[6]

124 27 46
                                    

Atmosfera zgęstniała. Soobin miał wrażenie, jakby drzewa za oknem zaniechały szumu, a kropelki wody przestały kapać z uszkodzonego kraniku. Przestraszony wpatrywał się w chłopaka przed nim, który właściwie w tych okolicznościach nie wyglądał szczególnie niebezpiecznie. Soobin zlustrował go wzrokiem, pierwszy raz mogąc zobaczyć go w lepszym oświetleniu.

Yeonjun był szczupły. Wysoki, lecz nie wyższy od Soobina. Miał zgrabne i dobrze zbudowane ciało, łagodny, ale pewny siebie wzrok.

Był też bardzo ładny.

Soobin znieruchomiał, gdy zrozumiał, w jak niefortunnej sytuacji sie znalazł. Nie mógł przecież wyjść z wanny, więc jedynym, co mu zostało, było skulenie się przy jednej z jej ścianek. Nerwowo odgarnął fioletowe włosy spadające mu na oczy, poprawiając sobie widoczność.

Jedna rzecz go zastanawiała, a mianowicie to, że koło Yeonjuna nie latały żadne magiczne fale ognia, tak jak się spodziewał. W gruncie rzeczy chłopak wyglądał zupełnie zwyczajnie.

— gdzie twoja magia? — odważył się zadać pytanie, mimo że było o wiele więcej istotniejszych rzeczy, o które powinien się zapytać.

— mam ją cały czas. Nie widzisz jej, bo żaden człowiek nie prawa jej zobaczyć. Jako unoszącej się w powietrzu energii. — wytłumaczył Yeonjun, z respektem przyglądając się tylko twarzy Soobina, na której wystraszony wyraz przypominał mu spłoszonego królika.

— ale ja...

— widziałeś — przerwał mu czarnowłosy — bo ukradłeś moją własność. Nie po to jednak przyszedłem. Nasze porachunki z naszyjnikiem zostały wyrównane. — w tym momencie mimo woli jego wzrok spoczął na szyi Soobina, na której małe zadrapanie świadczyło o pokaleczeniu jej metalem łańcuszka.

— czy na prawdę musiałeś przyjść akurat teraz? — jęknął Soobin.

Yeonjun powolnym krokiem podszedł do wanny, cały czas nie spuszczając wzroku z twarzy drugiego, a Soobin zląkł się, i skurczył w sobie jeszcze bardziej. Czarnowłosy oparł ręce o kraniec wanny, sprawiając, że Soobin musiał zadzierać głowę do góry, by móc zobaczyć jego twarz. Spuścił więc głowę, wbijając spojrzenie w taflę wody, nie mogąc dłużej utrzymywać kontaktu wzrokowego.

— posłuchaj — zaczął Yeonjun, a Soobin miał wrażenie, jakby cała woda zadrgała od siły jego głosu. — zadeklarowałeś się mi pomóc, więc trzymam cię za słowo. Mimo całej gamy współczucia i empatii, którą posiadam, nie zapominaj, z kim masz do czynienia.

Soobin pokiwał entuzjastycznie głową, nie spuszczając jednak wzroku z wody.

Yeonjun, jakby czując, że nie może być zbyt surowy dotknął delikatnie palcem wskazującym podbródek Soobina, zmuszając go do popatrzenia na siebie. Natychmiast jednak puścił go, gdy ujrzał jakim przerażeniem są przepełnione oczy chłopaka.

— nie musisz się martwić o swoje życie — zapewnił Yeonjun. Spojrzał w dal przez okno, marszcząc brwi. — pomożesz mi tylko wrócić do domu, zanim... zanim — zamilkł na chwilę — po prostu mi pomożesz. — rzekł stanowczo.

Popatrzył jeszcze raz na Soobina, po czym odsunął się od wanny i powiedział tylko:
— dziś druga w nocy. Biblioteka. Upewnij się, że nikt z twoich przyjaciół cię nie zauważy.

— znasz Taehyuna i Beomgyu?

— to nieistotne. Po prostu uważaj.

Po tych słowach wyszedł, a Soobin w końcu się rozluźnił. Yeonjun wcale nie był aż tak straszny, za jakiego wziął go z początku. Mimo wszystko był posiadaczem jakiejś nieziemskiej magii i Soobina zaczęło to wszystko mocno intrygować. Postanowił, że następnym razem pokona strach i zada więcej nurtujących go pytań.

***

Gdy Soobin wrócił do pokoju, zastał przedziwny obraz. Pomieszczenie było ciemne, tylko jedna lampka biurkowa zapalona była na środku podłogi, dając denerwujące, żółte światło. Wokół lampki po turecku siedzieli Beomgyu, Taehyun oraz inny uczeń trzeciej klasy - Kai. Soobin przetarł oczy ze zdziwienia, bo nie przypominał sobie, żeby któryś z jego przyjaciół wspominał o tym, że odprawia czarne msze.

Jak tylko wszedł do pokoju ich rozmowy ucichły, i trzy pary oczu wbiły wzrok w Soobina i jego fioletowe włosy.

— w końcu jesteś — powiedział Taehyun. — siadaj szybko.

Soobin, trochę zmieszany i zdumiony posłusznie wykonał polecenie, siadając koło Beomgyu. Lampka świeciła mu prosto w oczy, więc skierował jej światło w podłogę.

— co wy tak właściwie robicie? — spytał.

— wiem, że powiedziałeś nam, że fioletowy ogień to były tylko zwidy, ale nie możemy tego dłużej ignorować. — Rzekł stanowczo Beomgyu.

— w tej szkole dzieje coś dziwnego — przytaknął Taehyun. — Na początku fale ognia w bibliotece, potem zmiana koloru włosów, a teraz jeszcze jakieś luki w mózgach nauczycieli. I wszystko kręci się wokół twojej osoby.

Soobin cofnął się przestraszony.
— mówiłem wam, że to były gorączkowe halucynacje! — syknął, a jego zirytowana postawa zdziwiła innych w pokoju.

— nie kłamiesz? — spytał Kai, a Soobin się zezłościł jeszcze bardziej. Czemu jego przyjaciele wypaplali się jakiemuś randomowi ze szkoły? Czy nie mieli wszystkiego zachować w sekrecie?

— nie kłamię! Przysięgam! — prawie krzyknął, a za plecami - już kolejny raz w ostatnim czasie - skrzyżował palce.

— nie wrzeszcz — Taehyun zakrył mu ręką usta, tak, że Soobinowi udało się wydusić tylko parę zduszonych pomruków.

— dobra, ale i tak to sprawdzimy. Ta sprawa nas tak intryguje, że nie możemy odpuścić żadnego tropu. Nie poczniemy, dopóki nie odkryjemy co jest grane! — zawołał zdeterminowany Beomgyu, a pozostała dwójka mu zawtórowała.

— co zamierzacie zrobić? — spytał zrezygnowany Soobin.

— jeszcze dziś w nocy wymkniemy się do biblioteki!

Soobin myślał, że się przesłyszał.
— Że co proszę? Wy jesteście głupi? — zaśmiał się, nieco histerycznie. — istnieje coś takiego jak zamki w drzwiach.

— ty je jakoś pokonałeś, Soobin. — Zauważył Taehyun.

— nie wiem czy magią, czy innym gównem — dodał Kai — ale my mamy coś cenniejszego.

Podniósł zamaszyście rękę do góry. Soobin zauważył, że Kai trzyma w niej pewien mały przedmiocik. Był nim mianowicie wytrych. Soobin zdumiał się.

— skąd... skąd wy to wzięliście?

— niezły z niego chłop, co nie Soobin? — uśmiechnął się szeroko Beomgyu, obejmując ręką Kaia. — Ma dużo przydatnych gadżecików. Oraz znajomości.

A więc to dlatego wciągnęli go w to wszystko. Pomyślał Soobin, i poczerwieniał ze stresu i złości, którą odczuwał.

— pójdziesz z nami? — spytał Beomgyu, a Soobin stwierdził, że woli mimo wszystko mieć wszystko na oku. Martwił się, jak pogodzi spotkanie z Yeonjunem i przygodę z przyjaciółmi, ale cóż mógł zrobić. Zgodził się więc.

— dobra — powiedział, nieco się ociągając.

— to świetnie. — Beomgyu wyciągnął rękę przed siebie, a Taehyun i Kai położyli na niej swoje. Wszyscy w napięciu oczekiwali na ten sam gest od Soobina.

Patrzył się na swoją rękę i zniecierpliwionych przyjaciół i pomyślał, że ma już dosyć tego wszystkiego. Czemu jego życie w trzeciej klasie musiało być tak skomplikowane? 

Położył dłoń na dłoniach swoich przyjaciół i tym gestem rozpoczął się wśród nich jakiś dziwny klubik odkrywania tajemnic. Brzmiało to zupełnie śmiesznie i dziecinnie, lecz gdy Soobin przypominał sobie, na jakim oparciu owy klub powstał, dostawał gęsiej skórki. Jak długo uda mu się ukryć wszystko przed przyjaciółmi?


________
an
dzisiaj taki krótki rozdział ale nastepne beda fajne:)))) hehe

[Forgotten diary of the two] YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz