19 ₩

107 15 3
                                    

┏━•❃°•°❀°•°❃•━┓

Poczułem, jak tacka wyślizguje mi się z rąk, obijając się o stolik. Wszystkie szklanki gładko zjechały na podłogę i na stół, tłucząc się i oblewając zawartością zszokowanego Jungwona. Wszystkie dźwięki ucichły, a ja mimo zamkniętych oczu byłem wstanie powiedzieć, że wszyscy wpatrują się we mnie. Moja twarz przybrała kolor soczystej truskawki, a policzki rozgrzały się do temperatury słońca, albo nawet bardziej. W pewnym momencie po prostu przestałem zaciskać oczy jakby zależało od tego moje życie i pozwoliłem im się otworzyć. Zamrugałem kilka razy i wyostrzyłem wzrok.

Wszystkie pary oczu przy stole (i nawet poza nim) wpatrywały się we mnie. Począwszy od Pani Yang,patrzącej na mnie ze współczuciem, Pana Yang, gospodarza posyłającego mi morderczy wzrok, zapewne za zrujnowanie jego przyjęcia, tajemniczej pary również siedzącej przy stole z czystym szokiem wymalowanym na twarzy i oczywiście młodej kobiety, która zapewne zaplanowała to wszystko. A na samym końcu, cały oblany alkoholem Jungwon. Na jego twarzy znajdował się pocieszający uśmiech, albo może to moja wyobraźnia chciała to zobaczyć.

- Najmocniej przepraszam. - Mruknąłem, gdyż więcej nie przeszłoby mi przez gardło. Zacząłem zbierać większe odłamki szkła odkładając je na tackę drżącymi rękoma.

W pewnym momencie obok mnie pojawił się Kyungsoo, z jeszcze wścieklejszym wyrazem twarzy niż Pan Yang. Wyglądał, jak pies szykujący się do zagryzienia twojego gardła. Mimowolnie wyobraziłem sobie menadżera jako psa i cudem nie parsknąłem śmiechem.

- Tak mi przykro. - To mówiąc ukłonił się, a ja po prostu zrobiłem to samo. Tłum na sali z powrotem ożył, zapewne rozczarowany brakiem jakiejkolwiek akcji.

- Zaraz sprzątniemy obrus i przyniesiemy nowe napoje, proszę chwilę zaczekać.

- W tym wszystkim zastanawiam się, jak do tego doszło. - Zaczęła starsza kobieta wyglądająca podobnie do towarzyszki Jungwona, zapewne jej matka.

- Myślałam, że ten lokal prezentuje wyższy poziom niż to.

- Zapewniam, że to się więcej nie powtórzy. - Mina Kyungsoo trochę zelżała.

- Zgadzam się z Haeun! Jak ktoś tak mało doświadczony został w ogóle przyjęty? Powinniście przykładać większą wagę do rekrutacji swoich pracowników. - Dodał starszy mężczyzna, obejmując swoją zapewne małżonkę.

- Zapewniam, Panie Jang, że przykładamy dużą wagę do rekrutowania naszego sztabu. - Mruknął w odpowiedzi Pan Yang.

- Ależ nie wątpię! Mam nadzieję, że to tylko jednorazowa pomyłka. - Mówiąc to spojrzał prosto na mnie.

Poczułem, jak zbiera się we mnie gniew i rozpacz. Lada moment stracę pracę, a na dodatek zrobiłem z siebie pośmiewisko przy Jungwonie. To chyba najgorsze w tej całej sytuacji. Chciałem szybko ulotnić się z tego miejsca, najlepiej wybiec i uciec daleko od tego miejsca, ale przeszkodził mi miękki, choć stanowczy głos.

- Wystarczy. - Chrząknął Jungwon. - Każdemu mogło się to zdarzyć. Ludzie popełniają błedy, jakkolwiek dobrzy by nie byli.

- Synu, nie broń go. - Odparł stanowczo Pan Yang, jednak przerwała mu jego dotąd milcząca żona. W ogóle nie pasowała mi do swojego stanowczego i chłodnego męża. Promieniowało od niej pewnego rodzaju ciepło i matczyna troska, którą mogłem spokojnie wyczuć, nawet z drugiego końca stołu.

- Zgadzam się z naszym synem, każdy popełnia błędy. Nic się przecież takiego nie stało. Okażmy trochę zrozumienia! - Jej głos był miękki i kojący, taki jak Jungwona. Ciche dziękuję opuściło moje usta.

Love needs money ↬ jaywonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz