[5]

125 28 36
                                        

— Czyli chcesz nam powiedzieć, że nie wiesz, jak to się stało? — Taehyun podniósł jedną brew do góry.

Obydwoje stali nad Soobinem z założonymi rękami. Nie chciało im się wierzyć, że jego włosy ot tak zmieniły barwę, z drugiej zaś strony byli pewni, że chłopak nie ma powodu żeby ich okłamywać.

— Tu nawet nie chodzi o to, że się walnąłeś na taki szalony kolor, tylko o to, że nie chcesz się przyznać. — mówił dalej najmłodszy.

— ostatnio zachowujesz się dziwnie — dodał Beomgyu. — ale — tutaj spojrzał na Taehyuna — nie wydaję mi się, żeby zmiana koloru włosów była objawem schizofrenii, a nie sądzę, żeby kłamał. Czemu miałby? Soobin, aby było jasne, uważamy, że wyglądasz super.

Soobin, który dotąd wpatrywał się w podłogę, spojrzał na nich z nadzieją.

— czyli mi wierzycie?

Beomgyu i Taehyun popatrzyli na siebie.
— Tak — odrzekł w końcu Tae, nieco się ociągając. — ufamy ci.

— jeśli to jest prawdą, to kto wie, czy jego zwidy także nie były tylko zwidami? — zaczął się zastanawiać na głos Beomgyu. — co ty tam mówiłeś? Że latający ogień?

— tak, tak! — ożywił się Soobin. — a potem spotkałem... — zamilkł, a jego uśmiech zniknął z twarzy. Nie mógł powiedzieć im o Yeonjunie. O to chodziło w całej umówię; on nie powie nikomu o chłopaku i mu pomoże, a Yeonjun nie namiesza mu w głowie. Soobin ugryzł się w język. Było blisko. Zaczął się zastanawiać, czy umowa zapieczętowana magią nie wyrządzi mu żadnych poważnych konsekwencji zaraz po tym, jak się wygada. Powinien zadać wtedy więcej pytań. — jak teraz o tym myślę... wydaję mi się, że miałem po prostu gorączkę.

— serio? Wydawałeś się taki pewny swoich słów...

— zapomnijcie o tym. To tylko halucynacje.

— ale kolor włosów jest prawdziwy... — zamyślił się Beomgyu. — przyrzekasz, że nie masz pojęcia skąd u ciebie fiolet na głowie, a ogień tylko ci się przyśnił?

— przysięgam — powiedział Soobin. Nagle poczuł wielki ciężar na sercu, zwany wyrzutami sumienia. Żeby ulżyć Boskiej karze, skrzyżował palce za plecami. Kłamstwo wypowiedziane z tym gestem nie było aż takie złe. Tak próbował się pocieszyć.

— dobrze więc — Beomgyu odetchnął z ulgą. — plan jest taki. Nie idziesz dziś do klasy, a my mówimy, że się źle czujesz. W tym czasie zrobisz coś z włosami, żeby przywrócić je do normalności. Mówię to z wielkim bólem serca bo uważam, że wyglądasz fantastycznie.

— no dobra, ale skąd weźmie farbę? — spytał Taehyun, sceptycznie nastawiony do całego pomysłu.

— z tym będzie problem, kurczę.

— ja myślę, że powinien normalnie pójść na lekcje. W gruncie rzeczy co mogą mu zrobić, wywalić ze szkoły? — Taehyun prychnął.

— właściwie, to tak — powiedział cicho Soobin, zaraz zgromiony wzrokiem najmłodszego.

— przeżyjesz. Jak coś, będziemy się wykłócać.

— jeśli cię wywalą za taką bzdurę, my się też wywalimy. I pójdziemy razem do innej szkoły. — uśmiechnął się Beomgyu, a Soobin poczuł się trochę pewniej.

Jego pewność siebie znikła natychmiast, gdy wyszedł na korytarz, a wszystkie spojrzenia wbiły się w niego. Szedł zgarbiony, patrząc się w ziemię speszony. Trzymał ręce w kieszeniach, żeby sprawić wrażenie wyluzowanego. Nie dawało to jednak oczekiwanego efektu.

[Forgotten diary of the two] YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz