SOR

92 8 0
                                    

POV: Karon

  Szkoła trwa już od pięciu dni, dla mnie trzech. Tyle dobrego.

  Przez ostatnie dwa dni ani razu nie widziałem Serbana. Chyba źle to ująłem... Ani razu nie widziałem go obok mnie. Zauważyłem, że w szkole jest nowa dziewczyna, która najwidoczniej bardzo dobrze go zna. Wszędzie z nią chodził, z reguły dlatego, że jest wysoka i najprawdopodobniej nieźle się bije, a przynajmniej się starał. Z tego co jeszcze udało mi się zauważyć, od momentu w którym znalazła nowe znajome, zaczyna go delikatnie ignorować. Nie ważne jak bardzo, by się starał. Gadała z nim wtedy kiedy ona chciała, denerwowało mnie to, bo i ja kiedyś miałem podobnie. Starałem się na to nie zwracać uwagi, zadbałem też o to, by chłopacy jak na razie nie zanotowali mojej obecności. Nie miałem ochoty na ponowne spotkanie z nimi, więc postanowiłem zagospodarować swój czas w inny sposób. 

  4.00. Leżałem sobie, tak jakoś wyszło, że nie mogłem spać większość nocy, a nie lubię faszerować się tabletkami. Moje zaspane oczy odnotowały dłoń jako coś obcego, przez co zerwałem się do pozycji siedzącej i szybko je przetarłem, upewniając się, że to tylko ona. Nie wiem czemu, ale trochę dziwnie się dzisiaj czułem. Zjadłem coś czy jak? Nie wiem, w każdym razie wstałem i skierowałem się do łazienki, utwierdzając się w fakcie, że na pewno już nie zmrużę oka.

  Stanąłem przed lustrem i zacząłem patrzeć na moje długie kręcone włosy. Były białe, jego brązowe. Znienacka uniosłem dłoń i wycelowałem ją sobie prosto w twarz. Miałem o nim nie myśleć. Ale niby jak skoro już za tydzień wraca?! Kurodian nie był jakimś diabłem wcielonym, tylko moim bratem. Ale to właśnie on w szczególności nie wierzył w to, że mogły mi się zmienić poglądy. Dlatego wyjechał, a ja właśnie sobie przypomniałem, że już za ten pierdolony tydzień będę musiał widywać go i jego znajomych codziennie w szkole. Pocieszające było jednak to, że mój brat jest dopiero w drugiej klasie. Oczywiście liceum rzecz jasna. Więc nie będę musiał ciągle się za nim oglądać. Jeszcze jeden rok... Długi rok.

  Dochodziła 5.00. Zdążyłem umyć włosy i się przebrać, ale nadal pozostawała jedna kwestia... Fryzura. Ostatnio siedząc z... Serbanem. Tak. Ostatnio siedząc z Serbanem cholernie mi przeszkadzały. Zastanawiałem się co mogę zrobić, by się już z tym na dobre pożegnać. I tak, wykluczyłem ich ścinanie. Przypomniałem sobie jak kiedyś razem z Kurodianem wplataliśmy mi stokrotki we włosy... Zrobił mi wtedy... Kok. Może po prostu zrobię kok? Byle taki mocny co sie nie rozpadnie za jednym pociągnięciem!

- Ale ja jestem głupi... - parsknąłem do swojego odbicia w lustrze, by następnie sięgnąć do szuflady po wsuwki i gumkę.

|| TIME SKIP ||

  Wybiegłem z domu. Dochodziła 7.00 a ja nie chciałem się spóźnić.

  Stwierdziłem, że poranne bieganie dobrze mi zrobi, iż byłem tak zaspany, że ledwo widziałem na oczy. Przeleciałem tak szybko jak umiałem koło przystanku autobusowego i rozpędziłem się na maxa. Jeszcze kilka skrętów i będę na miejscu.

  Zgadnie ktoś? Wypierdoliłem się z dwa razy plus spóźniłem i to o 20 minut. Reakcja klasy na mnie w koku była bezcenna... Chyba ich wystraszyłem...

  Tak czy siak minęła pierwsza lekcja. Była środa, więc wyjątkowo pierwsza przerwa miała aż 20 minut. Idąc korytarzem zauważyłem pewną osobę. Była to dziewczyna, ta sama z którą łaził Serban. Miała blond włosy i przyjemny dla oka uśmiech. Nie miałem nic zadane, ani nie wybierałem się do biblioteki. Może z nią pogadam?

- Ej! - krzyknąłem podchodząc w jej stronę. Dwie znacznie niższe od niej brunetki szybko usunęły mi się z drogi, przy okazji odchodząc na tyle daleko bym mógł z nią porozmawiać. Zrobiła zdezorientowaną minę.

Karon x Serban: Teddy Bear (FANFICTION)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz