Pov Yamada
Siedzieliśmy z Aizawą w tej kociej kawiarni jedząc ciasto z wizerunkiem szarego kota gdy nagle usłyszeliśmy huk. Momentalnie oby dwoje wstaliśmy i spojrzeliśmy za okno gdzie ujrzeliśmy LOV.-Liga.- powiedziałem i wybiegłem z kawiarni a Shota za mną- ty idziesz na prawo a ja na lewo- powiedziałem i szybko pobiegłem w lewo
Zacząłem walczyć ze złoczyńcami używając od czasu do czasu mojego quirku i gdy myślałem że to już koniec odwróciłem się na chwile w stronę Aizawy. Dobrze że to zrobiłem, ponieważ Nomu stał nad czarnowłosym dokładnie tak samo jak kiedyś w USJ. Zacząłem biec ile sił w nogach i w odpowiednim momencie kiedy Nomu chciał przygnieść Aizawe popchnąłem go i sam zostałem przygnieciony. Usłyszałem jak coś mi pęka ale nie poczułem tego przez adrenaline.
pov Aizawa
Walczyłem ze złoczyńcami gdy nagle zostałem mocno popchnięty. Upadłem na ziemie a gdy podniosłem się i zobaczyłem co się stało zamarłem. Jedna wielka plama krwi, Nomu stojące nad Hizashim a on prawie nie przytomny. Na szczęście lub nie szczęście Nomu poszło w kierunku fioletowego portalu w którym znikło. Wstałem i podszedłem do Hizashiego który kaszlał a z jego ust wypływało troche krwi. Wiedziałem już że ta bestia zmiażdżyła mu żebra.-Zashi.. nie rób mi tego, nie zamykaj oczu..- mówiłem trzymając go na kolanach i płacząc. Niestety było za późno.. blondyn zemdlał w moich ramionach
Pov Yamada
Leżałem na ziemi kaszląc krwią i powtarzałem w duchu "dasz rade Yamada, dasz rade, dasz rade, nie zemdlejesz"Piszczało mi bardzo w uszach przez co mało co słyszałem. Poczułem nagle że ktoś mnie podnosi i zobaczylem że był to Aizawa.
-Za.. i.. ni... r.. mi.. te.. ni.. za.. ka.. oc..- usłyszałem między piszczeniem w uszach lecz nagle poprostu zemdlałem czując jeszcze na ręce łzy czarnowłosego
Pov Aizawa
-Kurwa..- przeklnąłem podnosząc się z blondynem na rękach po czym używając mojego szala zacząłem skakać po budynkach żeby dostać się jak najszybciej do szpitala.W szpitalu przekazałem Yamade lekarzowi który natychmiast zabrał go na sale operacyjną. Opadłem na krzesło w poczekalni zaczynając płakać jeszcze bardziej niż wcześniej a moje oczy były coraz bardziej suche. Dopiero po 20 minutach które trwały wieczność zawieziono blondyna do sali gdzie spędzi większość czasu
-Z Panem Hizashim Yamadą będzie wszystko dobrze, spędzi tu troche czasu w śpiączce ale po tym będzie jak nowo narodzony gdy już żebra się zregenerują w pełni- powiedział lekarz siadając obok mnie i kładąc rękę na moim ramieniu żeby mnie pocieszyć
-M...mam t..taką nadzieje..- mój głos się załamywał
-Prosze się nie martwić, możliwe że za kilka dni się wybudzi i wszystko będzie dobrze- nadal próbowal mnie pocieszać ale widział że to nic nie da- Jak Pan chce to może Pan do niego wejść i go zobaczyć
-Naprawde?- prawie krzyknąłem podnosząc szybko głowę i patrząc na mężczyznę siedzącego obok mnie który kiwnął głową i uśmiechnął się- Dziękuje, a może Pan wejść ze mną gdyby coś..?- zapytałem niepewnie
-Oczywiście- odpowiedział krótko wstając , ja również wstałem
Następnie wszedłem do sali a za mną ten lekarz. Widok był nie ciekawy.. Yamada był podłączony do jakiś pięciu maszyn, każda z nich pikała aż można oszaleć, miał zabandażowaną całą klatkę piersiową i założona maske tlenową. W moich oczach nie pojawiły się łzy ponieważ były mega przesuszone przez płacz lecz byłem przygnębiony tym widokiem. Mężczyzna ponownie położył rękę na moim ramieniu.
CZYTASZ
W życiu wszystko zdarzyć się może||EraserMic||
FanfictionWitam w opisie kochany czytelniku! W książce mogą pojawić się rzeczy z listy pod spodem •Błędy ortograficzne/językowe •Za dużo dialogów •Nieśmieszne teksty •Cringowe wydarzenia •Mowa o krwi •Dużo omdleń Jeśli któraś rzecz z tej listy ci przesz...