Po szpitalnym koszmarze, wraz z Regulusem wracaliśmy do domu w poniedziałek. On już był w całkiem dobrej kondycji, tyle że wciąż nie wierzył, że to wszystko miało miejsce. Bardzo zdziwił się też tym, że Harry się przyznał do winy. Mimo wszystko, bał się spotkania z nim.
— Myślisz, że to dobry pomysł, żebym wracał do naszego domu? Tak po prostu? — Zapytał mnie, gdy byliśmy w połowie drogi.
— Oczywiście. Ja już więcej nie spuszczę cię z oka, nie pozwolę nas znowu rozdzielić. — Powiedziałem stanowczo. — Poza tym, do Harry'ego naprawdę coś dotarło, myślę że teraz będzie się zachowywać raczej normalnie.
— Nie jestem pewien. Nie zacznie mnie tak o znowu lubić...
— Nie będzie to łatwe, ale jestem dobrej myśli. Powiedziałem mu, że będzie musiał sobie z tobą wyjaśnić parę spraw. Porozmawiacie, może to oczyści atmosferę.
— Chciałbym, żeby już nie był na mnie tak zły.
— On nakręcił się, bo znalazł stary pamiętnik Lily gdy robiliśmy remont. Naczytał się jej obaw i wątpliwości, dlatego zachowywał się w taki sposób. Rozumiem go poniekąd, ale nie brał pod uwagę tego, jak to wszystko wyglądało z naszej perspektywy.
— Aż boję się pomyśleć, co było napisane w tym pamiętniku. Ja wiem jak ja na nią byłem zły, a ona na mnie... Pewnie jeszcze gorzej. — Reg pokręcił głową i westchnął.
— Możliwe. Tak czy inaczej, czeka nas poważna rozmowa z Harrym. — Zerknąłem na niego, akurat gdy wjechaliśmy w uliczkę, przy której był nasz dom. — Ale wierzę, że tym razem wszystko pójdzie dobrze.
Po chwili zaparkowałem samochód na podjeździe i razem wysiedliśmy. Reg spojrzał na mnie jeszcze z niepewnym spojrzeniem, zanim przekroczyliśmy próg domu. Od razu zajrzałem do salonu, gdzie wszyscy na nas czekali.
— Niespodzianka! — Krzyknęli, gdy Regulus pojawił się w pomieszczeniu. On uśmiechnął się promiennie.
— Ojej, nie musieliście...
— Reg, no jak... Przecież wróciłeś do żywych! Trzeba to świętować! — Oznajmił Syriusz i otworzył szampana z hukiem. Z pomocą Remusa zaczęli uzupełniać kieliszki.
— Przygotowałyśmy trochę jedzenia, bo po tym wszystkim dobrze będzie zjeść coś dobrego. — Dodała Marlene. Regulus nie mógł przestać się uśmiechać, gdy podeszliśmy do stołu.
Po chwili wznieśliśmy pierwszy toast za jego zdrowie i zasiedliśmy razem do "uczty" przygotowanej przez dziewczyny. Było tym razem bardzo wesoło, każdy coś opowiadał, śmialiśmy się z różnych rzeczy, ogółem atmosfera była przyjemna. Brakowało mi jednak wśród nas Harry'ego.
Zanim jednak zdążyłem o niego zapytać, zauważyłem, jak schodził po schodach. Wyglądał jednak przyjaźnie, a nie jak ostatnim razem. Podchodził do stołu powoli i niepewnie. Posłałem mu uśmiech, żeby się nie obawiał.
— Cześć. — Powiedział, gdy już wszyscy go zauważyli.
— Harry, w końcu. Co tak ci długo zeszło na górze? — Zapytał Syriusz.
— Zastanawiałem się, co powiedzieć... — Zerknął z zakłopotaniem na Regulusa. — Nie wiem nadal, od czego zacząć...
— W porządku, Harry. — Odezwał się Regulus i posłał mu uśmiech. — Usiądź z nami, porozmawiamy na spokojnie później, jeśli chcesz.
— Okej. Tak będzie lepiej. — Harry zajął wolne miejsce przy stole i jeszcze raz zerknął na Regulusa. — Cieszę się, że wyzdrowiałeś. I przepraszam... Za wszystko.
CZYTASZ
Zawsze będę przy tobie [Jegulus]
FanfictionMiędzy Jamesem a Regulusem od początku iskrzyło, lecz zawsze coś stało na drodze. Decyzje podjęte w przeszłości początkowo ich rozdzieliły, a długoletnia przyjaźń skończyła się, gdy James założył rodzinę, a Regulus wyjechał do innego miasta na studi...