(2.10.2024r.) PRZYSIĘGAM, że ja jestem tyle 🤏 od usunięcia tej ksiazki bo jest kurwa tak okropna że mi się słabo robi. Przestańcie to czytać bo to tylko niepotrzebny cringe i obrzydzenie. Jak już musicie czytać o Macie to są serio lepsze książki niż ta :))
Od mojej próby samobójczej minęły dwa miesiące. Dziś zaczynam terapie grupową. Nie jestem szczególnie zadowolona, że w ogóle muszę tam iść. Ojciec podwiózł mnie pod budynek w którym miała odbyć się terapia. Wyszłam z samochodu i pokierowałam się do środka. Pchnęłam drzwi, na których widniał napis ,,terapia grupowa dla młodzieży po próbie samobójczej"Gdy tam weszłam zobaczyłam krzesła ustawione w kółko, a na nich siedziało kilka osób w moim wieku. Była tam dziewczyna która miała krótkie rude włosy spięte w koka, miała na sobie czerwony sweter i brązowe jeansy. Obok niej siedział brunet, ubrany był w białą koszulkę, szerokie jeansy i czarne brudne conversy. Wyglądał na dość zirytowanego całą sytuacją. Spojrzałam na jego ręce, miał na nich opatrunki, zapewne po samookaleczaniu. Złapałam z nim krótki kontakt wzrokowy, ale szybko odwróciłam głowę w drugą stronę. Zajęłam jedyne wolne miejsce obok blondynki ubranej w żółtą bluzę i czarne dresy. Nagle do pokoju weszła kobieta, na oko trzydzieści pięć lat, miała na sobie brązowe dzwony, sweter w brązowo czerwone paski oraz mnóstwo naszyjników i pierścionków.
- Dzień dobry, nazywam się Anna Malinowska, od dzisiaj będę przeprowadzać z wami terapie grupową. - Uśmiechnęła się. - Dziś chciałabym abyśmy lepiej się poznali, więc chcę, abyście przedstawili się i opowiedzieli coś o sobie. Może zaczniemy od ciebie? - Wskazała na rudą dziewczynę siedzącą obok bruneta.
- Mam na imię Alicja, mam siedemnaście lat. - Powiedziała niepewnie.
- Dobrze, dalej. - Powiedziała pani Ania. - Dlaczego do nas trafiłaś?
- Powiedziałam rodzicom, że jestem lesbijką. Wyrzucili mnie z domu, postanowiłam ze sobą skończyć. Gdy po nieudanej próbie trafiłam do szpitala rodzice mnie odebrali, krzyczeli na mnie chyba z trzy godziny, mówiąc, że jestem nieodpowiedzialna i zapisali mnie tu. - Posmutniała.
- Rozumiem, dobrze, że do nas trafiłaś. - Powiedziała kobieta. - Może teraz ty? - Wskazała na mnie.
- Nazywam się Zuzia, mam osiemnaście lat, dwa miesiące temu postanowiłam się zabić. Znalazł mnie tata, to on postanowił, że powinnam zaczął chodzić na terapie z osobami w moim wieku. - Kątem oka zobaczyłam, że wcześniej wspomniany brunet mnie obserwuje.
- Dziękujemy Zuziu, może teraz ty? - Zwróciła się do bruneta.
- Jestem Michał, mam osiemnaście lat, starzy zmusili mnie żebym tu przyszedł, to wszystko. - Powiedział obojętnie.
- Powiesz nam coś więcej Michał?
- Nie, nie będę się zwierzał obcym ludziom. - Powiedział.
- Michał, nalegam. - Naciskała pani Anna.
- Kurwa mówię, że nie! - Krzyknął, a w pokoju momentalnie zapadła głucha cisza.
- No cóż, może teraz ty się nam przedstawisz? - Wskazała na chudego blondyna, a ten zaczął opowiadać.
Po godzinie wyszliśmy z terapii. Wszyscy poszli w swoją stronę, a ja postanowiłam zapalić. Udałam się na tył budynku. Zobaczyłam tam tego bruneta, jak się wcześniej dowiedziałam - Michała. Stał i palił papierosa.
Zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu papierosów. Okazało się, że nie zabrałam ich ze sobą. Postanowiłam spytać bruneta czy nie dałby mi jednego.
- Mogę jednego? - Spytałam wskazując na paczkę cameli, którą trzymał w lewej ręce.
Chłopak spojrzał na mnie, po czym podał mi paczkę. Wzięłam jednego, wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i odpaliłam papierosa. Chwilę staliśmy w milczeniu opierając się o ścianę.
- Zuza, prawda? - Zapytał po chwili.
- Mhm. - Mruknęłam.
- Ładne imię.
Uśmiechnęłam się. Atmosfera była bardzo napięta, czułam, że chłopak nad czymś intensywnie rozmyśla.
Słońce powoli zachodziło, chmury były tak ciemne, jakby zbierało się na deszcz. Postanowiłam, że najwyższy czas wrócić już do domu. Gdy chciałam już iść, na moją głowę zaczął padać deszcz. Założyłam kaptur i zaczęłam zastanawiać się co zrobić by nie zmoknąć.
- Chcesz? - Wskazał na parasolkę stojąca obok niego, wcześniej jej nie zauważyłam.
- Dam sobie radę. - Powiedziałam.
- Nalegam. - Wręczył mi parasolkę.
- Dziękuje, jutro ci ją oddam. - Powiedziałam i udałam się w stronę mojego osiedla.
Razem z rodzicami i młodszym bratem mieszkaliśmy na strzeżonym Warszawskim osiedlu. Poszłam na stacje metra, musiałam czekać ponad dwadzieścia minut na swoje metro. Dojechałam na stacje oddaloną od mojego osiedla jakoś piętnaście minut drogi pieszo. Postanowiłam się przejść. Włożyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę. Nim się obejrzałam byłam już na osiedlu. Wpisałam kod i weszłam na klatkę. W moim mieszkaniu panowała cisza, tata mówił, że idzie dziś na noc do pracy, a mój brat pewnie siedział w swoim pokoju. Udałam się do mojego pokoju. Intensywnie rozmyślałam nad chłopakiem którego dziś poznałam, gdy go sobie wyobrażałam dziwnie się czułam. Wydawało mi się, że brunet był strasznie przygnębiony, w sumie jaki mógł być człowiek który ma za sobą próbę samobójczą?
Jak wcześniej wspomniałam, moja próba samobójcza miała miejsce dwa miesiące temu, dokładnie dwudziestego dziewiątego czerwca. Pamiętam, że od dłuższego czasu czułam się bezwartościowa i niepotrzebna. Wydarzenia z dwudziestego dziewiątego czerwca przeważyły wszystko. Moja mama wtedy zmarła, od dawna chorowała na nowotwór, do końca mieliśmy nadzieje, że z tego wyjdzie, niestety wyszło inaczej. Nigdy nie byłam z mamą bardzo blisko, nasze rozmowy ograniczały się do ,,co dziś na obiad?" ale zwyczajne ,,hej"
Mimo tego to i tak boli. Mój tata po śmierci mamy załamał się, mimo tego był twardy i nie dawał po sobie znać, że to wszystko go przerasta, nie raz widziałam go płaczącego w sypialni. U mojego brata smutek przeradzał się w gniew, prawie w ogóle nie, rozmawiamy, bo każda próba porozmawiania ze sobą kończy się ogromną kłótnią. Moja rodzina nigdy nie była idealna, ale gdy mama żyła było inaczej. Poprostu się pogubiłam, moje życie zmieniło się w stu procentach. Nie wiem czy ta terapia coś da? A może poznam tam kogoś, komu będę mogła się wygadać? Zobaczymy.
CZYTASZ
Kocham Cię mała | Mata
Fanfiction- Mogę jednego? - Spytałam wskazując na paczkę cameli, którą trzymał w lewej ręce. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podał mi paczkę. Wzięłam jednego, wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i odpaliłam papierosa. Chwilę staliśmy w milczeniu opierając się o...