24 ₩

80 10 4
                                    

┏━•❃°•°❀°•°❃•━┓

Słońce wpadające przez witryny powolnie budziło do życia całe miasto, jednak Jungwon od przeszło godziny przebywał w swoim gabinecie. Zbliżały się święta, a co za tym idzie, liczba zamówień na kosmetyki rosła jak szalona. Jedyne co pozostało brunetowi, to pogodzić się z napływem pracy tuż przed gwiazdką. Nie oznaczało to jednak, że mężczyzna z niecierpliwością wyczekiwał tego święta. Prawdę mówiąc, najchętniej zakopałby się w ciepłym kocu i ominął je tak jak każde inne. Jeszcze raz spojrzał na dzisiejszą datę. 24 grudnia, wigilia. Tego wieczoru miał spotkać się ze swoimi rodzicami i obcymi mi ludźmi, obejmując w to oczywiście ich córkę. Jungwon zdążył już zapomnieć jej imienia.

- Rodzinne spotkanie? Bardziej jak narzekanie na brak kobiet w moim życiu. Ile ja mam lat..17? - Westchnął pod nosem Jungwon.

Dochodziła godzina siódma i na terenie budynku przebywało tylko kilkanaście równie wielkich pracoholików, dokładnie takich jak brunet. Niecałe dwadzieścia minut później do jego gabinetu wszedł młody mężczyzna, z czarnymi, krótkimi włosami ułożonymi po bokach. Ubrany był w szary garnitur. Pomimo wczesnej godziny wyglądał wypoczęcie, niczym jeden z biznesmenów w koreańskich dramach.

- Poproszono mnie o skierowanie się do Pana gabinetu. - Powiedział młodszy, z wyczuwalną charyzmą w głosie. Jungwon po prostu czuł, że zatrudnienie szatyna będzie dobrą decyzją.

- Tak, zapraszam Panie Nishimura. - Odparł, siadając za biurkiem. Mężczyzna odsuwając sobie krzesło usiadł po przeciwnej stronie przypatrując się brunetowi. - Dziękuję za szybką odpowiedź. Tu jest umowa, którą musi Pan podpisać. Proszę najpierw ją przeczytać.

Szatyn szybko złożył kilka podpisów, odsuwając od siebie kartki.

- Przeczytał ją Pan tak szybko? - Zaśmiał się z sarkazmem Jungwon. Jego zimna już kawa spływała mu po gardle, kiedy ten kontynuował wymianę spojrzeń z młodszym.

- Nie potrzebuję jej czytać, żeby wiedzieć czy podejmuję dobrą decyzję. - Odparł, kładąc ręce na stole.

- W takim razie miło mi oznajmić, że został Pan przyjęty na stanowisko mojego agenta. Liczę na Pana, nie chcę się zawieść. - Odparł Jungwon, patrząc uważnie na niezmienną mimikę Nishimury. Jego profesjonalizm bił od niego na kilometr, co wyjątkowo imponowało brunetowi mając na uwadze młody wiek jego nowego pracownika.

- Ach tak, miałem go sprawdzić.. - Mruknął do siebie, kiedy szatyn wyszedł z jego biura. - Chyba już nie ma sensu.

Pół godziny później po pomieszczeniu rozległo się kolejne pukanie i chwilę poźniej weszła do niego jak zwykle spóźniona Yuna. Kobieta wpierw witając się z Jungwonem podeszła do swojego stanowiska, rozpakowując swoje rzeczy.

- Nie ma Pani już potrzeby rozpakowywać swojej torby w tym miejscu. - Wypowiadając te słowa, brunet mógł zauważyć wyraźne spięcie dziewczyny.

- Czy mam jakiś wybór? - Odparła blondynka. Jej postawa znacząco różniła się od tej z poprzedniej rozmowy dwójki. Nie było już mowy o niepewności i błagalnym spojrzeniu ze strony kobiety.

-Mogę złożyć Pani wypowiedzenie, albo przetransferować Panią do innego wydziału.

- Wolałabym nadal tu pracować. - Jej głos nie wyrażał żadnych emocji, oprócz bijącego na kilometr chłodu w jej głosie.

- Tak też myślałem. Poproszę mojego nowego asystenta o przygotowanie dla Pani nowej umowy. - Powiedział mężczyzna, nie obdarowując jej nawet spojrzeniem.

- Zmienił się Pan. - Niespodziewany komentarz przykuł uwagę Jungwona. Ten uniósł brew, posyłając jej nieme pytanie. - Kiedy zaczynałam tu pracę wydawał się Pan miłym człowiekiem. - Kontynuowała kobieta, po czym otwierając sobie drzwi, dodała:- Nie wiem co zmieniło się w Pana życiu, ale nie służy Panu ta zmiana. Do widzenia. - Po czym wyszła.

Love needs money ↬ jaywonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz