☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
MELANIE
Oddawałam każdy pocałunek z taką samą siłą. Byłam cała rozpalona, ale nie chciałam przestawać. Tak bardzo mi się to podoba...
Nagle ręka trenerki znalazła się na mojej szyi i zostałam bardziej dociśnięta do auta.
- Twoje usta są takie miękkie i kuszące, że nie mogę się od nich oderwać - powiedziała Martina w moje usta.
Teraz to ja rozpoczęłam pocałunek. Rozkoszowałam się smakiem i zapachem Martiny. Drugą ręką zjechała na moje plecy i zaczęła mnie gładzić zjeżdżając coraz niżej.
Jęknęłam kiedy jej ręka zjechała na mój pośladek i go ścisnęła.
Nagle Martina się ode mnie oderwała i obeszła samochód.
- Wsiadaj, jedziemy.
Stałam osłupiała i nie wiedziałam co się stało. Trenerka jakby nigdy nic po prostu przerwała pocałunek i sobie poszła. Tak się nie robi!
Weszłam do samochodu w milczeniu i czekałam, aż wyruszymy.
- Pasy.
Nie odpowiedziałam i nic nie robiłam. Nagle poczułam spokojny oddech na policzku. Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz trenerki, która jest bardzo blisko mnie.
Usłyszałam szarpnięcie i dźwięk zapinanego pasu.
- Jesteś małą dziewczynką, że trzeba ci pomagać zapiąć pasy? - zaśmiała się.
Dalej nie odpowiadałam i wkurzyłam się bardziej.
Martina odpaliła samochód i wyjechałyśmy. Jechałyśmy w zupełnej ciszy.
- Dalej nie będziesz się do mnie odzywać? - zapytała trenerka.
- Tak się nie robi - wyszeptałam.
- Dziewczynko, musisz bardziej sprecyzować wypowiedź.
Zamknęłam oczy i powiedziałam.
- Najpierw mnie całujesz, dotykasz, rozpalasz a potem sobie odchodzisz jakby nigdy nic.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że już jesteśmy na miejscu.
- A co takiego miałabym zrobić? - wyszeptała przy moim uchu.
Przeszedł mnie prąd i przyszły mi do głowy złe myśli.
Nie odpowiedziałam. Już nie patrzyłam w stronę trenerki. Za bardzo mnie zawstydziła. Mogłam się nie odzywać...
- Co takiego chciałabyś robić, maleńka?
Dotknęła mnie w policzek i założyła mi pasmo włosów za ucho.
Poczułam delikatny pocałunek na policzku, a potem język Martiny na całej długości mojej szyi.
Odpięłam pasy i weszłam na kolana trenerki. Przyciągnęła mnie bliżej i czułam jej szybkie bicie serca.
- Nie zrobię nic dopóki mi nie odpowiesz - warknęła i pociągnęła mnie za włosy odchylając mi głowę.
Zaczęła mnie całować po szyi zaciągając się moim zapachem.
- Mmm, taka słodka. Ale jako iż nic nie powiedziałaś to tyle.
Otworzyła drzwi i już chciałam schodzić, ale nie pozwoliła mi na to, bo wstała cały czas mnie trzymając.
Oplotłam jej biodra nogami, bo nic innego nie mogłam zrobić.
Zamknęła auto i ruszyła w stronę szkoły.
- Ktoś nas może zobaczyć... - wyszeptałam i zaczerwieniłam się.
- Nie obchodzi mnie to - warknęła. - Ale ciebie to podnieca.
Na jej słowa schowałam głowę w jej szyję i bardziej się w nią wtuliłam.
- Pamiętaj nie zrobię nic dopóki mnie nie poprosisz.
Weszła do szkoły i poszła prawdopodobnie w stronę windy.
Jechałyśmy coś długo przez co wiedziałam, że jedziemy na 4 piętro.
Trenerka wyciągnęła klucze i nogą je uchyliła.
- Mogę już zejść? - zapytałam.
Martina ,,zrzuciła" mnie na kanapę i poszła w stronę łazienki.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Schowaj się w pokoju. Nie wiem kto to.
Podeszła w stronę drzwi i je otworzyła. Ja w tym czasie wysłuchiwałam i zastanawiałam się kto to mógł być.
- Dzień dobry pani Williams - powiedziała.
- Dzień dobry pani Diaz - odpowiedziała moja mama.
Chociaż dowiedziałam się jak ma na nazwisko trenerka.
- Co panią tutaj sprowadza?
- Przyszłam odwiedzić moją córkę, ale jej nigdzie nie mogłam znaleźć. Nie wie pani gdzie by mogła być?
- A nie ma jej w swoim pokoju?
- Pytałam nawet Octavii, ale powiedziała mi, że nie wie i mam przyjść się zapytać do pani.
- Mówiła mi coś, że idzie do kawiarni i myślę, że za jakieś 30 min powinna wrócić - skłamała.
- Dziękuję pani. Mam prośbę jak już wróci to niech do mnie zadzwoni.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
CZYTASZ
PRIVATE COACH || +17
RomanceNowa zawodniczka Melanie Williams w drużynie juniorek dopiero zaczyna swoją karierę z piłką nożną. Od zawsze była pewna, że jest to sport tylko dla mężczyzn. Dlatego dziewczyna nie ma zbyt wysokich umiejętności piłkarskich. Melanie jest odrzutkiem...