Poszkodowany

69 9 2
                                    

POV: Karon

  Zastanawiałem się, jak zareaguje ten zakład dla debili na mój powrót. Pewnie sam stanę się obiektem ich westchnień, w złym tego słowa sensie.

  Po wczorajszej rozmowie z Serbanem miałem mętlik w głowie. Nie wiedziałem jak to wszystko ogarnę, chociaż ochrona ofiar tych młotków była dla mnie najważniejsza. Jednak teraz było ważniejsze zadanie. Musiałem przemknąć niezauważony do biblioteki.

  Do szkoły wślizgnąłem się tylnym wejściem, które było najbliżej tego pomieszczenia. Ruszyłem szybkim krokiem nie oglądając się za siebie, prosto do drzwi. Kiedy przed moimi oczami pojawiło się wejście do biblioteki, od razu je otworzyłem. Zobaczyłem zszokowane bibliotekarki, nie spodziewały się mnie.

- Dobry... - burknąłem i szybko przeszedłem na koniec biblioteki.

  Kierowałem się prosto do stolików z komputerami, zaraz za nimi były zwykłe kąciki do czytania, w którym miałem zamiar ogarnąć pracę domową na majce, bo babka jest gorsza od samego szatana-

  O ja pierdole.

  Taka sama była reakcja chłopaka siedzącego przede mną.

- Co ty robisz w bibliotece? - zapytał zdezorientowany.

- Eee, chciałem nadgonić materiał? Ten sprzed kilku dni? - powiedziałem niby oczywistą rzecz.

- A. Tak. Jasne... To ja już sobie pójdę.

  Przecież było tyle siedzeń obok niego, po co ma sobie iść?

- Mam ful miejsca obok ciebie, nie musisz iść gdzieś indziej z mojego powodu, wyluzuj.

  Usiadłem obok chłopaka i wyjąłem zeszyt z matmy, czułem, że co chwila na mnie zerka, ale nie miałem zamiaru tego odwzajemniać. Rozłożyłem podręcznik i... Kurwa ile tego jest? Serban musiał zobaczyć moją minę, bo usłyszałem delikatne parsknięcie. Nachyliłem się nad zeszytem i zacząłem rozwiązywać zadania. Pierwsze, drugie... Włosy kurwa... Trzecie, czwarte... NO JA NIE MOGĘ. Te ogromne kudły co chwila właziły mi w pole widzenia, ale nie, nie, nie! To ja tu wygram! Nie zwiążę ich choćbym miał spać na betonie w ulewę i wicher.

|| TIME SKIP ||

  Za pięć minut miały zaczynać się lekcje, nie ukrywam trochę się stresowałem biorąc też pod uwagę fakt, że z wysokim kucykiem wyglądam jak baba.

  Zamknąłem książki i włożyłem je do plecaka, czekałem na dzwonek. Serban wstał i zaczął iść zapewne do swojej klasy. Jednak kiedy był już za biblioteką, ktoś mu przeszkodził.

- Co me oczy widzą, łajza we własnej osobie! - dało się usłyszeć krzyk zza drzwi biblioteki. Bez wahania wstałem z krzesła. Rozpoznałem ten głos.

  Ruszyłem szybkim krokiem w stronę drzwi, przy okazji zakładając kaptur. Wszedłem im w słowo łapiąc Serbana za ramię i ciągnąc go za sobą.

- Tchórze! - krzyknął jeden z nich.

  Serban najwidoczniej nie uwierzył w to co mówiłem wczoraj, bo wyrwał mi się i stanął z dziwnym wyrazem twarzy.

- C-Co to było?!

  Zatrzymałem się i obróciłem w jego stronę.

- Tłumaczyłem Ci wczoraj, uszy Ci odjęło czy jak? - zapytałem poddenerwowany. Myślałem, że mnie słuchał!

- N-No tak, wiem! Ale nie prosiłem o jakąkolwiek pomoc, tylko robisz ze mnie jeszcze większego tchórza niż jestem! - krzyknął.

  Stałem w miejscu i nie odzywałem się ani słowem.

- No powiedz coś!

- Czemu uważasz, że jesteś tchórzem? - parsknąłem.

  Serban patrzył się na mnie w niemym znaku. Po dłuższej chwili podszedł do mnie na maxymalną odległość jaką tylko mógł.

- Wiesz co? Pierdol się - powiedział i minął mnie potrącając przy okazji. Ała?

  Nie miałem za dużo do powiedzenia, po prostu skupiłem się na tym, by zdążyć na lekcję.

Chryste, jaki ten dzieciak jest Poszkodowany...

Karon x Serban: Teddy Bear (FANFICTION)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz