14

2K 67 19
                                    

Czas mijał w niesamowicie szybkim tempie. Jutro Wigilia. Matka już od rana biegała po domu jak nienormalna, umyła okna chyba ze sto razy. O ósmej rano wlazła mi do pokoju, wywaliła wszystko z szafek i kazała mi to poukładać. Mówiła, że przyjeżdża do nas rodzina i wstyd żebym miał taki syf w pokoju. Ale czy jakaś stara ciotka albo otyły wujek będą zaglądać mi do szafek? Nie sądzę. Po świętach miałem jechać zdjąć ten pierdoloną gips, a póki co chodziłem o kulach. Narazie nie wróciłem do szkoły. Po świętach, gdy już zdejmą mi gips, będę mógł wrócić. Ale chociaż mam załatwione roczne zwolnienie z wf.

- Michał, mógłbyś się podnieść i z łaski swojej posprzątać w tych szafkach? - Powiedziała mama wchodząc mi do pokoju, oczywiście nie pukając.

- Nauczysz się kiedyś pukać? - Powiedziałem zirytowany.

- Grzeczniej trochę, to po pierwsze, a po drugie nie będę się powtarzać. Za godzinę tu przyjdę i lepiej dla ciebie, żebym zobaczyła tu posprzątane szafki.

Przewróciłem oczami i zszedłem z łóżka. Usiadłem na podłodze i zacząłem układać rzeczy w szafkach. Znalazłem tam dwa talerze, cztery kubki, jakieś łyżki, stare zdjęcia i wiele innych ciekawych (i tych trochę mniej, na przykład starą jajecznicę) rzeczy.
Nagle mama znów weszła do mojego pokoju, znów nie pukając.

- Pukaj w te cholerne drzwi! - Krzyknąłem.

- Uważaj na słowa. O, widzę, że wziąłeś się za siebie i w końcu posprzątałeś. - Uśmiechnęła się. - A co to jest? - Spojrzała na jajecznicę, stawiam, że ma coś koło dwóch lat.

- Jajecznica. - Odpowiedziałem.

- Michał, to ma z dziesięć lat, idź to wyrzuć. - Powiedziała. - Ale na zewnątrz!

Zuza:
Od momentu w którym Michał spytał czy może mnie pocałować minęło już sporo czasu. Niestety nasz kontakt się urwał. Nie ukrywam, że smutno mi z tego powodu. Matczak porzucił terapie, nie wiem czy przez złamaną nogę, czy może z mojego powodu. Jutro wigilia, przyjeżdzają do nas dziadkowie. Od strony taty mam babcie i dziadka, a od strony mamy tylko babcie. Dziadek zostawił ją i moją mamę gdy była mała, był alkoholikiem. Nigdy w życiu nie widziałam go na żywo, jedynie na zdjęciach. Babcia opowiadała, że był okropnym człowiekiem, wielokrotnie próbowała prosić go o alimenty, ale nigdy ich nie dostała. Jedyne co wiem o dziadku, to to, że żyje.

Tata był w pracy, ja wraz z bratem posprzątaliśmy cały dom, ponieważ wiedzieliśmy, że tata tego nie zrobi, nawet gdyby bardzo chciał, nie miałby siły. On ciągle tylko pracuje. Miałam ogromną nadzieje, że nie będzie pracował w Wigilie.

Michał:
Wigilia, 17:30
Zjechała się dosłownie cała rodzina. Połowy nawet nie znałem. Jedyną osobą w podobnym do mnie wieku była Adela - moja kuzynka. Miała szesnaście lat, była dwa lata młodsza odemnie. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Dziś nie było inaczej. Gdy tylko przyjechała rzuciła mi się na szyje. Rzadko się widywaliśmy. Mieszkała po drugiej stronie polski, w Gdańsku.

- Michałek! - Krzyknęła gdy mnie zobaczyła.

- Błagam, tylko nie Michałek. - Odparłem, wkurzało mnie jak ktoś tak do mnie mówił, szczególnie ona.

- Też cię kocham. - Uśmiechnęła się.

- Może zaprowadzisz Adelke do swojego pokoju i pokażesz jej gdzie będzie spać? - Odezwała się moja mama. 

- Tak już, chodź. - Wskazałem na schody, dając jej iść pierwszej.

- Przecież wiem jak się idzie na górę, spokojnie Michałku. - Powiedziała z uśmiechem.

Kocham Cię mała | MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz