Michał
Ojciec uparł się, że zawiezie mnie na terapie. Poprostu kurwa świetnie, o niczym innym nie marzę. Mówiłem mu, że wole przejechać się tramwajem, ale on był wręcz nieugięty. Wsiadając do samochodu już wiedziałem, że znów będzie próbował ze mną porozmawiać. Szkoda tylko, że ja wcale nie chciałem z nim rozmawiać.- No to opowiadaj, co tam u ciebie? - Zapytał odpalając samochód. A nie mówiłem?
- Nic ciekawego. - Powiedziałem zapijając pasy.
- Jak to nic ciekawego? - Powiedział zdziwiony.
- No normalnie, w moim chujowym życiu nic się nie dzieje. - Westchnąłem.
- A co z tą epką? Nie wydajesz jej?
- Nie wiem, coś mi tam nie pasuje. - Powiedziałem.
- Co niby? Jest super.
Uśmiechnąłem się.
- Nie wiem, zobaczymy jeszcze co z nią zrobię. - Mruknąłem.
- A co z Zuzą? Nie chciałaby może przyjść do nas na obiad? - Zapytał po chwili ciszy.
- A z jakiej okazji? - Uniosłem brwi.
- No chciałbym poznać twoją dziewczynę. - Uśmiechnął się.
- Chryste, Zuza to nie jest moja dziewczyna. To moja przyjaciółka, tłumaczę ci to setny raz. - Odwróciłem się do okna. - Każda dziewczyna z jaką się zadaje odrazu musi być moją dziewczyną?
- Racja, sory. Ale może wpaść jak do przyjaciela. Tak czy siak, chciałbym ją poznać, wydaje się miła. Zaproś ją do nas. - Uśmiechnął się.
- Dobra, zapytam czy w ogóle chce przyjść. - Powiedziałem.
Jechaliśmy już około piętnaście minut. Nagle stanęliśmy w ogromnym korku.
- Cholera jasna, mamy dziesięć minut, czemu akurat teraz! - Krzyknął ojciec.
- Spokojnie, postoimy chwile, Warszawskie korki wcale nie są takie długie.
- My na pewno myślimy o tej samej Warszawie? - Uniósł brwi. - Chyba poprostu masz szczęście. Właśnie, chłopie zrób sobie prawko. Masz osiemnaście lat, to najwyższy czas. Nie będę cię wszędzie woził.
- Przecież chciałem się przejechać tramwajem. - Powiedziałem.
- Żeby stracić pieniądze? Wykluczone, masz sobie zrobić prawko.
- Nie będę robił żadnego prawka. Nie chce mi się. - Spojrzałem przez okno.
- Z tobą się dogadać. - Mruknął ojciec pod nosem.
Oczywiście byłem spóźniony, dojechaliśmy dwadzieścia minut po czasie. Z impetem wbiegłem do sali w której odbywała się terapia i tym sposobem ja, oraz dwa krzesła leżałem na podłodze. Wpadłem na nie i mocno uderzyłem się w nogę. Jakoś ją sobie wygiąłem. Bolało w chuj.
- Chrystusie, Michał! - Krzyknęła pani Ania. - Co ty wyprawiasz!
- Niech pani dzwoni po karetkę, noga mi odpadnie do cholery! - Jęczałem z bólu.
- Zuziu, zadzwoń proszę po pogotowie. - Pani Ania spojrzała na Zuzę. Dziewczyna patrzyła na mnie i drążącą ręką sięgnęła po telefon. Ja wciąż jęczałem z bólu, a moja noga zaczynała puchnąć. Pani Ania usztywniła ją jakimś kartonem. Po kilku minutach przyjechała karetka. Jakaś ładna pani ratowniczka zaczęła sprawdzać co stało się z moją nogą. Mrugnąłem do niej, a ona tylko przekręciła oczami.
- Co tu się wydarzyło? - Spytał drugi ratownik, na oko trzydzieści lat.
- Wbiegł jak szalony z impetem do sali i wywrócił się razem z tymi krzesłami, a noga mu się jakoś wygięła. - Powiedziała pani Ania.
CZYTASZ
Kocham Cię mała | Mata
Fanfiction- Mogę jednego? - Spytałam wskazując na paczkę cameli, którą trzymał w lewej ręce. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podał mi paczkę. Wzięłam jednego, wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i odpaliłam papierosa. Chwilę staliśmy w milczeniu opierając się o...