za dużo.
- Chyba se jaja robisz. - Prychnął Seungcheol.Dopiero teraz zebrałem w sobie odwagę, żeby spojrzeć mu w oczy. Widoczna była w nich złość i roztargnienie. Przyjrzałem mu się uważnie, nie wyglądał na kogoś, kim był. Gdybym go nie znał, mógłbym stwierdzić śmiało, że powaliłbym go jednym ciosem.
- Ma być cała kwota, inaczej źle się to dla ciebie skończy.
Kurwa.
Lekko pokiwałem głową na znak, że przyjąłem. Poklepał mnie po plecach, po czym odszedł. Wypuściłem powietrze z płuc i wziąłem kilka porządnych wdechów, żeby uspokoić myśli. Bedę musiał pogadać z szefem o kolejnej zaliczce. Zabijcie mnie.
Leniwym krokiem poknałem dwie kondygnacje i stanąłem przed drzwiami swojego mieszkania. O dziwo były otwarte. Zdjąłem buty i wszedłem do salonu. Było w nim niezwykle duszno, a odór alkoholu drażnił moje nozdrza. Na poplamionej sofie leżała moja upita ciotka. Szklana butelka spadła na podłogę, ale na szczęście nie rozbiła się. Podniosłem ją i zaniosłem do kosza na śmieci.
Nie chciało mi się jej budzić. Cały dzień siedziała w domu, więc to ja musiałem pracować na nasze utrzymanie. Skierowałem się w stronę mojego "pokoju".
Gdy miałem 11 lat, mój wujek postanowił, że będę mieć osobny pokój. W końcu ile można spać na kanapie. Pamiętam, jak bardzo ucieszyłem się na tą myśl. W końcu bedę mieć własny pokój i będę mógł zapraszać do siebie moich kolegów. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że w małym mieszkaniu nie ma więcej wolnych pomieszczeń.
Tak więc mój pokój stał się po prostu wydzieloną z sypialni moich opiekunów klitką z cienkimi ścianami.Stał w nim wieszak na ubrania robiący za szafę i materac na podłodze, gdyż nie było miejsca na łóżko. Jedynym normalnym meblem było biurko. Książki stały stosami przy oknie, a reszta moich rzeczy walała się po pokoju.
Od śmierci mojego wujka nic się nie zmieniło. Wiele razy namawiałem moją ciotkę, żeby zburzyła ściankę pomiędzy moim pokojem a sypialnią i pozwoliła mi mieć normalną przestrzeń, ale ona uparcie twierdziła, że to nieposzanowanie jej zmarłego męża.
Odpaliłem komputer w poszukiwaniu ofert pracy. Potrzebowałem drugiego źródła dochodu, gdyż praca jako kucharz w knajpce na przedmieściach nie pokrywała moich wydatków i długów.
- Dobry wieczór, Jongseong. - W drzwiach stanęła wpół przytomna kobieta. Była blada i niesamowicie chuda.
Przełknąłem powoli ślinę, rozważając z jaką prośbą przyszła do mnie moja ciotka.
- Jest coś do jedzenia? - Spytała, choć jej głos załamał się w połowie i nie byłem w stanie do końca zrozumieć co powiedziała.
- Jest, ale to dla mnie. Jestem głodny po pracy. - Odparłem i ponownie zacząłem wpatrywać się w świecący ekran laptopa. - Nie ruszaj tego.
- Proszę, Jongseong, jestem głodna. - Jęknęła kobieta, przez co zebrała się we mnie jakaś dziwna złość.
Miałem serdecznie dość utrzymania jej, kiedy jedyne co robiła to wydawała moje ciężko zarobione pieniądze na alkohol. Byłem pełnoletni, lecz to do niej należało nasze mieszkanie, więc bałem się, że mnie z niego wyrzuci. Nie stać mnie było na wynajem nowego.
- Też jestem głodny. Trzeba było nie wydawać tyle na alkohol.
Ciotka wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, lecz ja minąłem ją w drzwiach i skierowałem się do kuchni. Wyjąłem z chlebaka dwie kromki gumowego chleba i nałożyłem na nie nie do końca świeżą szynkę. Polałem to ostrym sosem, gdyż zabijał on skutecznie obrzydliwy smak przekąski.
Taką kolację zaniosłem do salonu i położyłem na kanapie na której siedziała kobieta.
- Jadłem w pracy, to dla ciebie.
┗━•❃°•°❀°•°❃•━┛
CZYTASZ
Love needs money ↬ jaywon
FanfictionJay od najmłodszych lat wiódł ciężkie życie. Strata rodziców, a następnie problemy pieniężne odbiły się na nim i pozostawiły ciężką skazę. Co się stanie, gdy całkiem niespodziewanie na jego drodze stanie obiecujący biznesmen Jungwon, który pomógł mu...