26

1.7K 55 23
                                    

Zuza:
Dzisiaj były urodziny Marcela, mojego dobrego znajomego z dzieciństwa. Przez długi czas w ogóle nie mieliśmy kontaktu, jednak niedawno spotkaliśmy się na uczelni, bo jak się okazało - on też tam studiuje. Zaprosił mnie i Natalię na domówkę u niego o dziewiętnastej. Była osiemnasta. Miałam bardzo mało czasu. Musiałam się pospieszyć. Stanęłam przed szafą w celu wybrania jakiegoś stroju, jednak oczywiście nie miałam się w co ubrać. Co z tego, że mam pełną szafę, skoro nie ma tam nic ładnego co nadałoby się na domówkę? Postanowiłam zadzwonić do Natalii. Po kilku sekundach odebrała.

- Halo? - Usłyszałam jej głos.

- Musisz mi pomóc! - Krzyknęłam.

- Spokojnie, w czym? - Spytała.

- Nie mam się w co ubrać.

- Spokojnie, wzięłam dla ciebie czarną sukienkę, już jadę. - Powiedziała.

- Ratujesz mi życie.
——
- Nie uważasz, że jest trochę za krótka? - Powiedziałam przeglądając się w lustrze. Naprawdę podobało mi się to jak wyglądałam w tej sukience, ale wydawało mi się, że jest za krótka.

- Może trochę, załóż pod nią spodenki i będzie git. - Powiedziała.

- Dobry pomysł. - Powiedziałam i wyjęłam z szafy czarne, obcisłe, krótkie spodenki.

- Wychodzimy? - Zapytała Natalia. - Jest za dwadzieścia siódma.

- Już? Nie ma opcji, że zdążymy. - Powiedziałam biorąc torebkę.

- No nie ma. Chodź. - Powiedziała ciągnąc mnie za rękę w stronę drzwi. Natalia zadzwoniła po taksówkę, która już po kilku minutach była pod blokiem. Wsiadłyśmy do środka i powiedzieliśmy kierowcy gdzie ma jechać.

Dojechaliśmy pod wielki budynek. Marcel wcześniej wysłał nam numer mieszkania i klatkę. Gdy doszłyśmy pod jego mieszkanie, zadzwoniłyśmy dzwonkiem. Otworzył nam uśmiechnięty Marcel i przytulił nas obie na powitanie.

- Wchodźcie i czujcie się ja u siebie, jeszcze kilka osób wpadnie. - Powiedział.
——
Natalia gdzieś poszła a ja siedziałam na kanapie i rozmawiałam z jakimiś randomowymi ludźmi. Było trochę po dwudziestej. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Marcel poszedł by je otworzyć.

- Siema Matczak! - Krzyknął.

Matczak? Co on tu robi? Błagam żeby chodziło o innego Matczaka. Po chwili do mieszkania wszedł roześmiany brunet. Japierdole. Nagle odwrócił wzrok i złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Zuza? Co ty tu robisz? - Był wyraźnie zdezorientowany.

- Mogę ci zadać to samo pytanie. - Powiedziałam.

- Marcel to mój ziomek, chodziliśmy razem do podstawówki. - Powiedział siadając obok mnie. - A ty? Skąd się tu wzięłaś?

- Znałam się z Marcelem w dzieciństwie. - Powiedziałam. - Potem nie mieliśmy kontaktu, a ostatnio okazało się, że studiujemy na tej samej uczelni.

- Jesteśmy na siebie skazani. - Zaśmiał się.

- Niestety. - Mruknęłam.

Kocham Cię mała | MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz