+18!
Dni poprzedzające sobotę zleciały niezwykle szybko. Syriusz u mnie mieszkał i razem ogarnialiśmy sprawy firmowe. Na zmianę też zajmowaliśmy się Harrym i obowiązkami domowymi. Jego obecność naprawdę ułatwiła mi funkcjonowanie, czułem się lepiej psychicznie i byłem w lepszym humorze. Gdy Syriusz był w pobliżu, to zły humor był prawie że niemożliwy. On miał taką radosną aurę od zawsze, choć wiele w swojej młodości musiał wycierpieć.
Teraz był bardzo troskliwy wobec Harry'ego i traktował go tak, jakby był jego rodzonym synem. Chciał zapewnić mu jak najszczęśliwsze dzieciństwo, mimo okoliczności. Bez jego pomocy zupełnie nie dałbym sobie rady, więc byłem mu wdzięczny z całego serca, że się angażuje.
Plan na sobotę został starannie ułożony z jednodniowym wyprzedzeniem. Najpierw zawiozę do domu Syriusza jego i Harry'ego, a stamtąd Regulus wróci wraz ze mną do mnie i spędzimy razem czas aż do niedzielnego południa, gdy przyjedziemy tam z powrotem na obiad. W wolnym czasie zastanawiałem się nad tym, co dokładnie z nim zrobię podczas naszego spotkania, bo przecież obiecałem mu, że sobie to zapamięta na długo.
Ułożyłem sobie w głowie parę scenariuszy, lecz ostatecznie postanowiłem iść na żywioł i zobaczyć po prostu, na co będziemy mieli ochotę. W sobotę w samo południe zaparkowałem samochód przed domem Syriusza. On i Harry wysiedli, żegnając się ze mną, a ja już nie fatygowałem się do środka. Byłem zbyt mocno nakręcony na to, aby spędzić czas z Regulusem i nie myślałem już o niczym innym.
Czekałem na niego w aucie, zastanawiając się nad tym, jak go przywitać. Póki co postanowiłem wygodniej sobie usiąść. Oparłem łokieć przy oknie, drugą rękę trzymałem przy skrzyni biegów i spojrzałem w lusterko żeby sprawdzić, czy wyglądam dobrze. Przećwiczyłem jeszcze spojrzenie, którym go uraczę, gdy tylko się pojawi i wpatrzyłem się w stronę drzwi.
W końcu wyszedł, ubrany w swój czarny zimowy płaszcz, który pewnie jeszcze pamiętał czasy, gdy studiował prawo. Nie śmiałem o to zapytać, ale jeśli nosił go już wtedy, to z pewnością wiele osób się za nim oglądało. Już z daleka widziałem ten uśmieszek na jego twarzy i dopóki nie wsiadł do auta myślałem o tym, co może dziać się w jego głowie.
Zajął miejsce z przodu obok mnie, ja tylko przyglądałem się na niego z tym spojrzeniem, którym od początku planowałem go obdarzyć. Miał ze sobą plecak, który położył pod swoimi nogami i popatrzył na mnie swoim niewinnym wzrokiem.
— Cześć. — Powiedział, uśmiechając się uroczo. — Długo czekałeś?
— Wystarczająco długo, żeby wyobrazić sobie, co z tobą zrobię gdy dotrzemy do domu. — Odpowiedziałem, puszczając do niego oczko.
— Jedźmy, to już dłużej nie będziesz musiał czekać, żeby to zrobić. — Poruszył brwiami i położył swoją dłoń na tej mojej, która spoczywała na skrzyni biegów. Trzymał ją tak przez całą drogę do mojego domu. W tle grało radio, a między nami nie nawiązała się żadna nowa rozmowa. Nie było jednak niezręcznie, po prostu chcieliśmy jak najszybciej być razem w odpowiednim miejscu.
Bez problemów dotarliśmy w miejsce docelowe. Zaparkowałem auto przed domem, wysiedliśmy i bez zbędnych konwersacji weszliśmy razem do środka.
— Więc... Co będzie teraz? — Zapytał, gdy zdjęliśmy z siebie zimowe odzienia i weszliśmy dalej. — Pokażesz mi jakiś tajemniczy pokój zabaw? 50 twarzy Pottera?
— Cóż, takiego pokoju nie mam, ale 50 twarzy da się zrobić. — Zaśmiałem się krótko. — Lubisz takie rzeczy?
— Jak to powiedzieć... Robiłem takie rzeczy wcześniej, ale czy je lubię... Czasami to lubiłem, a czasami nie.

CZYTASZ
Zawsze będę przy tobie [Jegulus]
FanfictionMiędzy Jamesem a Regulusem od początku iskrzyło, lecz zawsze coś stało na drodze. Decyzje podjęte w przeszłości początkowo ich rozdzieliły, a długoletnia przyjaźń skończyła się, gdy James założył rodzinę, a Regulus wyjechał do innego miasta na studi...