- Zapytaliśmy naukowca Marcus'a Smith'a o jego projekt. Co pan sądzi o swoich potyczkach oraz porażkach? - Dziennikarka podstawiła czarny mikrofon pod nos starszego już człowieka, średniego wzrostu.
- Sądzę pani redaktor, iż nie miały one zbytniego znaczenia. Pomysł był realizowany w formie projektu, który miał się udać, albo zakończyć niepowodzeniem. Życia zaczęte i skończone nie liczą się, taki człowiek, a nawet nie człowiek, nie ma pojęcia o tym świecie, nie wie, że żyje. Czy też raczej istnieje. Wierzę jednak w młodego Martis'a oraz w to, że mu się uda. Dzieciak ma potencjał, dzisiaj mamy kolejny miesiąc od rzekomego zapłodnienia, póki co chłopak nie skontaktował się ze mną w żaden sposób.- Ekran telewizora błysnął, minimalizując obraz naukowca, ukazując obecnie zapiersie redaktorki.
- Tak jak słyszeliście, drodzy państwo, eksperyment dla wielkiego naukowca nie miał znaczenia. Smith wszczynał nowe życia, a gdy szło nie po jego myśli kończył je zaczynając nowe. Czy tylko Marcus Smith ma lekkie podejście do życia? Przekonaliśmy się sami pytając kilku przechodniów, co sądzą o próbach sztucznych zapłodnień bez drugiego partnera.- Kobieta podeszła do średniego wieku mężczyzny, ten uśmiechnął się lekko mrucząc pod nosem o rzadkości spotykania kobiet na ulicy.- Co pan myśli na temat projektów Marcus'a Smitha?
- Jestem absolutnie przeciwnie nastawiony ku jego pomysłom. W swoich projektach badawczych nadużywał piękno życia każdego osobnika. Zabijał te dzieci bez zawahania. Może sobie myśleć, że uniknął kratek dzięki swojej niewinności w poprzednich bardzo dziwnych i okrutnych "projektach". W rzeczywistości jest bezdusznikiem, a nie wielkim naukowcem.- Zaraz po mężczyźnie pojawiali się kolejni trzej, z czego jeden wyglądał bardzo podejrzanie.
Jego twarz była pokryta głębokimi bliznami, oczy paliły, tak jakby za nimi znajdowało się rozżarzone do czerwoności piekło. Usta mężczyzny wykrzywione były w czymś, co bez blizn, powinno wyglądać jak diabelski, wredny i pełen szaleństwa uśmiech.
- Co sądzę na temat tego wariata? Tak? To dobry człowiek mimo tego, że zabijał. Robił to dla większego dobra w pełni świadomości.
- Dobry człowiek?- Kobieta podniosła delikatnie brwi, bardziej przysuwając się w stronę stojącego niedaleko słupa wysokiego napięcia.
- Tak, proszę pani, dobry człowiek to nie tylko taki Po.. Martis, który przejmuje niedokończone projekty od Marcus'a. On też na pewno chociaż raz zabił. Każdy z nas. Niech pani sobie przypomni ile razy w tym roku zabiła pani kiego owada, muszkę, robaka. A lato za nami, skończyła się dobra chemia, teraz zaczną się kwasy..- Niekontrolowanie wystawił język, szybko oblizując usta, jakby w nawyku. Ściągnął kapelusz i szczerząc się w najlepsze do obiektywu po chwili odszedł.
Redaktorka stała zahipnotyzowana, wpatrując się w znikającą sylwetkę tajemniczego przechodnia. Odchrząknęła po chwili.
- Tak jak państwo słyszeli, temat naukowca jest odbierany różnie, jednak większa część jest nastawiona przeciwnie do Smitha. Czy to dobrze? Niekoniecznie. Pomysłem rzekomym Smitha był również sztuczny mózg. Prace nad narządem dzisiejszego ranka zostały wstrzymane przez zbyt mocne rozrośnięte się nerwów. Harry Martis, lekarz i naukowiec nie pilnował dzisiejszej nocy organu..
Obraz w telewizorze zgasł, a pilot wylądował na podłodze. Mężczyzna zaklął pod nosem, momentalnie zrywając się z kanapy, na której jeszcze kilka sekund temu siedział oglądając jego zdaniem telewizyjne bzdury. Wpisał kilkukrotnie hasła pozwalające na dostęp do pracowni pełnej ważnych eksperymentów.
- Zawsze dzieje się źle, gdy mnie nie ma w pracy. I zawsze akurat, kiedy to ja mam wolne.
Przekręcił gałkę po wpisaniu ostatniego hasła, podchodząc swoim charakterystycznym krokiem do kotła. Odpalił komputer, co spowodowało natychmiastowe załadowanie i wyostrzenie się obrazu. Mała kamerka znajdująca się w środku metalowego naczynia dawała bardzo dobrej jakości obraz. Harry odetchnął z ulgą widząc swoje dziecko w nienaruszonym stanie, rosło i rozwijało się prawidłowo. Biegł ósmy tydzień trwania syntetycznej ciąży, po zbliżeniu widoczne były u stóp jak i u rąk malutkie paluszki, przedzielone błonami. Jelita dziecka zaczynają pracować, a pępowina wyszła z brzuszka, będąc teraz dobrze widoczna.
CZYTASZ
Bluebell
Ciencia FicciónRok 2100. Gatunkowi płci żeńskiej grozi wyginięcie, a ludzie dążą do tworzenia potomków za pomocą syntetycznie wyprodukowanych komórek jajowych lub plemników. Dążą do możliwości posiadania dzieci bez pomocy drugiej połówki. Prace nad projektem trwaj...