1 - Pięć lat później

1K 67 105
                                    

Od odejścia Lily minęło już pięć lat. Był to najcięższy okres w moim życiu, ale na szczęście miałem wsparcie przyjaciół. Pomagali mi zajmować się Harrym, co bez obecności Lily było dla mnie wyzwaniem. Nie obeszło się bez chwil bezradności i momentów, gdy musieli interweniować i doprowadzić mnie do porządku. Bywały takie noce, gdy zatapiałem smutki w alkoholu. Piłem, dopóki nie usnąłem, a potem Harry budził mnie rano i przypominał, że miałem zaprowadzić go do szkoły. 

Było mi strasznie wstyd przed nim, za każdym razem, gdy zobaczył mnie na kacu. Ciągle obiecywałem sobie, że to już ostatni raz, lecz wystarczył moment słabości, a znów spałem pijany w fotelu. Wtedy z pomocą przyszedł Syriusz, któremu Harry przypadkowo opowiedział o tym, jak "śmiesznie" spałem z pustą butelką w ramionach. 

— Słuchaj, jak masz chlać, to przynajmniej po nas zadzwoń, weźmiemy małego na noc, żeby cię w tym stanie nie oglądał. Rozumiem, że po alkoholu jest prościej, dlatego nie mówię ci, żebyś to rzucił na dobre... Ale przynajmniej nie pij, gdy w domu jest Harry. — Powiedział do mnie wtedy. Kiedy on już poruszył ten temat, to na poważnie postanowiłem się trzymać tego ustalenia. W końcu piłem coraz rzadziej, bo głupio było mi ich prosić o pomoc, a obiecałem, że nie będę pił przy Harrym.

Musiałem znaleźć więc inną ucieczkę od problemów i gdy tylko zaczynałem zbyt dużo myśleć, brałem się za pracę. Miało to swoje dobre konsekwencje, bo interesy firmy były dopilnowane, zarabialiśmy coraz więcej i mogliśmy dalej się rozwijać. Popadłem jednak w pracoholizm i nie pozwalałem sobie wcale odpocząć. Jedyne chwile, gdy nie myślałem o robocie, to te które spędzałem z Harrym. On oczywiście zauważył, że coś jest nie tak i swoimi zmartwieniami podzielił się ze swoimi wujkami. 

Wtedy oni uznali, że powinienem wybrać się do psychologa, który mógłby mi pomóc z ułożeniem sobie paru spraw w głowie. Uznałem, że w sumie nie jest to głupi pomysł i potem przez około roku uczęszczałem co tydzień na terapię. W końcu udało mi się jakoś wyjść na prostą, ruszyć dalej i wszystko wróciło do normy.

Pięć lat po jej odejściu udało mi się stanąć na nogi. Pogodziłem się z tym, co się stało i w końcu znalazłem balans pomiędzy pracą, a wychowywaniem Harry'ego. On miał już dziesięć lat i stawał się coraz bardziej samodzielny. Pomagał mi przy tych prostszych obowiązkach domowych, pilnował swoich szkolnych zobowiązań i organizował sobie czas wolny. Czasami oglądał telewizję, czasami grał w gry, zdarzało się, że chciał odwiedzić jakiegoś kolegę, to zawsze go podwoziłem, a potem odbierałem. 

Syriusz i Remus zauważyli poprawę i coraz to wspominali o tym, że mógłbym znów zacząć się z kimś spotykać. Ja jednak nie chciałem nawet o tym myśleć. Bałem się, że sytuacja się powtórzy, że znów stanie się coś, co odbierze mi ukochaną osobę. Wolałem być sam, myślałem, że tak będzie najlepiej, zresztą byłem święcie przekonany, że nikogo nie pokocham tak, jak kochałem Lily. 

I wtedy nastał ten jeden dzień, gdy moje serce zabiło mocniej na widok kogoś, kto niegdyś wiele dla mnie znaczył...

To był typowy poniedziałkowy poranek. Dopiero co zaczął się listopad, więc było dość chłodno i ponuro. Zawiozłem Harry'ego do szkoły i na moment zajechałem do pobliskiego sklepu. Chciałem kupić parę rzeczy, które skończyły się przez weekend. Wszedłem do sklepu i wziąłem koszyk, a potem przemierzałem alejki, coraz to wrzucając coś do niego. Myślami byłem już w pracy, bo od razu po powrocie miałem zająć się kilkoma ważnymi sprawami. 

Zatrzymałem się przy stoisku z owocami i przez moment siłowałem się z jednorazową siatką, aby ją otworzyć i wrzucić do niej kilka pomarańczy. Poczułem na sobie czyjś wzrok, więc postanowiłem się rozejrzeć i wtedy go dostrzegłem. 

Zawsze będę przy tobie [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz