┏━•❃°•°❀°•°❃•━┓
Nim się obejrzałem, wskazówki na zegarku minęły godzinę czwartą. Stres w moim ciele powrócił na nowo, dając o sobie znać. Czułem się wyjątkowo zmęczony, choć prawdziwe wyzwanie tego dnia miało dopiero nadejść. Czułem, że ne byłem gotowy mentalnie, a tym bardziej fizycznie. Poranne przeziębienie nie odstępowało mnie na krok. Pomimo tabletek na kaszel, które wcześniej zażyłem, czułem się okropnie. Głowa pulsowała mi w szaleńczym tempie i co chwila dusiłem w sobie kaszel. Nie miałem jednak zbyt dużego wyboru, będąc praktycznie zmuszonym do dodatkowej pracy. Na szczęście Soobin okazał się na tyle miły, że swoją przerwę spędził na szybkim objaśnieniu mi prawidłowego trzymania tacy i uczenia formułek, którymi miałem się posługiwać. Pomimo mojego nikłego doświadczenia radziłem sobie całkiem dobrze, co troszeczkę pomogło mi pozbyć się stresu, powoli opanowującego moje ciało.
Wypuściłem niedopałek papierosa z palców i przygniotłem go o ziemię, mieszając go z zaległym błotem. Palenie było nawykiem, którego się już raczej nie pozbędę. Obok mnie stał wyższy ode mnie blondyn, przeglądając coś w telefonie. Na swoje plecy narzucony miał lekko wyniszczały płaszcz, aktualnie pobrudzony od elewacji o którą się opierał. Jego oczy wydawały się nie mieć wyrazu, jakby nie skupiały się na niczym konkretnym.
Ze zdenerwowaniem prychnąłem głośno, na co stojącym obok mnie chłopak wydał bezemocjonalny pomruk, zachęcając mnie do zwierzenia się z moich frustracji.- Ja jebię, nie wytrzymam jeśli nie dowiem się o co w tym wszystkim chodzi! - Wręcz krzyknąłem, co jednak nie zrobiło wrażenia na moim towarzyszu. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Chodzi ci o bankiet? - Potwierdziłem skinieniem głowy. - Gospodarzami są państwo Yang, właściciele lokalu. Chyba o to ci chodziło. Nie wiem, nie czytam ci w myślach. - Mruknął pod nosem.
Przez sekundę zawirowało mi w głowie. Ktoś musiał mi powiedzieć, że to nie byli CI państwo Yang. Jakie jest prawdopodobieństwo, że właściciele tej restauracji to rodzice Jungwona? Małe. A może to jego restauracja i tego wieczoru będzie dane mi poznać jego żonę? Mój umysł podsuwał mi najróżniejsze scenariusze. Czy Jungwon wykorzystał mnie, ponieważ jego żona przez ostatnich kilka miesięcy była w podróży i nie miała możliwości odkrycia prawdy? Niee, przecież ze sobą nie spaliśmy. Jednak postawa Jungwona za każdym razem zmuszała mnie do analizy całej tej sytuacji. Nie wierzyłem w zwykłą, ludzką troskę i bezinteresowność.
Powracając do rzeczywistości, właśnie zbierałem szczękę z podłogi po usłyszeniu słów Soobina.
- Nie gadaj, że nie wiedziałeś. - Zaśmiał się, chyba po raz pierwszy odkąd go poznałem. Musiałem przyznać, że wyglądał całkiem głupio, szczerząc się ze śmiechu. - Myślisz, że skąd dostałeś pracę tutaj. Gdyby nie Pan Yang, nawet nie zaprosiliby cię na rozmowę rekrutacyjną.
- Nie rozumiem.
- Jesteś jeszcze głupszy niż myślałem. - Odparł, powracając do swojego naturalnego wyrazu twarzy. - Restauracja należy do państwa Yang, jednak współwłaścicielem jest twój.. powiedzmy znajomy, Yang Jungwon. Taki mały rodzinny biznes. - Zawiesił się, jakby oczekując na mój komentarz do jego słów. - "Polecił" cię na te stanowisko, a jak praktycznie w każdej branży, i tu liczą się głównie znajomości. Wiesz jak trudno mi było dostać tu pracę? Wypruwałem z siebie siódme poty, biorąc każde nadgodziny i pracując ponad swoje możlwości.
- Nie pomyślałem o tym z tej strony. - Odparłem. Soobin spojrzał na mnie jakby mówiąc "ty nigdy nie myślisz", po czym odepchnął się od ściany, zdejmując płaszcz i kierując się do środka budynku.
CZYTASZ
Love needs money ↬ jaywon
Fiksi PenggemarJay od najmłodszych lat wiódł ciężkie życie. Strata rodziców, a następnie problemy pieniężne odbiły się na nim i pozostawiły ciężką skazę. Co się stanie, gdy całkiem niespodziewanie na jego drodze stanie obiecujący biznesmen Jungwon, który pomógł mu...