Kurodian

63 9 6
                                    

POV: Karon

  Dziś jest czwartek, została mi ostatnia lekcja. Mam ze sobą wszystkie plecaki, wracam do siebie. Pomijając fakt, że Serban musi się tu nadal kisić... Siedziałem w ławce i przyglądałem się notatkom na tablicy. Chuj wie po co, bo nawet ich nie przepisuję. Nagle kreda przestała piszczeć, uniosłem wzrok na facetkę, a potem na drzwi. Zamrugałem kilka razy.

- Karon jest? - odezwał się kobiecy głos. Ja pierdole, nie żyję.

- Jest - mruknąłem i wstałem, wiedząc co się zaraz stanie.

- Zapraszam do gabinetu.

|| TIME SKIP ||

 Siedziałem wraz z bratem w beżowym pokoju, dyrektorka patrzyła się na nas skupionym wzrokiem.

- Czekamy jeszcze na... - nie zdążyła skończyć. Automatycznie westchnąłem. Kurodian przejechał dłonią po twarzy. Do pokoju wszedł Magnus.

  Automatycznie otworzyłem szeroko oczy. Kurodian zabrał rękę z twarzy. Do pokoju wszedł... Serban. Oboje byli równie zaskoczeni co my. Za nimi stała pedagog, która pewnie przyprowadziła ich pilnując, by sobie nic nie zrobili. 

- Co oni tu robią? - zapytał Magnus z "nieprzyjemnym" wyrazem na mordzie.

- To samo ja mogę powiedzieć, chociaż jego obecność mi nie przeszkadza - parsknąłem i zerknąłem w stronę Serbana, który tylko przyglądał mi się z wymownym spojrzeniem.

  Spóźniona dwójka usiadła na wolnych krzesłach. Chyba wszyscy zastanawiali się o co chodzi i czego wymagają AKURAT od nas.

- Dobrze chłopcy. W ostatnich dniach wydarzyło się... Dużo, więc chciałabym z wami o tym porozmawiać - powiedziała dyrektorka.

- Pft... Nie ma o czym...

- Magnus. - dodała stanowczo, przenosząc spojrzenie na nas.

- Zaczynając od ostatniego wypadku - zerknąłem na brata. - Czy domagasz się odszkodowania, Karon? - zapytała.

- Umm... - mruknąłem drapiąc się po karku. Serban spojrzał na mnie, Kurodian też. Mieli miny jakby mówili "Stary, jak odmówisz to chyba cię coś dzisiaj pierdolnęło..." - ... Zależy?

  Kurodian położył palce na skroniach.

- Zależy od czego? - zapytała kobieta.

- Eeeee...

- Braciszek chce powiedzieć, że tak, domaga się odszkodowania... - wtrącił szatyn, a Serban odetchnął z ulgą. Słaby jestem w te klocki.

- Dobrze, ogarniemy to jutro?

- Tak, bez problemu.

- A ja? Co tu robię? - parsknął Magnus. 

- No nie wiem, rusz głową - odezwał się po raz pierwszy Serban.

- A ciebie kto pytał? - warknął nachylając się do niższego.

- A tylko go dotknij. - syknąłem skutecznie wystawiając się w taki sposób, by czarnowłosy był nietykalny.

- Spokojnie dzieciarnia. Wasza trójka jest wolna, ale Magnus zostaje.

- CO? Czemu?! - powiedział wstając z krzesła.

- Siadaj. Mamy do pogadania. - odparła stanowczo. Szybko ulotniliśmy się z pomieszczenia.

  Kiedy zamknęliśmy za sobą drzwi i odetchnęliśmy z ulgą, Kurodianowi wyrwało się szybkie.

- Boże, ta kobieta mnie przeraża...

  Wszyscy parsknęliśmy śmiechem i ruszyliśmy w stronę boiska. Po co mamy sie tu kisić? Dyrektorka nas zabrała, a my mamy czas dla siebie? Ja i Kurodian będziemy i tak już wracać, ale biedny Serban zostaje.

Karon x Serban: Teddy Bear (FANFICTION)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz