Rozdział 11

304 11 0
                                    

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

MARTINA

Jestem wściekła na swojego brata. Co on sobie w ogóle myśli?! 

Mecz trwa już od dobrych 15 minut, a ja z niecierpliwością czekam, aż mój brat zejdzie z tego beznadziejnego boiska.

Dobra, dobra nie wyżywajmy się na boisku. Tutaj chodzi o Melanie. ZAWSZE CHODZI O NIĄ.

Williams siedzi z Octavią na trybunach cały czas dyskutując na temat meczu. Czasami słyszę ją jak krzyknie na sędziego, co wywołuje na mojej twarzy uśmiech. 

- No co za kalosz! - krzyknęła Melanie. - Jak nie umie sędziować to co tutaj robi!

- Kibice uspokoić się, bo zaraz was wyproszę i nie będzie tak kolorowo! - odkrzyknął sędzia.

Zaśmiałam się pod nosem, przez co Alex dziwnie mi się przyjrzała.

- Co ta dziewczyna z tobą robi... - powiedziała cicho. - Wcześniej nawet nie przychodziłaś na mecze swojego brata.

- Ejejej. To nie przez nią tutaj jestem - odpowiedziałam wkurzona. - Jesteśmy tu z obiema drużynami. Zapomniałaś?

- Wmawiaj sobie. Gdyby ona nie przyszła ciebie też by tutaj nie było - uświadomiła mi Alex.

Obserwowałam chłopaków jak grają i spokojnie mogę stwierdzić, że mój brat gra jak baba. Oczywiście nie obrażając dziewczyn. Niby coś tam próbuje grać, ale z bardzo często odbierają mu piłkę w najkorzystniejszych sytuacjach na strzał.

Dobiegła końcówka pierwszej połowy i zawodnicy usiedli na krzesełkach przy swojej połowie.

Tłumaczył im, że nie mogą za długo kiwać się z piłką tylko grać podaniami. Na szczęście nasi chłopacy wygrywają 1:0.

Gdy trener skończył tłumaczyć taktykę podszedł do mnie. 

- Jakieś uwagi co do mojej drużyny? - zaśmiał się Jacob.

- Zgadzam się z tym, że chłopaki zbyt dużo czasu bawią się sam na sam, a potem zabierają im piłkę i jest szybki powrót. W ten sposób szybko się męczą ,a zmiany są ograniczone - powiedziałam.

- Myślałem nad tym, żeby twojego brata dać na 8 lub 10 zamiast 9. Szybko się wraca do obrony i znajdzie spoko sytuacje do strzałów - zasugerował.

- Też o tym myślałam. Możesz zmienić to przed rozpoczęciem drugiej połowy. Jak będzie zły zwal to na mnie - zaśmiałam się.

Jacob wprowadził zmiany w składzie i rozpoczęła się druga połowa.

Podeszła do mnie Alex i powiedziała.

- Przed chwilą Melanie zabijała wzrokiem Jacoba.

- A to niby dlaczego? - zaciekawiona zapytałam.

- Wydaje mi się, że jest zazdrosna.

Na mojej buzi pojawił się diabelski uśmieszek.

- Oj ja już znam ten uśmiech. Tylko nie zrób niczego głupiego - powiedziała Alex i podeszła w stronę swojej drużyny.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Po meczu Alex kazała dziewczyną się ustawić przed wejściem na orlik i poczekać aż wszyscy się zbiorą.

Ja w tym czasie podeszłam do Jacoba. Stał on przy swojej drużynie i gratulował wygranej.

- Jacob możemy chwilę porozmawiać? - zapytałam uśmiechając się.

Jacob na moje słowa uśmiechnął się i pokiwał głową w ramach potwierdzenia.

- O czym chciałaś pogadać? - zapytał.

- Czy miałbyś w sobotę czas, żeby ułożyć grafik na mecze sparingowe? - zapytałam.

- Tak, może wyjdziemy na jakąś kawę i ustalimy to? - zasugerował.

- Okej, to do zobaczenia - uśmiechnęłam się.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

MELANIE

Przyglądałam się trenerce jak rozmawia z trenerem drużyny chłopaków. Martina wygląda jakby z nim flirtowała, przez co czerwienię się ze złości.

- Wszystko dobrze Mel? - zapytała Octavia.

- Nie, chyba nie.

- Co się stało? - zapytała zmartwiona.

- Najpierw nie pozwala mi się umówić z Davidem, a sama teraz umawia się z trenerem - mówię smutna.

- Kto? 

- No trenerka.

- To umów się z Davidem i zrób jej na złość - zainspirowała mnie przyjaciółka.

- Dobra to tak zrobię. Dzięki.

Przytuliłam ją i poszłam w stronę szatni dla chłopaków. Zapukałam, jednak nikt mi nie odpowiedział, więc otworzyłam je. To był błąd. 

David stał na środku pomieszczenia bez koszulki, w samych spodenkach. Zaczerwieniła się i zapytałam.

- Czy randka dalej aktualna? - speszyła  się.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i szeroko uśmiechnął.

- Oczywiście jutro po lekcjach? - zasugerował.

- Może być. To do jutra - powiedziałam.

Chciałam wyjść jednak zatrzymał mnie głos trenerki.

- A ty co tutaj robisz? - zapytała wściekła.

- Przyszłam do Davida.

-  A w jakiej sprawie?

- To chyba już nie twoja sprawa. Prawda trenerko? - powiedziałam podkreślając ostatnie słowa.

Martina zaczerwieniła się ze złości i prychnęła. 

- Wychodzimy. Już.

Wyszłam za nią i szłyśmy ramię w ramię.

- Jak chciałaś popatrzeć na gołe klaty mogłaś poprosić mnie, a nie ładować się do szatni napalonych chłopaków - powiedziała poważnie.

- Trzeba było nie umawiać się na randkę, a mi zabraniać.

- Aaaa. To o to ci chodzi - zaśmiała się. - Z Jacobem idziemy na kawę.

- Ja z twoim bratem też - powiedziałam wściekła.

Na moje słowa trenerka warknęła pod nosem i odeszła.

Tak, bo najlepiej sobie pójść. I dobrze jej tak, niech jest obrażona. Ja pierwsza nie przeproszę.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆


PRIVATE COACH || +17Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz