UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotycznie nie przeznaczone dla młodszych czytelników, czytasz na własną odpowiedzialność!
POV: Karon
Leżałem wraz z niższym chłopakiem pod ciepłą kołdrą. Standardowo, jego łydka była wepchnięta między moje nogi, a ręce przerzucone w okolicach szyi, kończąc dłońmi zaciśniętymi na moich długich włosach.
Jego klatka piersiowa spokojnie unosiła się i opadała, zupełnie jak w transie. Nie mogłem się napatrzeć na to, jak spokojny jest w danej chwili. To było wręcz piękne. Na moją twarz wdarł się delikatny uśmiech. Przysunąłem się bliżej czarnowłosego i objąłem go w pasie, chowając twarz w gęste, ciemne pukle skołtunionej czupryny. Mruknąłem cicho i zamknąłem oczy. Za kilka godzin mieliśmy iść do szkoły.
Wczoraj byliśmy w szpitalu. Serban został w domu sam, a jego matka poszła do kościoła i na zakupy. Kiedy okazało się, że z nosem nie dzieje się nic wielkiego, wróciliśmy po dwóch godzinach. Wszystko wychodziło na to, że jakimś cudem miałem dość spory obrzęk, który będzie schodzić jeszcze kilka miesięcy. Lekarz dał mi jakąś maść, która miała na celu załagodzić ból. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnych wygłupach i rozmowach.
Trzeba dodać, że nie przespaliśmy większości nocy. Głównie dlatego tak nas teraz przymula. Poczułem jak drobniejszy chłopak zmienia pozycję, jak i otwiera oczy.
- Cześć - wymamrotał, opierając brodę na mojej klatce piersiowej.
- Dobry - parsknąłem, widząc jego twarz.
- Która godzina? - zapytał trochę żywiej, chyba już znudziło mu się leżenie.
- Piąta, powinniśmy się szykować, bo i tak pewnie śniadanie będzie do robienia dwa razy - zaśmiałem się, by następnie dostać łokciem w brzuch. Zaczęliśmy się przepychać i okładać pięściami.
Jednak jak to zwykle się kończy, zawisnąłem nad czarnowłosym w niezręcznej pozycji. Wpatrywałem się w te płomienne oczy. Zapominam, że mamy je prawie identyczne, pft-. Powoli nachyliłem się do jego ust i złączyłem nas w długim, powolnym pocałunku. Poczułem jak brunet mruczy coś w moje wargi. Delikatnie się uśmiechnąłem i na chwilę odsunąłem od młodszego.
- Boże, ile bym dał, żeby zostało tak jak teraz... - wymamrotałem, na co chłopak uniósł brwi ku górze.
- Co masz na myśli? - zapytał, chociaż wiem, że doskonale wiedział o co mi chodzi. Parsknąłem i nachyliłem się do jego ucha, w tym samym czasie wjeżdżając rozgrzaną dłonią pod koszulkę od piżamy czarnowłosego.
- Oj Serban... - mruknąłem niższym tonem przy jego uchu. - Jesteśmy sami... Nie ma mojego brata... Twojej matki też...
Odsunąłem się, by spojrzeć prosto w jego oczy.
- Ehh... Tylko, że szkoła zaczyna się za mniej niż dwie godziny... - wiedziałem, że inaczej go nie sprowokuję. - Na pewno nie zdążymy...
Tak jak myślałem, że będzie, tak się też stało.
- Pft- - parsknął, unosząc brwi. Jego wyraz twarzy zmienił się w zaledwie kilka sekund. Na początku zdziwienie, a potem chęć udowodnienia swego. Łał, coraz lepiej go znam.
- W takim razie radzę zaczynać Ci już teraz.
Po wypowiedzeniu tych słów, zmienił pozycję, tym samym siadając na moich kolanach.
- W końcu tak bardzo Ci zależało...
Nie czekałem aż jego usta zdążał się zamknąć. Wykorzystując chwilę, wpiłem się w nie, wracając do poprzedniej pozycji.
CZYTASZ
Karon x Serban: Teddy Bear (FANFICTION)
FanficDODAJĄC NA SAMYM POCZĄTKU! W CZASIE, W KTÓRYM DZIEJE SIE FAN FIC SERBAN I KARON MAJĄ OKOŁO 20 LAT, A KAŻDA INNA POSTAĆ MA NIEZGODNY Z PRAWDĄ PRZEDZIAŁ WIEKOWY! Zaczyna się ostatni rok liceum. Karon wraca z dość... Intensywnego odwyku, co wpływa na j...