20

447 15 0
                                    

OLA

Nie powiem było mi dobrze z Adamem pod jednym dachem, ale to że nie mogłam nigdzie wychodzić sprawiało, że czułam się okropnie. Chciałam już wrócić do pracy, robić to co lubię, ale przez psychopatę, który uwziął się na Adama i po części mnie, nie mogę nawet sama wyjść do sklepu. 

Odczuwałam poirytowanie Adama tak samo mocno jakby było moim własnym.  Przez co co raz bardziej chciałam uwolnić się z tej złotej klatki. Przed rodziną i przyjaciółmi musiałam udawać, że jeszcze dochodzę do siebie choć już dawno mogłabym zrobić kilkugodzinny trening. Tak właśnie było, rozpierała mnie energia. Choć pewnie Adam nie narzekał bo wykorzystywał to w łóżku. Cóż mi też to pasowało. 

Leżałam na kanapie z nogami u góry jadłam nutelle łyżeczką i przeglądałam Internet w poszukiwaniu czegoś intersującego, kiedy do mieszkania wrócił Adam. 

- Ciekawa pozycja - zaśmiał się kiedy mnie zobaczył

- dzięki temu spalam to co zjadłam - i na to włożyłam kolejną łyżeczkę z kremem do ust.

- a jadłaś coś dzisiaj innego niż to? - zmarszczyłam nos bo właściwie nic innego nie jadłam. Usiadłam po turecku. Adam już znał odpowiedź. Podszedł do mnie. Kucnął przede mną wyjął mi łyżeczkę z buzi i oblizał krem do końca. Odłożył sztuciec na stolik po czym złapał mnie za brodę tak bym spojrzała na niego. - nie zaniedbuj posiłków proszę. - musnął językiem moje wargi i zamruczał zadowolony - smakujesz jak ten krem. - pocałował mnie delikatnie potem ostrzej. Odstawił słoik który trzymałam w rękach na stolik, a ja ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Adam złapał mnie za kark i podtrzymał. Zaraz potem otoczył mój pas drugą ręką i odrobinę podniósł. Chwilę potem siedziałam na nim okrakiem, a Adam trzymał mnie za biodra nie odrywając ode mnie ust. 

- Ostatnio nie mam apetytu i chyba przez to nasze codzienne cardio trochę schudłam. - zaśmiałam się stykając ze sobą nasze wargi. Adam ścisnął mnie mocniej.

-Olu jak będzie trzeba to sam będę cię karmić. Jak to będzie wyglądać jak moja wataha stwierdzi, że o Ciebie nie dbam. Po za tym kocham twoje krągłości więc nie przesadź z tym odchudzaniem.

- To przez to, że nie mogę nic zrobić. Cały czas muszę się ruszać i jak siedzę tu sama to chodzę z kąta w kąt. - narzekałam jak małe dziecko. - Adam muszę zacząć wychodzić, zobaczyć się z rodziną i znajomymi, zacząć pracować. - na ostatnie niemal przeszedł go dreszcz.

- Wiesz, że nie możemy tak ryzykować. Nie dawno prawie cię straciłem. Nie dam rady przejść przez to samo kolejny raz. Po za tym jesteś nowym wilkołakiem nie panujesz nad tym jeszcze całkowicie - zmarszczyłam nos - choć naprawdę sobie dobrze radzisz - dodaje - dodatkowo nie potrafisz się obronić i wykorzystać swoich nowych atutów. 

- To mnie naucz! Jak mam nad tym panować kiedy siedzę tylko tutaj. Nie mogę być wiecznie zamknięta. Muszę potrafić się obronić. Kiedyś będę musiała wrócić do żywych. Może na początek zacznij mnie szkolić. Może naucz mnie jak komuś przywalić i jak uciec. Ja na tym skorzystam i ty będziesz spokojniejszy. - pocałowałam go w kącik ust. Zastanawiał się. - no weź zgódź się - pocałowałam go w szyję potem przygryzłam płatek ucha. Zaczerpnął sporo powietrza.

- Co ty ze mną robisz - objął dłońmi moją twarz - zgodzę się na treningi a jak uznam, że będziesz gotowa to będziesz mogła stopniowo wracać do świata, ale wciąż będziesz miała ochronę. Jasne?

- Jak słońce! - pocałowałam go w nos. Bardzo się cieszyłam. To już jakiś postęp. - A teraz zamów sushi bo jestem głodna

- Tak jest! - zaczęliśmy się śmiać razem.

*************************************

 Przed rodziną oficjalnie przechodzę rehabilitację, co oznacza, że mogę wracać do ludzi. Trenuje ciężko z Adamem samoobronę, a czasem dołączają jego ludzie aby podnieść mi poprzeczkę. Nigdy nie byłam wychuchaną księżniczką i już za dzieciaka potrafiłam przywalić chłopakom za dokuczanie słabszym, więc teraz czuje się jak na placu zabaw. Naprawdę bardzo mi się to podoba, więc od teraz treningi z Adamem to kolejne wspólne zajęcie. 

Siedziałam właśnie na kanapie po prysznicu, pod kocem na kanapie czytając książkę. Ochrona jak zawsze stała przy drzwiach mieszkania. Podziwiam jak oni mogą tak długo tak stać i nie rozmawiać. Czuję, że to sprawka Adama. Potrafi być naprawdę zazdrosny o innych mężczyzn. Zadzwonił mój telefon. Nie odrywając się od książki po prostu odebrałam.

- Hallo?

- Witaj Olu, dawno nie rozmawialiśmy. - Wyprostowałam się i odłożyłam książkę. Simon brzmiał na pewnego siebie.

- Czego chcesz? 

- Jaka zimna.... Tego co ostatnio. Chce żeby Adam cierpiał. 

- Zabiję cię jeśli coś mu zrobisz! 

- Jaka bojowa - zaśmiał się do słuchawki.

- Ciekaw jestem czy będziesz taka pewna siebie jak powiem ci, że właśnie mam u siebie twoją współlokatorkę. Kasiu przywitaj się. - słyszę jak oddaje do słuchawki kogoś innego.

-Ola? - słyszę zapłakany głos przyjaciółki - nie wiem kto to ale związał mnie, co się dzieje? - płacze

- Kasiu wszystko będzie dobrze. Zajmę się tym. Zachowaj spokój.

- Nie chciałbym jej robić krzywdy. - ponownie mówi Simon

- Jeśli ją skrzywdzisz... - przerywa mi

- Nic jej się nie stanie, ale musisz pojawić się we wskazanym miejscu za godzinę. Zostaw na karteczce wiadomość dla Adama. Chcę żeby i on wziął w tej zabawie udział. A teraz tik tak, zaczynam odliczanie. - na telefonie dostałam adres spotkania. Musiałam zachować spokój. Przebrałam się w dres i założyłam buty sportowe. Napisałam kartkę dla Adama. Wyjaśniłam sprawę i przeprosiłam. Nie zostawiłam mu lokalizacji. Nie chciałam go narażać. Teraz czas pozbyć się ochrony. Podeszłam do chłopaków. Jeden miał na imię Piotr, a drugi Paweł. Jednego poprosiłam o kupienie podpasek. Wyszedł nawet nie pytając o więcej. A drugiego o odblokowanie laptopa bo coś nie działa. Udałam że idę do toalety i po prostu wyszłam. Zbiegłam schodami na sam dół. Na dole już czekała taksówka. 

******************************************

Po dokładnie godzinie wchodziłam drzwiami pustego, opuszczonego magazynu. Na środku, na krześle siedziała Kasia. Związana i zakneblowana. Jak mnie zobaczyła, zaczęłą płakać. Podbiegłam do niej jak najszybciej . Zaczęłam ją rozwiązywać. Gdy był już wolna z cienia wyszedł Simon.

- Brawo zdążyłaś.

- Jestem tu, a teraz ją wypuść.

- Taka była umowa. Ona nie jest mi już potrzebna. Może wyjść.

- Puścisz ją wolno? - zapytałam zdziwiona

- Tak.. nie na niej mi zależy, ale moi ludzie będą ją obserwować. Więc jeśli coś wywiniesz to już po niej. - Zwróciłam się do Kasi

- Uciekaj stąd - przytuliłam ją i wyszeptałam na ucho - błagam nie mów o tym miejscu Adamowi. - Kasia spojrzała na mnie zdziwiona - nie może mu się nic stać - powstrzymywałam łzy. Wiedziałam, że pewnie dzisiaj stracę życie. Ale nie zamierzałam się poddawać. Kasia wybiegła na zewnątrz. Simon nie spiesznie podchodził do mnie. Postanowiłam spróbować uciec, ale niemal natychmiast zostaje powalona kopniakiem w brzuch na podłogę. Próbowałam się podnieść, ale Simon powtarzał uderzenia wielokrotnie, nie dając mi nawet czasu i możliwości coś zrobić. W końcu straciłam przytomność. 

*******************************

Nie wiem jak długo byłam nie przytomna, ale siedziałam związana na krześle, dokładnie tak jak Kasia przede mną. Jedyne co się zmieniło to na przeciwko stało krzesło. Co mogło oznaczać, że mój oprawca zaraz na nim zasiądzie lub ktoś jeszcze podzieli mój los. Jedyne czego teraz pragnęłam to aby nie był to Adam.

Alfa i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz