- Dzień dobry wszystkim. - Powiedziała nasza wychowawczyni. Właśnie zaczęła się godzina wychowawcza. Wszyscy odpowiedzieliśmy. - Cudownie, jak zwykle pełen entuzjazm. Dobrze, więc dzisiaj zajmiemy się kłótnią która ostatnio wywiązała się między dwoma uczniami. Wiecie o kim mówię?
Nie wiedziałam o co chodzi. Usiadłam w ławce z Natalią i obie zaczęłyśmy korzystać z telefonów, nie byłyśmy zainteresowane tym co się dzieje.
- Kacper, powiedz mi proszę, dlaczego pobiłeś ucznia drugiej klasy? - Spytała nauczycielka.
- Należało mu się to dostał wpierdol, to wszystko. - Powiedział.
- Uważaj na słowa, to po pierwsze, a po drugie, jutro widzę cię wraz z twoją mamą albo tatą. Pozatym masz przeprosić ucznia którego pobiłeś. A za chwilę wstawię ci naganę.
- Nie będę przepraszał tego gówniarza. - Prychnął.
- Zatem zapraszam cię do pana dyrektora. - Powiedziała.
- Dobra, mogę tam iść, ale nikogo przepraszał nie będę. - Kacper wstał z ławki i podszedł do drzwi.
- Niedługo wrócę, nie róbcie nic głupiego. - Powiedziała wychowawczyni po czym wraz z Kacprem wyszła z klasy.
- Japierdole, jak ja uwielbiam dramy, mamy tak jakby wolną lekcje. - Powiedziała Natalia.
- Ja też. - Uśmiechnęłam się.
Michał:
Pierdole matematykę. Nic nie rozumiem a ten idiota ciągle bierze mnie do odpowiedzi. Doskonale wie, że nic nie umiem. Trwała matematyka. Siedziałem w ławce ze Szczepanem, byłem strasznie zestresowany, bałem się, że znów będę musiał iść do tablicy.- Dobrze, zapiszcie sobie zadanie czwarte, strona czterdziesta czwarta. - Powiedział nauczyciel. - A to zadanie zrobi nam... - Zaczął rozglądać się po klasie, a ja mało co nie popłakałem się ze stresu. - Matczak, podejdź do tablicy.
- Czemu znowu ja? - Spytałem niechętnie wstając z ławki i kierując się w stronę tablicy.
- Dlatego, że mam taką ochotę. Rozwiąż nam to zadanie. - Wskazał na tablice, na której było wyświetlone zadanie.
Wziąłem pisak do ręki i zacząłem zastanawiać się nad zadaniem.
- Sprężaj się Matczak, nie mamy całego dnia. - Przewrócił oczami.
- Ale ja nie potrafię. - Powiedziałem.
- Tak? To nowość. - Powiedział ironicznie. - Nie interesuje mnie to, rozwiązuj.
Powoli zaczynałem rozumieć o co chodzi w zadaniu. Zapisałem obliczenia na tablicy. Nauczyciel spojrzał na mnie zszokowanym wzrokiem.
- Święto lasu, Matczak wie jak się oblicza pierwiastki. - Powiedział. - Może i wiesz o co tu chodzi, ale obliczyłeś to źle, siadaj.
Przewróciłem oczami i wróciłem do swojej ławki.
Krzysiek spojrzał na mnie i powiedział:- Ale z niego chuj, wie, że gówno umiesz, a za każdym razem bierze cię do tej tablicy żeby się tam nad tobą pastwić, pojebany typ.
- Totalnie, nie wiem czemu do jego pustej głowy nie przyszło to, że nic nie umiem przez to, że on nie umie tłumaczyć. - Odpowiedziałem.
- Może nie ma aż tak pustej głowy, umie matme. - Mruknął. - Ale dziwne, że o tym nie pomyślał.
- Matczak, chcesz żebym cię jeszcze przepytał przy tablicy? Widzę, że bardzo aktywny jesteś dzisiaj. - Powiedział nauczyciel.
- Przepraszamy, już będziemy cicho. - Przewróciłem oczami.
- Ja mam nadzieje.
Lekcja dobiegła końca. Wreszcie mogliśmy iść do domu, osiem godzin w tej szkole to zdecydowanie za dużo. Spojrzałem na mój telefon, była szesnasta, za dwie godziny musiałem iść na terapię. Wsumie to się cieszyłem, mogłem zobaczyć się z Zuzą.
Odkąd zaczął się październik, spotykaliśmy się trochę rzadziej, nie wiem dlaczego.- Ej Michu. - Krzysiek szturchnął mnie w ramie. - Idziemy na naszego kurczaka? Weźmiemy chłopaków.
