[2]

161 28 74
                                    

- Soobin...

Ciepły głosik koło jego ucha zabrzmiał matczynym tonem. Soobin machnął ręką jakby chciał przepędzić komara.

Czy jego mama na prawdę nie mogła darować mu tych kilku minut? Miał ochotę już nigdy nie wygrzebywać się z ciepłego łóżka.

- jeszcze pięć minut...

- ta, za pięć minut to lekcje się zaczynają.

To zdecydowanie nie była jego mama.
Soobin otworzył szeroko oczy.

Chłopak zerwał się z parapetu, na którym przespał całą noc.
W panicznie szybkim tempie zaczął naciągać spodnie na piżamę, co - jak idzie się domyślić - dawało marne skutki.

- spokojnie. Taehyun żartował - odezwał się Beomgyu swoim ciepłym głosem, który Soobin pomylił z własną matką. - masz jeszcze godzinę.

Soobin odetchnął i z ulgą przysiadł na łóżku. Zaraz jednak skierował swoje rozdrażnione spojrzenie na dwójkę swoich współlokatorów.

- mogłem spać jeszcze z dwadzieścia minut. Jesteście bez serca.

- dzieciaku, gdyby nie my, nie ogarniał byś totalnie życia - skomentował Taehyun.

- to prawda akurat - przytaknął Gyu. - nawet z łazienki trzeba cię wyciągać siłą.

Dzień ten zapowiadał się na długi i nudny. Za oknem cały czas padał deszcz. Drzewa uginały się od ciężkiego wichru, a róża wiatrów przyczepiona jako ozdoba do dachu szkoły kręciła się jak szalona.

Mimo tego, że był to pierwszy tydzień roku szkolnego, nauczyciele zaczynali się powoli rozkręcać. Uczniowie chodzili z gorzkimi minami, zdając sobie sprawę, że to dopiero początek. Jeśli chodzi o naukę, Soobin nie miał wielu zmartwień z nią związanych.

Nie był może orłem, ale jak na to, że prawie nigdy nie pamiętał o klasówkach, radził sobie całkiem przyzwoicie, tu coś ściągając, tu rozwiązując zadanie na chłopski rozum. Na nudniejszych lekcjach po prostu czytał.

Czytał bardzo dużo. Od powieści rozmaitych gatunków, przez teksty naukowe, po podręczniki rozszerzonych przedmiotów klas wyższych. Dosłownie wszystko było ciekawsze, niż słuchanie tych nużących wykładów serwowanych przez nauczycieli.

- mamy wspólną biologię na pierwszej lekcji.

Taehyun czytał plan lekcji, a pozostała dwójka szykowała się do wyjścia z pokoju. Mieli pewny schemat, którego przestrzegali codziennie; co ranek chodzili do automatów kupić specyficzny napój gazowany o smaku brzoskwini. Nikt go tak w zasadzie nie lubił; miał ohydnie sztuczny smak i nie był szczególnie smaczny. Jednak tę rutynę ustanowili już dwa lata wcześniej, i trudno było się z niej wybić.

Beomgyu, Taehyun i Soobin byli współlokatorami i przyjaciółmi od pierwszej klasy liceum, i chcąc nie chcąc, byli zmuszeni do swojego towarzystwa. Co więcej, byli tak do siebie przyzwyczajeni, że nie wyobrażali sobie życia bez pozostałej dwójki.

- czemu spałeś na parapecie? - spytał Beomgyu, gdy cała trójka szła korytarzem, który prowadził do automatów.

- źle się czułem - Soo wzruszył ramionami.

- ale czemu na parapecie?

- głupie pytanie, Beom - Taehyun przewrócił oczami. - to chyba logiczne że śpisz na parapecie, kiedy się źle czujesz.

- ta, logiczne.

Zmęczone powieki Soobina opadały mu ciężko na oczy. Miał za sobą przespane zaledwie cztery godziny, i to na parapecie, przykuty do zimnej szyby. Nic dziwnego, że rano obudził się z katarem. Czuł się okropnie, ale żadna choroba nie mogła wybić go z codziennej rutyny. To dlatego chłopak niechętnie opuszczał jakąkolwiek lekcje. Nie mówiąc już o rytuale z PinkPeachPop!, który nazwali codzienną zasadą PPP, na dobry dzień. Dni Soobina prawie nigdy nie były dobre, lecz zwykł pić napój i życzyć swoim przyjaciołom żeby ich nie były równie fatalne.

[Forgotten diary of the two] YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz