Ubrał błękitną koszulę, a do tego skompletowany garnitur, składający się z jasno-beżowych spodni i brązowej marynarki. Założył też ciemno brązowe buty i udał się do budynku, w którym wynajął salę.
Wchodząc, witał się z każdym kogo tylko spotkał, idąc prosto na backstage. Tam jeszcze raz przećwiczył przemowę, patrząc przez kamery jak pusta sala powoli zapełnia się ludźmi.
Choć wcale jej się to nie uśmiechało, postanowiła pojawić się na zaplanowanym spotkaniu. Zdecydowała, że powinna chociaż wysłuchać, co ten jakże irytujący ją osobnik miał do powiedzenia.
Tak więc weszła na salę, ubrana w swój ulubiony czarny kombinezon, na który narzuciła kremową marynarkę i stukając obcasami ruszyła w stronę wolnego miejsca, które zauważyła nie tak daleko od centrum wydarzenia, ale też nie za daleko. Nie chciała, żeby mężczyzna od razu ją zauważył, o ile w ogóle to zrobi, ale też nie zamierzała ryzykować, że nie usłyszy jakiejś istotnej informacji.
Gdy już zajęła miejsce, wyjęła z torebki swój wysłużony notesik, gotowa na robienie notatek z całego spotkania, by później móc wszystko sobie przeanalizować.
- Witam! - Na scenę wszedł przystojny brunet, zaczynając niczym showman. - Nazywam się Theodore Weaver i jestem szefem kancelarii prawniczej Weaver. Pewnie większość z państwa ją kojarzy. Mamy oddziały w wielu miastach i bardzo wysoki procent wygranych spraw. Jeden z największych w kraju. Niedawno postanowiłem dać też szansę Detroit, by pomóc wam drodzy państwo! - Najpierw dobre wrażenie, opowiedzenie o swoich sukcesach, więc zaakcentował dość mocno do kogo się zwraca.
Kobieta prychnęła pod nosem, słysząc te słowa.
- Pozer. - Mruknęła, robiąc jedną z pierwszych tego wieczora notatek.
Doskonale znała tę kancelarię, jako że był to największy konkurent jej poprzedniego pracodawcy, miała jednak nadzieję, że jest to jedynie zbieżność nazwisk. Cóż, teraz przynajmniej wszystkie wątpliwości zostały rozwiane.
- Mam dla państwa prezentację, jednak, wolałbym przedstawić to co mam do przekazania od serca. - Ułożył dłoń na lewej stronie klatki piersiowej. - Ja z moim niezawodnym zespołem zebraliśmy się, by poprzyglądać się mieszkańcom tego miasta. I muszę przyznać, że warunki mieszkaniowe właśnie państwa zaniepokoiły, a nawet wręcz zasmuciły mnie najbardziej. Wielkie blokowisko przy ruchliwej ulicy, dwa place zabaw na taką ilość dzieci, nigdzie szkoły w pobliżu, na autobusy trzeba czekać bardzo długo, metro w następnej przecznicy... Czy tak da się żyć? Oczywiście, że się da, ale po co? Ja pracuję dla ludzi, taki jest mój zawód. Inwestuje w ich lepsze życie. Dlatego pracowaliśmy bardzo długo, dzień i noc, by znaleźć dla państwa lepsze, zieleńsze, z dala od gwaru i bezpieczniejsze dla dzieci miejsce.
Miał talent do przemów i mówił jeszcze długo, przedstawiając same superlatywy jego planu. Z uśmiechem ukłonił się na koniec, machając do wszystkich i mówiąc głośne ''do zobaczenia", gdy ona cały czas robiła notatki, będąc zmuszoną przyznać, że była to dobra prezentacja. Jednak wciąż planowała pozostać przy swoim. Miała już kiedyś sprawę, gdzie stosowana była taka taktyka, więc pozostawała wyczulona na wszystko. Jednak jakkolwiek miałoby nie być, wszystko i tak zależało od jej klientów, z którymi miała mieć spotkanie następnego dnia.
- Część z osób zdecydowała się przyjąć propozycję. - Oświadczył starszy mężczyzna, gdy przybył do jej biura. - Jednak wiele osób uważa, że to tylko podstęp i czeka na rozwój sytuacji. Dlatego dalej chcemy z panią pracować. Szczególnie, że po wczorajszym spotkaniu doszło do kolejnego ataku. - Dodał, opowiadając, czego się dowiedział o incydencie dnia poprzedniego.
![](https://img.wattpad.com/cover/321138674-288-k290197.jpg)
CZYTASZ
Lawyer
ActionPrawnicy - ludzie respektowani przez ogół, obrońcy uciśnionych, stróże sprawiedliwości. Jednak czy na pewno? Czasem opis ten jest całkowitą prawdą, innym razem, jedynie przykrywką. Co jednak jeśli te dwie skrajności będą musiały współpracować, gdy...