- Chętnie, strasznie dawno go nie jadłem. - Uśmiechnąłem się. Wzięliśmy ze sobą Adama, Tadka i Wygusia, po czym tramwajem pojechaliśmy do naszej ulubionej knajpy. Zamówiliśmy tam naszego kurczaka gongbao.
- Matczak, czemu Zuza tak dawno się z nami nie spotykała? - Spytał nagle Adam.
Zdziwiło mnie to pytanie. Sam nie wiedziałem czemu tak było. Pisałem z nią prawie codziennie, ale nie mam pojęcia czemu nie chciała się spotkać. Wsumie to nawet nie pytałem jej o spotkanie.
- Nie wiem. - Mruknąłem i wziąłem się za jedzenie. - A co?
- No nic, poznałeś nas z nią, dlatego pytam akurat ciebie. - Wzruszył ramionami.
- Dam ci do niej numer i sam się jej zapytasz. - Powiedziałem wyciągając telefon. Wysłałem chłopaki numer Zuzy.
- Dobra, dzięki. Zadzwonię do niej. - Zaczął dzwonić.
- Co ty odwalasz? - Spytałem.
- Dzwoni do twojej dziewczyny. - Odezwał się Wyguś.
- To nie jest moja dziewczyna. - Przewróciłem oczami.
- To kto? Kochanka? - Zaśmiał się Szczepan.
- Zamknij morde.
- Halo, hej Zuza, z tej strony Adam z gombao. Michał ciągle marudzi, że nie chcesz się z nim spotkać a on wręcz marzy o spotkaniu. Niestety jest stulejarzem i nie potrafi sam ci tego powiedzieć dlatego poprosił mnie żebym to zrobił. - Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja miałem ochotę zabić Adama. - No dobra, to po tej waszej terapii pójdziecie sobie na jakieś żarcie? Zajebisty pomysł. To narazie Zuzia.
- Czy ciebie popierdolilo?! - Chciałem mu wpierdolić najmocniej jak się da, ale się powstrzymałem, bo wokół nas siedziało mnóstwo ludzi. Wpierdole mu później.
- No co? Odkąd nie spotykasz się z Zuzą ciągle jesteś jakiś smutny. Powiedziałem jej tylko prawdę. - Mruknął.
- Ale czy ja cię prosiłem żebyś jej cokolwiek mówił?
- To było lekko koloryzowane, ale bardziej wiarygodne.
- Ty jesteś serio jakiś pojebany. - Powiedziałem.
Zuza:
Przed chwilą zadzwonił do mnie Adam, kolega Michała. Byłam zdziwiona tym telefonem. Michał chce się ze mną spotkać ale boi się sam powiedzieć? Czy to był jakiś głupi żart? Fakt, dawno nie spotykałam się z Michałem, ale to dlatego, że nie miałam siły ani ochoty. Chciałam odpocząć, pozatym musiałam naprawić swoje relacje z Anią. Po sytuacji na imprezie odsunęłyśmy się do siebie. Skoro Michał był przez to smutny, sam mógł mi powiedzieć, a nie wysyłać kolegów. Po terapii z nim o tym pogadam. Niedawno wyszłam ze szkoły. Miałam dziś osiem lekcji, byłam strasznie zmęczona. Musiałam szybko iść do domu, ogarnąć się i iść na terapie. Chodziłam tam już miesiąc. Oprócz Michała nie znałam tam nikogo. Wszyscy byli jacyś dziwni. Wiadomo, że nie będą jakoś bardzo entuzjastycznie nastawieni, w stosunku do mnie, bo każdy z nich wiele przeszedł. W sumie nie zaprzyjaźniłabym się z Michałem, gdyby nie zachował się chamsko wobec mnie. Jego słowa mnie wtedy zabolały, ale to było zrozumiałe czemu tak powiedział. Też miał swoje problemy, które - jak sam powiedział - przerastały go. Pojechałam tramwajem do domu, poprawiłam makijaż i przebrałam się. Czas minął tak szybko, że nim się obejrzałam musiałam już wychodzić. Zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam. Wsiadłam do tramwaju. Miałam nadzieje, że spotkam tu Michała. Chciałam jak najszybciej z nim porozmawiać. Zajęłam miejsce przy oknie, o dziwo, było prawie pusto. Dziwne, zwykle ten tramwaj jest wręcz przepełniony ludźmi. Michała niestety nie było. Szkoda. Mam nadzieje, że na terapii się pojawi. Zobaczymy.
CZYTASZ
Kocham Cię mała | Mata
Fanfic- Mogę jednego? - Spytałam wskazując na paczkę cameli, którą trzymał w lewej ręce. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podał mi paczkę. Wzięłam jednego, wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i odpaliłam papierosa. Chwilę staliśmy w milczeniu opierając się o...